Moi Kochani!
Zdaję sobie sprawę, że należy Wam się jakieś wyjaśnienie. Nie o wszystkim chcę pisać, ponieważ dotyczy to spraw prywatnych. Głównym powodem, przez który rozdział pojawia się tak późno, jest moja choroba (bez paniki, nie umieram xd) i przebyta operacja. Był to dla mnie trudny okres tym bardziej, że wydarzyło się również wiele nieprzyjemnych rzeczy i kilka cudownych, ale pozwólcie, że zatrzymam to dla siebie, choć niektórzy z Was wiedzą, o czym mówię.
Nie mogę obiecać Wam, że kolejny rozdział pojawi się szybko, bo w moim życiu cały czas dużo się dzieje. Ale rozdział pojawi się na pewno. Także wyczekujcie. :)
Lady Sherin, no właśnie, ja nie będę tak uprzejma i zapytam wprost. Kiedy kolejny rozdział u Ciebie? Już nawet mi udało się coś wstawić, a Ty jednak masz lepsze tempo ode mnie. Bardzo chciałabym przeczytać kolejną część Twojego opowiadania. Błagam, wysłuchaj mych modłów. :D
Alice Shadow, cóż, nie jestem w stanie wyobrazić sobie Remusa, który długo się gniewa, więc nie byłam w stanie przedłużać ich konfliktu. Remus jest dla mnie taką futerkową przytulanką. Ale dziękuję, za twoje spostrzeżenia. :) Cieszę się, że reszta rozdziału Ci się podobała.
Yuko, Niklaus jeszcze się pojawi, więc śledź uważnie historię. :)
Senri, cieszę się, że postępowanie Niklausa było zaskoczeniem. Miałam nadzieję, że tak to wyjdzie.
Lady Vol de Mort, przykro mi, że uważasz, że przerwy w pojawianiu się rozdziałów wynikają z mojego niedbalstwa. Ale nie będę się kolejny raz tłumaczyć, bo nie muszę. Cieszę się jednak, że rozdział mimo wszystko Ci się podobał.
Daniel, oj daj spokój, jak skończę to opowiadanie, to będę miała więcej czasu, żeby sprawdzać Twoje. :D Jeśli chodzi o Twój komentarz odnośnie do wypowiedzi Syriusza, to pamiętaj, że odmłodziłam Toma, przynajmniej fizycznie. Gdyby w mojej wyobraźni wyglądał jak dziadek, nie byłabym w stanie o tym pisać. bleee xd
Kieseki, połączenie Harry'ego i Toma w kolejnym rozdziale. A Niklaus jeszcze da o sobie znać. Ale nie zdradzę, co z tego wyniknie. ;)
Queen, cóż, rozdział pojawia się dosyć późno, nie mniej mam nadzieję, że z radością go przeczytasz.:)
Iza, wszystko się okaże w ostatnich rozdziałach. Przed nami jeszcze około 3, więc wszystko może się zdarzyć.
Basiu, dziękuję za życzenia, mam nadzieję, że Twoje Święta były radosne (zarówno Boże Narodzenie, jak i Wielkanoc). Proszę jednak na przyszłość, być nie wstawiała takich komentarzy pod postem, jeśli nie dotyczą one również treści tego posta. :)
ShadowFury, cieszę się, że w końcu postanowiłaś pokazać swoją obecność na tym blogu. Cieszę się, że jesteś ze mną już tak długo. Mam nadzieję, że zostaniesz do końca. :)
Kochani, przepraszam za brak powiadomienia u tych, którzy życzyli je sobie na komunikatorze GG. Nie mogę się na niego zalogować. Jeśli chcecie otrzymywać powiadomienia drogą mailową, proszę o komentarz z adresem.;)
Kochani, przepraszam za brak powiadomienia u tych, którzy życzyli je sobie na komunikatorze GG. Nie mogę się na niego zalogować. Jeśli chcecie otrzymywać powiadomienia drogą mailową, proszę o komentarz z adresem.;)
UWAGA! ROZDZIAŁ NIEBETOWANY!
W poprzednim rozdziale
Severus już niemal doszedł do siebie. Harry i Tom przygotowują się do połączenia. Syriusz i Remus pogodzili się. Draco dowiedział się, że Niklaus poił go eliksirem zniewolenia. Po wypiciu antidotum czuje się zagubiony. Odcina się od Niklausa, którego Tom wyrzuca z dworu. Czy to już koniec wielkiego romansu? Czy Draco pozostanie samotny ze złamanym sercem?
Tom II Rozdział 26
- Harry, jesteś pewien, że nadal tego chcesz? Możesz jeszcze
zrezygnować.
- Tom, nie zaczynaj znowu. – Harry spojrzał na niego
pobłażliwie. Przysunął się i pocałował lekko w policzek. – Kocham cię i jutro
ci to udowodnię.
- Przecież nie musisz mi nic udowadniać.
- Najwyraźniej muszę, skoro wątpisz w moją decyzję.
- No dobrze, gdzie chciałbyś się wybrać w naszą podróż
poślubną – zapytał w końcu Tom.
- Podróż? Nie sądziłem, że będziemy mieć czas na takie
rzeczy. – Harry spojrzał na niego sceptycznie, jakby szukał podstępu.
- Musimy się odizolować na kilka dni, żeby połączenie się
ustabilizowało, więc możemy to wykorzystać na podróż.
Harry’emu oczy się zaświeciły. Nigdy nie wyjeżdżał w żadną
podróż, nie był nawet nigdzie na wakacjach, nie licząc tych kilku razy, kiedy
był u Rona. Ale tam najciekawszym zajęciem było latanie na miotłach i łapanie
gnomów w ogrodzie pani Weasley. Nigdy nie był na żadnych prawdziwych wakacjach.
Kiedy był jeszcze mały, mieszkał z Dursleyami i nie miał
pojęcia o istnieniu świata magii, w każde wakacje zostawał na tydzień lub dwa u
pani Figg, kiedy Dursleyowie wyjeżdżali nad morze. Nie zabierali go nawet do
miasta. Jedyną podróżą Harry’ego była podróż pociągiem do Hogwartu. I chociaż
Harry cieszył się, gdy razem z Ronem, Hermioną i resztą przyjaciół zajmowali
cały przedział i grali w eksplodującego durnia, zawsze marzył, żeby zobaczyć
cokolwiek więcej, jakiś odległy kawałek świata.
A teraz Tom tak po prostu mu to proponował.
- Chcę jechać gdzieś, gdzie jest ciepło. Gdzieś nad jakąś
wodę. Jezioro. Cokolwiek. Byle było dużo słońca – powiedział z uśmiechem Harry.
- Dobrze. Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem – zażartował
Tom.
***
Draco i Lucjusz siedzieli w salonie. Rozmowa
nie należała do łatwych, ale Lucjusz, wbrew opinii postronnych ludzi, nie był
ojcem bez serca. Szczerze kochał Draco i troszczył się o niego. Był on jego
jedynym synem, oczkiem w głowie, za które oddałby życie. Dlatego jest tak ostry
i surowy – po prostu martwi się o niego i przeraża go myśl, że mogłoby mu się
coś stać.
Był gotów zaakceptować preferencje
syna, ale nie mógł pogodzić się z faktem, że Draco może zostać skrzywdzony.
Zdawał sobie sprawę, że chłopiec z racji swojego wieku wielu rzeczy jeszcze nie
dostrzegał, o niektórych nie wiedział. Chciał dla niego szczęśliwego ludzkiego życia. Niklaus, nawet gdyby
miał szczere zamiary, nie zapewniłby mu tego. Gdyby chciał się z nim związać na
stałe, w końcu musiałby go przemienić w nieśmiertelną istotę. A Lucjusz nie
mógł do tego dopuścić.
W innym wypadku, gdyby Niklaus nie
zamierzał przemieniać Draco, byłby on dla niego jedynie chwilową przygodą,
trwającą do momentu, w którym Draco nie straciłby swojej urody, młodości i
witalności. To z kolei oznaczałoby, że Draco będzie na starość samotny.
Widział, jak teraz Draco przeżywa to,
co się wydarzyło. Był niezwykle zraniony, a przez to wydawał się kruchy. Mimo
to Lucjusz dziękował Merlinowi, że tak się to skończyło. Draco był teraz
bezpieczny. Czekała go tylko rozmowa.
- Może Ci się wydawać, że moim celem
jest pokierowanie twoim życiem i decydowanie za ciebie. Że oczekuję, że
będziesz wypełniał perfekcyjnie każdy punkt planu, który dla Ciebie
przygotowałem. Ale ja nie mam żadnego planu na twoje życie i oczekuję, że sam
będziesz nim mądrze kierował. Problem w tym, Draco, że jesteś jeszcze bardzo
młody i myślę, że sam jeszcze nie wiesz, czego pragniesz. Ja jednak wiem jedno.
Jestem twoim ojcem i póki żyję, nie pozwolę, żebyś zniszczył sobie życie.
Draco patrzył na ojca w milczeniu.
Trochę mu ulżyło, że ostatecznie ojciec nie zamierza urządzać mu awantury.
Niemniej, rozmowa nie należała do łatwych, a Draco też nie chciał w pełni
przyznać ojcu racji. Nie chodziło tylko o młodzieńczy bunt i chęć pokazania, że
zasługuje już na miano dorosłego. Owszem, irytowało go, że ojciec ciągle
traktuje go jak dziecko, ale tym razem chciał również pokazać, że nie tylko on
przesadził w tej sytuacji.
- Mówisz tak tylko dlatego, że
okazało się, że Niklaus jest dupkiem. A co gdyby naprawdę mu na mnie zależało?
Gdyby chciał się ze mną związać i mnie uszczęśliwiać? Przecież wcześniej nie
wiedziałeś, nikt nie wiedział, że podaje mi eliksir. Nie usprawiedliwiam
swojego zachowania, wiem, że zachowałem się niestosownie, ale ty też popełniłeś
błąd.
- Draco, gdyby on chciał się z tobą
związać, musiałby cię przemienić. A ja nigdy się na to nie zgodzę.
- Właśnie o to chodzi, tato. To jest
moje życie. Nie twierdzę, że chciałbym przejść przemianę, ale wydaje mi się, że
powinienem mieć prawo sam o tym decydować. Ja… chciałbym, żebyś mnie wspierał,
zamiast wydawać polecenia i decydować za mnie – oświadczył zwieszając głowę.
Obawiał się nieco reakcji ojca. Bał się, że jego wypowiedź zostanie
potraktowana jako bezczelna. Musiał jednak spróbować.
Lucjusz popatrzył na syna z miłością.
Był surowy, wściekał się. Ale w końcu musiał spojrzeć na wszystko z innej
perspektywy. Tom być może miał rację. Czas pozwolić Draco powiedzieć, czego on
sam pragnie. Inaczej może go stracić.
- Jesteś moim jedynym synem. Chcę dla
ciebie jak najlepiej. – Lucjusz westchnął głęboko i chrząknął. – Draco, spójrz
na mnie. – Chłopak podniósł wzrok. – Mam wrażenie, że nie wszystko mi jeszcze
powiedziałeś.
- Ja… Widzisz, chodzi o to, że… -
Potarł twarz dłońmi w geście zdenerwowania. – Naprawdę nie chcę brać ślubu z
Astorią.
Lucjusz uśmiechnął się pobłażliwie.
Tak naprawdę nie zamierzał zmuszać Draco do ślubu. Cóż, być może była chwila,
kiedy rzeczywiście chciał to zrobić, ale Narcyza szybko wybiła mu to z głowy. A
on, jak prawdziwy mężczyzna o wielkiej odwadze, przyznał jej rację, zanim
awantura osiągnęła niebezpieczny poziom.
***
- Więc… myślałem, że połączymy się
tutaj, a potem dopiero wyjedziemy – powiedział Harry, pakując do kufra letnie
koszulki.
- Chciałbym Ci najpierw pokazać
miejsce, do którego pojedziemy – odpowiedział Tom, obejmując Harry’ego od tyłu.
– Potem możemy nie mieć wystarczająco dużo czasu – szepnął mu do ucha, po czym
pocałował delikatnie jego płatek.
Harry oblał się rumieńcem na
poczynania Toma i jego słowa. Z jednej strony nie mógł się doczekać ich
wspólnej nocy, a z drugiej miał lekkie obawy, że nie będzie dla Toma
wystarczająco dobry. Ostatecznie nie miał żadnego doświadczenia. Bał się, że
nie będzie wiedział co robić w danym momencie i wygłupi się przed Tomem. Niby
miał świadomość, że dla Toma nie jest to takie ważne, że zadba on, aby wszystko
było w porządku i żeby Harry czuł się dobrze przez cały ten czas. Ale Harry
chciałby móc się odwdzięczyć tym samym.
- Tom, opowiedz mi jeszcze raz krok
po kroku, jak będzie wyglądać nasze połączenie – poprosił Harry.
- Musimy zrobić eliksir, tym się nie
musisz martwić, ja o to zadbam. Kiedy będzie już niemal gotowy, obaj dodamy po
kropli krwi. Wypijemy eliksir, a potem umieścimy swoje sygnatury na obu
nadgarstkach, wymawiając zaklęcie i składając ślubowanie nupturientów.
- A jeśli nie zapamiętam słów?
- Zapamiętasz. Poza tym będziesz
powtarzał po mnie. – Tom odwrócił się i poszedł do garderoby po własne ubrania.
Kiedy wracał, zachwiał się i odruchowo wyciągnął rękę, by przytrzymać się
ściany. Jego ubrania utworzyły bałagan
na podłodze, kiedy Tom próbował odzyskać równowagę. Niestety, chwilę później nieprzytomny
osunął się na podłogę.
Harry, słysząc hałas, szybko się
odwrócił. Gdy tylko dotarło do niego, co się dzieje, wezwał Kartofelka i
nakazał mu powiadomić o wszystkim Severusa. Sam w tym czasie przetransportował
Toma na łóżko.
Severus szybko pojawił się z
eliksirem wzmacniającym. Rzucił na Toma Rennervate,
a kiedy ten otworzył oczy, siłą wlał mu do gardła eliksir.
- Powinieneś się bardzo oszczędzać do
czasu połączenia – powiedział Severus. – Wypij kolejną dawkę wieczorem i
następną jutro rano. Inaczej możesz znowu zemdleć.
- Dziękuję Severusie. Myślę, że
obędzie się bez kolejnych eliksirów, czuję się dobrze. – Tom uśmiechnął się i
próbował wstać z łóżka, ale Harry go powstrzymał.
- Wypijesz eliksiry i nie będziesz
dzisiaj już nic robił. Ja cię spakuję.
- Harry…
- Tom… - Harry spojrzał na niego ze
złością. – Gdybyś nie odkładał połączenia w nieskończoność, nie musiałbyś teraz
odpoczywać. Możesz mieć pretensje tylko do siebie.
Severus zaśmiał się lekko, poczym
zostawił Harry’ego i Toma samych.
- Powiedz mi, co chcesz wziąć, a ja
będę pakował.
- Harry, myślę, że mogę to sam
zrobić. Severus jest przewrażliwiony. – Tom zdecydowanie odmawiał leżenia w
łóżku. Usiadł i chciał już wstać i sam zająć się pakowaniem, ale Harry znów mu
na to nie pozwolił.
- Nie masz nawet siły, żeby mnie
odepchnąć – zauważył chłopak.
- A może po prostu nie chcę Cię
odpychać? – zapytał figlarnie Tom, przyciągając go do siebie.
Pocałował czule jego usta, skubiąc na
zmianę dolną i górną wargę, by potem przejechać po nich delikatnie językiem.
Harry zamruczał z przyjemności. Zgodnie postanowili, że pakowanie odłożą na
później.
Umilili sobie popołudnie delikatnymi
pieszczotami, a potem Harry spakował rzeczy. Co prawda nie udało mu się namówić
Toma, żeby leżał i odpoczywał, wiec mężczyzna również brał udział w pakowaniu,
ale Harry przekonał go, żeby tylko siedział i składał ubrania.
Przed kolacją gryfon spędził trochę
czasu z przyjaciółmi. Przez jakiś czas – nadal nie wiedział, jak długo to
potrwa – miał ich nie widzieć. Porozmawiali trochę, pograli w eksplodującego
durnia, przedyskutowali swoją obecną sytuację.
Każde z nich wiedziało, że za murami
rezydencji cały czas toczy się wojna i że kiedyś dosięgnie ich z całym swoim
okrucieństwem. Nadejdzie moment, w którym oni również będą musieli stanąć do
walki.
Harry już dawno pogodził się z tą
myślą. W końcu nie raz musiał brać udział w nierównej walce. Ale Hermiona i
Draco bali się tego, co może nadejść. Nie mieli w zasadzie żadnego
doświadczenia, ani nawet wyobrażenia na temat prawdziwego pojedynku.
Nie miał najmniejszych wątpliwości,
że Tom zrobi wszystko, aby oszczędzić im tego doświadczenia, ale wiedział
również, że Tom mimo wszystko nie jest wszechmocny i nie powstrzyma wojny,
kiedy ta już się toczy. Musieli dobrze przygotować się na każdą ewentualność.
Dlatego właśnie już od jakiegoś czasu Lucjusz był szczególnie wymagający
podczas zajęć. Uczył ich przydatnych zaklęć zarówno z zakresu obrony, jak i
ataku. Oczywiście mówili również o klątwach czarnomagicznych. Było to
nieuniknione. Wszyscy doskonale zdawali sobie sprawę, że Dumbledore nie będzie
grał czysto i nie powstrzyma się przed rzuceniem na nich nawet jednego z
niewybaczalnych (lub każdego z nich) tylko dlatego, że są jeszcze dziećmi –
nawet jeśli oni sami buntowniczo temu zaprzeczają.
Ale Harry nie chciał się tym teraz
martwić. Teraz był czas tylko dla niego i Toma. I chciał go wykorzystać w stu
procentach. Po kolacji wrócił razem z Tomem do ich pokoju i obaj przyszykowali
się do spania. Ich świstoklik miał się aktywować z samego rana, musieli się więc
porządnie wyspać.
Harry oczywiście nie był zbyt
zadowolony formą podróży. Nigdy nie znosił zbyt dobrze transportu przy użyciu
świstoklika i miał nawet niewielkie pretensje do Toma, że nie zorganizował
czegoś innego lub nie zdecydował się na zwykłą teleportację. Ale Tom szybko
wyjaśnił mu, że miejsce, do którego się wybierali, było położone zbyt daleko i
teleportacja byłaby w tym wypadku niebezpieczna.
Po dopakowaniu kilku ostatnich rzeczy
(i wypiciu przez Toma eliksiru) położyli się do łóżka. Jak zwykle Harry wtulił
się w Toma, pozwalając mu ukołysać się do snu. Musiał przyznać, że nigdy nie
spał tak dobrze, jak przy Riddle’u. Jego obecność wyciszała Harry’ego i dawała
poczucie bezpieczeństwa.
Harry zaśmiał się w duchu na tę myśl.
Jeszcze rok temu uznałby za wariata każdego, który stwierdziłby, że Czarny Pan
daje poczucie bezpieczeństwa.
Pełen podekscytowania tym, co miało
nadejść następnego dnia, zasnął w końcu z niewielkim uśmiechem na ustach.
***
- Harry… Harry, pora wstać.
Gryfon poczuł ciepły oddech na
policzku i usłyszał łagodny głos, który przebijał się do jego świadomości, chociaż on wcale nie
chciał się jeszcze budzić. Chwilę później poczuł delikatną i ciepłą dłoń na
swoim brzuchu i delikatne łaskotanie. To nie było już tak łatwe do
zignorowania. Leniwie otworzył oczy i spojrzał w górę.
Tom pochylał się nad nim. Kiedy tylko
zauważył, że Harry w końcu się obudził, złożył na jego ustach delikatny
pocałunek na dzień dobry.
- Świstoklik aktywuje się za pół
godziny. Musimy się przyszykować.
Harry mruknął tylko w odpowiedzi, ale
dzielnie ściągnął z siebie kołdrę i podniósł się do siadu.
Obaj w dosyć szybkim tempie
przeprowadzili poranną toaletę i ubrali się. Kilka minut przed czasem stanęli
naprzeciwko siebie w oczekiwaniu na moment, by złapać świstoklik – którym był
zwykły zegarek – i przenieść się do miejsca docelowego. Harry skrzywił się, gdy
świstoklik w końcu się aktywował, a on poczuł nieprzyjemne szarpnięcie w
okolicach pępka. Na szczęście podróż nie trwała długo. Już chwilę później
pojawili się na miejscu. Harry jak zwykle się zachwiał i tylko silne ramię Toma
uchroniło go przed upadkiem.
Gdy już doszedł do siebie i wziął
głęboki oddech, rozejrzał się dookoła. Znajdowali się w małym przytulnym
salonie z wielką wygodną kanapą, dwoma fotelami i stolikiem pośrodku. Na jednej
ze ścian znajdował się duży kominek i jak Harry się domyślił, wcale nie służył
on do ogrzewania, ponieważ było tu bardzo ciepło.
W ścianie naprzeciwko były natomiast
duże szklane drzwi, przez które widać było ogród, a tuż za nim piaszczystą
plażę. Widok był przepiękny. Harry odwrócił się szybko do Toma i zapytał z
szerokim uśmiechem:
- Gdzie jesteśmy?
- Na Jukatanie – odpowiedział
mężczyzna.
- Pójdziemy na plażę? – poprosił
natychmiast Harry.
Tom zaśmiał się, widząc jego
entuzjazm.
- Może najpierw zjemy śniadanie w
ogrodzie?
Koniec
rozdziału 26
Chyba zbyt szybko oceniłam Twoją prędkość wstawiania rozdziałów, za co należy mi się cios patelnią przez łeb. Pokornie proszę o wybaczenie. I mam nadzieję, że szybko dojdziesz do całkowitego zdrowia.
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału. Widzę, że Lucjusz w końcu ochłonął, poszedł po rozum do głowy (za co można dziękować Narcyzie) i porozmawiał spokojnie z Draco (słusznie). Ciekawe, co szykuje się na horyzoncie... Coś czuję, że Niklaus da jeszcze o sobie znać. Tom i Harry. No cóż. Nie co tu dużo pisać. Wodospad tęczy i różowych jednorożców. Liczę na ostre sceny seksu :3
Jeszcze raz bardzo Cię przepraszam za moje "narzekanie" :(
Zdrowiej i niech wena Cię nie opuszcza.
Pozdrawia
Lady Vol de Mort
Moja Droga, dziękuję za miłe słowa. Ze zdrowiem jest na tyle dobrze, na ile może być. Rokowania nie były ciekawe, ale na szczęście póki co się trzymam i jest wszystko ok. Nieco gorzej z czasem, ale liczę na zrozumienie. W ostatnim poście informacyjnym pisałam dlaczego.:) Gorąco pozdrawiam i dziękuję za odwiedziny!
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńChryste! Ja nie mogę!!! Doczekać się nie mogłyśmy z Agnieszką...! Aga znosiła jajko, mówi ci, Seya! (Sorry za reakcję)
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału, dołączam się do wypowiedzi Lady Vol de Mort. Zdrowiej i czekam na ostre sceny seksu. (nie wypytuję o datę kolejnego rozdziału, bo to nie ma sensu)
Ala Matrona
Ala, dziękuję za komentarz. Cieszę się, że rozdział ci się podobał. Pozdrawiam!
UsuńGenialny rozdział i naprawdę nie mogę doczekać się następnego. Życzę zdrowia i weny, i dużo, dużo czasu.
OdpowiedzUsuńmrtynagosk18@vp.pl
Dziękuję za miłe słowa. Pozdrawiam! :)
UsuńPrzyznam, że trochę mnie zatkało, kiedy weszłam na bloga, bo nie spodziewałam się absolutnie żadnej zmiany. Nadzieja była tak niewielka, że ledwie udało mi się zauważyć nowy rozdział! Naprawdę, niewiele brakowało, a wyszłabym z automatu, z przyzwyczajenia i z zawodem. Ale jednak mój wzrok mnie nie zawiódł i mogłam przeczytać! Nawiasem mówiąc, dziękuję za prezent na dzień dziecka ^^. Między innymi dzięki temu rozdziałowi jeszcze nie pogrążyłam się w żałobie końca roku szkolnego i nawału testów. Mam nadzieję że i Ty czujesz się już lepiej i cokolwiek to było za okropne choróbsko, to już odeszło i nie powróci. Żeby tak Cię zagarniać tylko dla siebie - to paskudztwo powinno się wstydzić, wstydzić, po prostu!
OdpowiedzUsuńA teraz przejdę już, pozwolisz, to rozdziału.
Harry i Tom nareszcie znów stali się głównymi bohaterami! I wreszcie coś się dzieje! Jest jakaś akcja! Uwielbiam Pottera w tym rozdziale. Jest uroczy, a jednocześnie pewny siebie i ujął moje serduszko. Kochany chłopiec. Podobało mi się, jak usadził Toma w łóżku i zabronił wstawać. Wyobrażam sobie zaciesz Snape'a i skwaszoną minę wielkiego i potężnego Lorda Voldemorta zmuszonego bezczynnie składać ubrania. W dodatku może to tylko moje odczucie, ale Harry grał trochę role matki Voldemorta.
"Nie wstawaj, bo się zmęczysz"
"Pij eliksiry, a ja cię spakuję"
Naprawdę - jak matka do dziecka. Ale to może taki urok Czarnych Panów, że czasem trzeba im okazać trochę czułości. Oczywiście po to, by poczuli się wytrąceni z równowagi. A wtedy to można już przeprowadzić zmasowany atak! Harry musi wiedzieć, o czym mówię.
Tom, oczywiście, nie umie trzymać rąk przy sobie. No, ale gdyby umiał, to nie byłby Tomem Riddle'em, którego znamy i kochamy, więc małe obmacywanko zawsze wchodzi w grę. Naprawdę zastanawia mnie, jak mógł się tak długo opierać, kiedy tak go korci do Harry'ego i gdy chłopak sam mu się pakował do łóżka. Zaczynam odnosić wrażenie, że Twój Voldemort podczas wychodzenia z kotła zahaczył o jego krawędź tą seksowną stópką, wyrżnął o wyżej wspomniany kocioł arystokratycznym czółkiem i sadystyczne zapędy zamieniły się w masochistyczne. Cóż - taki z tego plus, że teraz rani tylko siebie. Taki minus, że przez ostatnie rozdziały zachowywał się jak totalny idiota. Ale się poprawił. To na pewno sprawka cudownej, uzdrawiającej mocy Harry'ego. Jestem tego pewna.
W kolejnej scenie znalazłem element, który mnie trochę zaskoczył i nie jestem pewna, jak to odebrać. Książki coś tam napomykały, że teleportacja na długie dystanse jest niebezpieczna, a podróż z Anglii do... ekhem… Ameryki... no, raczej do najkrótszej nie należy. Wiem, że to element dodany wyłącznie dlatego, by sensownie wyjaśnić zjawisko Dumbledore'a wracającego z Ministerstwa kilka godzin w Kamieniu Filozoficznym, a następnie niebotycznie długi czas oczekiwania na reakcję Voldemorta na wezwanie Nagini w Insygniach Śmierci, ale kanon to kanon i teleportacje na drugi kontynent raczej średnio wchodziły w grę. Z drugiej strony o świstoklikach nie było ani słowa, a przynajmniej ja nic takiego nie pamiętam. No i w opowiadaniu możesz sobie sama ustalić prawa magii. W każdym razie ten element dość mocno przykuł moją uwagę. I przez jakiś czas się nieźle głowiłam, jak to może być z tymi świstoklikami. Czy one są takie wszechmocne, czy nie. Ale dość o nich. Przecież jeszcze czekają Lucjusz z Draco.
Ciąg dalszy nastąpi. Limit znaków mnie kiedyś dobije.
Nadal nie lubię starego Malfoya. Rozumiem jego motywy i rozumiem całą tę postać, ale go nie lubię. nawet nie do końca potrafię określić dlaczego. No bo w końcu odwołał ten cały ślub, a nawet nie był tym razem tak odrzucający, ale nadal się krzywiłam, kiedy o nim czytałam. Postaw go koło Umbridge, to będziesz wiedziała w jakim mniej-więcej stopniu go nie trawię. Chociaż Umbridge to może za ostre porównanie. Weźmy więc Knota. Tak, nie lubię go w podobny sposób, co Knota.
UsuńZa to z fragmentu o Lucjuszu na łopatki powaliło mnie ostatnie zdanie. To, w którym jest mowa o mężczyźnie o wielkiej odwadze. Jest genialne ^^. I po raz kolejny udowadnia, jak świetny charakter ma Cyzia.
Podsumowując - rozdział mi się podoba (c'mon, będzie mi się podobało wszystko, co zawiera w sobie Toma, Harry'go, migdalenie i dobry styl pisania, wiec fabułą nieciężko mnie zachwycić), aczkolwiek ma dokładnie dwie usterki. Po pierwsze - jest za krótki. Zawsze są za krótkie. Gra o Tron ma osiem sezonów po dziesięć godzinnych odcinków, a i tak uważam, że jest za krótka. Zawsze będzie mi mało, więc tym się akurat nie musisz przejmować. Ale! Gdzie są moje wilkołaki? Ja się DOMAGAM Lupina. I domagam się również Syriusza, skoro już jesteśmy przy Huncwotach. I domagam się akcji Severus-Alecto, bo mam nadzieję, że coś miedzy nimi będzie. Przydałby się jakiś pairing hetero, tak dla zrównoważenia.
Na zakończenie chcę Ci życzyć dużo weny, zdrówka, zdrówka, zdrówka i trochę wolnego czasu. i tak - tym razem będę egoistyczna, a co! Moje "domagania" się nie spełnią, jeżeli nie zacznę myśleć o swoich interesach. ;P
Pozdrawiam serdecznie!
PS. Rozdział u mnie >chowa się na filarem< noooo, jest tak jakby napisany od dwóch? tygodni. Ale! Postawiłam sobie za punkt honoru dopisać Umysł, a wiem, że jeżeli wstawię teraz 46 rozdział NzW, to zacznę pisać 47 i mój plan szlag trafi. Więc, żeby wszystko było jasne. najpierw dopieszczę Umysł i mam jeszcze w planach wstawić miniaturkę. Po tej ostatniej tak mi zasmakowały klimaty średnowieczno-renesansowej szlachty, że chyba pokuszę się o jeszcze jedno dzieło tego typu, tylko już bez scen seksu. Co za dużo, to nie zdrowo. Po wtorku będę miała pięć dni wolnego, więc może wtedy coś się pojawi. Ale to tylko moje życzenia.
PPS. Hmmm… Wyobraziłam sobie właśnie Toma wylegującego się pod parasolem, z drinkiem w dłoni i jaką śmieszną, zawijaną słomką. Opalony, rozciągnięty, z okularami przeciwsłonecznymi i ciekawym rysunkiem na plecach z kremu z filtrem autorstwa Harry'ego. I nie wiem, czy powinnam do tego widoku suszyć zęby, czy raczej dusić się ze śmiechu. Potrafisz mi coś doradzić?
PPPS. Tak, cały czas staram się Cię rozbawić. jak mi idzie?
Pa, pa!
Lady_Sherin, pragnę tylko powiedzieć, że dzięki takim osobom jak Ty, czerpię niemal perwersyjną przyjemność z czytania cudzych komentarzy. :D Gdy widzę tak długą wypowiedź, mam ochotę zrobić sobie popcorn i popijać go schłodzoną colą. Na szczęście, podkreślam, na szczęście, nigdy tego nie robię. I dobrze, bo czytając Twój komentarz, co najmniej dwukrotnie oplułbym sobie monitor. Fragment z seksowną stópką i arystokratycznym czułkiem zwalił mnie z krzesła. Dzięki Ci! Myślę więc, że udało Ci się zrealizować swój cel. Mnie rozbawiłaś, ale myślę, że Seya wkrótce do mnie dołączy. :D
UsuńA ja się uśmiecham, gdy tylko widzę tak długie komentarze na innych blogach i mam ochotę powiedzieć coś sarkastycznego, jak na przykład: Ale się dziewczyna rozpisała! Kto to ma ochotę czytać?
UsuńBardzo bym chciała, by ktoś tak napisał u mnie. Seya, życzę weny!
Ala Matrona
Moja Droga Lady, ja po prostu kocham Twoje komentarze. Nie musisz się specjalnie starać, żeby mnie rozbawić. Wystarczy, że widzę komentarz od Ciebie i od razu szczerzy mi się ryjek. :)
UsuńNa pozostałe pairingi przyjdzie czas, nie martw się. Ale muszę przyznać, że bardzo spodobała mi się Twoja wizja Toma na plaży. Może nawet ją wykorzystam...?
A teraz wytłumacz się proszę, co z Twoimi opowiadaniami? Również od dłuższego czasu nic nie ma, chyba że coś mi umknęło. Jeśli tak, to proszę, daj znać. Trzymam kciuki za Twoją wene :)
Na Merlina, nawet nie wiesz, jak się cieszę, że wróciłaś! I oczywiście nie piszę tego ze względu na to, że sprawdziłaś mój rozdział. :D Nadal ubolewam, że zbliżamy się do końca Twojego opowiadania, nawet jeśli ja coś na tym zyskam. Po prostu czuję, że kończy się jakaś epoka - nie wierzę, że minęło już kilka lat, odkąd pierwszy raz zajrzałem na Twojego bloga...
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o rozdział, to był on krótką, lecz przyjemną odskocznią od nauki. :) Z niecierpliwością czekam na rytuał połączenia Harry'ego i Toma. Mam przeczucie, że powalisz mnie na kolana. Liczę także na to, że Harry odnajdzie w sobie demona seksu. Bo jeśli zacznie analizować każdy swój ruch i zastanawiać się, czy na pewno postępuje właściwie, to przysięgam, zdzielę go patelnią w łeb! A mam jedną na zbyciu, więc nie będę się hamować! Tak więc... Do dzieła, Harry! Tylko nie zajeździj Toma na śmierć. XD
Cieszę się, że Lucjusz szczerze porozmawiał z Draco. Każdy z nich ma swoje racje, więc dobrze się stało, że w końcu otwarcie wyznali sobie swoje obawy i pragnienia. Szczerze mówiąc, nie wiem, jak ja bym się zachowywał na ich miejscu. Pewnie dokładnie tak samo...
Harry i Tom są na Jukatanie? Zazdroszczę... Nigdy tam nie byłem, ale chciałbym. Ciekawe, czy planujesz w jakiś sposób powiązać rytuał z pozostałościami kultury Majów...
Na koniec oświadczam, że przybywam z pomocą!
„W innym wypadku, gdyby Niklaus nie zamieniał przemieniać Draco...” Jak mniemam, chciałaś napisać „zamierzał”. :)
„Bał się, że nie będzie wiedział co robić danym momencie i wygłupi się przed Tomem.” Chyba byłaś głodna, bo zjadłaś „w”. :D
To chyba tyle. Jeśli z czasem okaże się, że zapomniałem o czymś napisać, nie omieszkam dodać kolejnego komentarza.
Zdrowiej i odpoczywaj! :) Pozdrawiam!
Mój Drogi, zdałam sobie sprawę, że wychowałam bestię na własnej piersi. Tak, mówię o Tobie i potraktuj to jako komplement. Myślę, że dotarliśmy do momentu, w którym moglibyśmy sprawdzać sobie teksty nawzajem. Aż mi się łezka w oku kręci. :)
UsuńPewnie nie powalę Cię opisem rytuału, jest on bardzo krótki. Uznałam, że nie chcę się rozpisywać, bo w sumie niczego to nie wniesie do samego opowiadania, chociaż miałam wielkie plany, jeśli chodzi o ten fragment. Ostatecznie skupiłam się na "konsekwencjach". :)
Hej,
OdpowiedzUsuńjak widać Lucjusx naprawdę troszczy się o syna, jest dla niego bardzo ważny, przydała im się oj przydała ta rozmowa, a Harru i ta jego stsnowczość cudowna...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Iza
Iza, dziękuję. Cieszę się z Twoich odczuć względem rozdziału. Zapraszam na więcej. Pozdrawiam!
UsuńDroga Seya, piszę do ciebie po tak dawnym czasie, gdyż nie tylko ja, czy Aga się martwimy, ale i reszta twoich czytelników. Czy możesz nam odpowiedzieć, czemu nie ma tak długo rozdziałów na twoim blogu?
OdpowiedzUsuńAla Matrona
Hejka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, Lucjusz jednak dba o syna jest dla niego bardzo ważny no i przydała się im ta rozmowa, fantastycznie Harry i ta stanowczość, cudownie...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Basiu, cieszę się, że rozdział Ci się podobał. Dziękuję za komentarz. Pozdrawiam!
UsuńPrzeczytałam całą książkę w cztery dni wow. Nigdy nie czytałam tak dobrego ff. Mam nadzieję, że wrzucisz jakiś rozdział bo twój styl pisania mnie urzekł. Weny życzę
OdpowiedzUsuńZuzikkw
Bardzo dziękuję za tak miłe słowa. To bardzo motywujące. Mam nadzieję, że Twoja cierpliwość się nie wyczerpała i jeszcze czasem tu zaglądasz. Pozdrawiam! :)
UsuńBardzo rzadko czytuję Tomarry. Wkurza mnie też Voldemort przedstawiany jak ten dobry. Ten jednak podoba mi się, taki troskliwy i w ogóle. W życiu nie pomyślałbym, że zostanie nam przedstawiony umierający Riddle. Czekam na Rona i jak to odkręci w Gryffindorze no i żal mi Harry'ego. Nawet po śmierci Toma nie będzie mógł z nikim być. I nie będzie mieć dzieci (proszę, żadnego m-pregu).
OdpowiedzUsuńNie martw się, nie planuję m-preg. Również nie przepadam za tymi motywami. :)
UsuńDziękuję za miłe słowa i do następnego rozdziału :)
Kochana już ci to kiedyś pisałam chciałabym by powstało więcej tomów kocham tą historię i czekam na więcej jak równiesz na inne tomry twojego autorstwa czekam na jakąś sondę tak jak wprzypadku Klausa życzę powrotu do zdrowia dawno mnie tu nie było możesz mnie nie pamiętać proszę o więcej tomów bardzo lubię to jak przedstawiasz bohaterów czekam na nowy rozdzał i mam nadzieję,że Harry i TOM SIĘ POŁACZA BUZAKI
OdpowiedzUsuńHejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, och Lucjusz jednak to dba o syna, jest dla niego bardzo ważny... bardzo przydała się im ta rozmowa, Harry ta stanowczość, cudownie...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga