Moi Kochani!
Mam nadzieję, że Mikołaj zostawił Wam skarpety wypełnione słodyczami i czytając ten post, objadacie się jak Crabbe i Goyle. Albo przynajmniej jak Ron.;) Ja zamiast słodyczy zostawiam Wam miniaturkę, licząc, że przypadnie Wam do gustu.:)
Rating: light
Pairing: HP/CD
Beta: Teki Datenshi
Podryw na patronusa
Harry wolnym krokiem przemierzał korytarze Hogwartu. Słońce już zachodziło za horyzont, a powietrze wypełniał zapach nagrzanych murów zamku. Zatrzymał się przy jednym z okien, by w zadumie podziwiać, jak ostatnie promienie rozświetlają błonia i jezioro.
— Harry! Hej, Harry! — usłyszał z oddali. Korytarzem w jego stronę biegł Cedrik Diggory. Gdy w końcu znalazł się przy nim, miał zaróżowione policzki i lekką zadyszkę. — Słuchaj, mam do ciebie sprawę.
— Tak?
— Pomyślałem, że mógłbyś mi pomóc z zaklęciem Patronusa, w końcu znasz je perfekcyjnie.
— Chcesz, żebym pomógł ci w nauce?
— Coś w tym stylu — odpowiedział Puchon, patrząc na niego w dziwny sposób.
— To znaczy? — dopytywał Harry, czując jakiś podstęp.
— Chodzi o to, że mam problem ze szczęśliwym wspomnieniem. Muszę dopiero jakieś stworzyć — tłumaczył starszy chłopak.
— Więc co chcesz, żebym zrobił?
— Cóż, po prostu nie opieraj się za bardzo — oznajmił, a na jego twarzy przez chwilę zagościł bezczelny wyraz. Zanim do Harry’ego mogłoby dotrzeć, co właściwie się dzieje, Cedrik nachylił się i mocno go pocałował. Przygryzał i ssał jego dolną wargę, pieścił jego język swoim, a gdy w końcu zabrakło mu tchu, oderwał się, spojrzał na niego z uśmiechem i powiedział:
— Dzięki, Harry, wiedziałem, że mogę na ciebie liczyć.
Harry nie odpowiedział nic. Patrzył tylko, jak Cedrik wraca do miejsca, z którego przyszedł. Musiał jednak przyznać, oblizując swoje usta, że pomaganie Cedrikowi było zdecydowanie opłacalne.
Ale... Ale... Ale...
OdpowiedzUsuńAle dlaczego to było takie krótkie, noo!? Ja już tutaj wchodzę z uśmiechem, pewna, że znajdę coś długiego, ciekawego, zabawnego (gorącego), a tutaj tylko kilka linijek. Czuję się po prostu oszukana! Co nie zmienia faktu, że cała miniaturka wyszła dość zabawnie :). Ten "genialny" tekst na podryw Cedrika przypomniał mi żenujące gadki typu "Wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia, czy mam przejść przed tobą jeszcze raz". Tak z grubsza coś w tym stylu. Och, nie! Teraz znowu przypomniała mi się pewna przeróbka, którą sprezentowała mi ostatnio moja przyjaciółka. Chcesz posłuchać? Och, zresztą nieważne. I tak Ci opowiem ;). No więc to szło tak "Spadłaś z nieba? Bo trochę ci mordę obiło!".
Może to i niezbyt miły żart, ale do końca dnia brzęczało mi to wtedy w głowie. Zatem znów zostałaś ofiarą moich głupawych przemyśleń, po raz kolejny.
Ach, jeszcze jedna ważna kwestia... Dlaczego przy ostatnim zdaniu Harry przedstawiał mi się w takich ślizgońskich barwach?
Dobrze, więc teraz biorę moją dwumetrową rózgę, którą mi dzisiaj dali w szkole (a tak na poważnie, to rozdawali te mikołaje ze sztucznej, chemicznej czekolady) i szturcham Cię w bok, żebyś się zbierała jak najszybciej z nowym rozdziałem. Tak, wiem, że był całkiem niedawno, ale to i tak nie powstrzyma mnie od proszenia o więcej. Jak dasz palec, to czytelnicy będą chcieli całą rękę, a Ty dobrze o tym wiesz :).
Zatem wesołego Mikołaja i ogólnie grudnia. Tylko uważaj na słodycze, bo to są tacy przyjaciele w przebraniu. Właśnie wbili mi nóż w brzuch i boli jak nie wiem :(
Pozdrawiam ^^
Och, daj spokój, to i tak wyszło bardzo długie. Wiesz, zamierzałam napisać drabble, ale "niechcący" trochę się rozpisałam.xd
UsuńJeśli chodzi o ten "genialny" tekst, to on miał mieć dokładnie taki wydźwięk tandetnego podrywu. Z drugiej strony takie są najzabawniejsze. Jak przeczytałam to o mordzie, to oplułam swój monitor, parskając śmiechem, więc możesz mnie raczyć takimi anegdotami.:) Rozdział planuję wstawić na Święta, ale przyznam szczerze, że może się pojawić też trochę później z bardzo ważnego powodu, którym jest życie. Ale bardzo chętnie przeczytam rozdział u Ciebie.:D Tak, wiem, że też był niedawno, ale jak dla mnie mogłabyś publikować codziennie.xd
Mamo... Seya, a może dla odmiany lub na przemian napiszesz miniaturki (nie co dłuższe miniaturki) w tle yaoi? Obojętnie o kim, ale z sagi o HP.
OdpowiedzUsuńPrzemyśl to.
Wiesz, wydaje mi się, że właśnie to zrobiłam. Powyżej.
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńNa Merlina, chciałbym doczekać takiego dnia, żebym mógł napisać: „Seya, to było beznadziejne!”. Żart! Hahaha. Dobra, pośmialiśmy się, to teraz postaram się być poważny. :D
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Kiminari; miniaturka mogłaby być o wiele dłuższa. Ale, ale... „Podryw na patronusa” bez wątpienia jest krótszy od tego, co zaserwowałaś nam z okazji Halloween, a mimo to po raz kolejny urzekłaś mnie swoim nietuzinkowym pomysłem. Nie chcę kopiować swoich starych komentarzy, no ale nie pozostawiasz mi wyboru; Twoja miniaturka jest wspaniała!
Nie napiszę, że bardzo lubię pairing, który wybrałaś do tej miniaturki, bo wielokrotnie wypowiadałem się na ten temat. Odniosę się tylko do tego „tandetnego” i „żenującego” podrywu, który - nie oszukujmy się - był naprawdę zabawny. Cedric jest tak bardzo pocieszny, że chyba nie jest w stanie zrobić niczego, co nie wywołałoby na mojej twarzy ogromnego banana. Podoba mi się fakt, że jest naprawdę kreatywny i wkłada wiele wysiłku w to, żeby poderwać Harry'ego. Mógłby przecież po prostu do niego podejść i pocałować go z zaskoczenia, ale czy takie zachowanie byłoby równie interesujące? Oczywiście, że nie. Zresztą, czy ktoś inny byłby w stanie wpaść na taki pomysł? Nie sądzę. :D
Skoro Kiminari wspomniała o nieszablonowym tekście na podryw, ja również przytoczę przykłady, które kiedyś obiły mi się o uszy. Nie wiem, czy ktoś mi o nich opowiedział, czy widziałem je w Internecie, no ale jakie to ma znaczenie? „Gdybyś był kanapką w McDonald’s, nazywałbyś się McBeauty” albo „Gdyby wystawała ci metka, na pewno byłoby na niej napisane made in heaven”.
Tym, mam nadzieję, śmiesznym akcentem, zakończę swój komentarz.
Pozdrawiam! :D
Wiesz, te tandetne podrywy wbrew pozorom są najlepsze.;p Ja bardzo lubię ten pairing właśnie ze względu na Cedrika - można naprawdę na różne sposoby go opisywać i wrzucać w różne sytuacje bez ryzyka, że jego postać nie będzie pasować. A poza tym to "Puchońskie Ciacho", jak tu go nie lubić?:)
UsuńI jeszcze jedno: foch! No dobra, to była zemsta za pierwsze zdanie w komentarzu.xd
Wiesz, muszę przyznać, że kiedy pierwszy raz czytałem „Podryw na patronusa”, nie przypuszczałem, że tak bardzo utknie mi on w pamięci. A tu proszę, niespodzianka! Szczerze mówiąc, nie jestem w stanie powiedzieć, który raz wracam do tego tekstu. Myślę, że już dawno przekroczyłem dwucyfrową liczbę. Dziękuję! :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńtekst rewelacyjny, co za podstępny Cedrik...
OdpowiedzUsuńDużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Iza
Hej,
OdpowiedzUsuńwspaniały tekst, och co za podstępny Cedrik, no ale jak się kocha to wszystkie chwyty dozwolone ;)
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia