Moi kochani!
Tak! Dobrze widzicie! To nowy rozdział!
Miał być dłuższy, ale stwierdziłam, że wolicie, bym wstawiła rozdział wcześniej niż później, więc jest krótszy niż planowałam.
Ach! Od razu ostrzegam, że w tym rozdziale aż roi się od Wesley'ów. Czy to dobrze? Sami oceńcie.
Brakowało wam Toma, więc on też się pojawia. Mam nadzieję, że scena z nim szczególnie przypadnie wam do gustu.;)
Syriusz i wilkołaki w następnym rozdziale. Wiem, miało być w tym, ale rozpisałam się o Wesley'ach, więc przerzucam to na następny.;)
Odpowiedzi na komentarze, które pojawiły się przed 29 stycznia znajdziecie TUTAJ. Natomiast poniżej zamieszczam odpowiedź na komentarz, który pojawił się po tej dacie.;)
Madame Butterfly, cóż biorąc pod uwagę, kiedy dodałaś komentarz, to na rozdział tak długo czekać nie musiałaś.;) Mam nadzieję, że spodoba ci się tak samo, jak poprzednie. Dzięki za wenę, jak widać, dotarła.xd
Rozdział niebetowany! Właściwie to skończyłam go pisać 10 minut temu, więc jest wręcz surowy. Mam nadzieję, że wybaczycie mi wszystkie, albo chociaż większość błędów.
Tak! Dobrze widzicie! To nowy rozdział!
Miał być dłuższy, ale stwierdziłam, że wolicie, bym wstawiła rozdział wcześniej niż później, więc jest krótszy niż planowałam.
Ach! Od razu ostrzegam, że w tym rozdziale aż roi się od Wesley'ów. Czy to dobrze? Sami oceńcie.
Brakowało wam Toma, więc on też się pojawia. Mam nadzieję, że scena z nim szczególnie przypadnie wam do gustu.;)
Syriusz i wilkołaki w następnym rozdziale. Wiem, miało być w tym, ale rozpisałam się o Wesley'ach, więc przerzucam to na następny.;)
Odpowiedzi na komentarze, które pojawiły się przed 29 stycznia znajdziecie TUTAJ. Natomiast poniżej zamieszczam odpowiedź na komentarz, który pojawił się po tej dacie.;)
Madame Butterfly, cóż biorąc pod uwagę, kiedy dodałaś komentarz, to na rozdział tak długo czekać nie musiałaś.;) Mam nadzieję, że spodoba ci się tak samo, jak poprzednie. Dzięki za wenę, jak widać, dotarła.xd
Rozdział niebetowany! Właściwie to skończyłam go pisać 10 minut temu, więc jest wręcz surowy. Mam nadzieję, że wybaczycie mi wszystkie, albo chociaż większość błędów.
Tom II rozdział 7 (31)
Dni mijały, jeden po drugim, a rutyna zwykłego, szkolnego
życia zaczynała się powoli wkradać do atmosfery Hogwartu. Pierwszoroczni
przyzwyczajali się do wszystkich nowych rzeczy, jakich doświadczyli, przekraczając mury magicznej szkoły, a reszta uczniów zdążyła już oswoić się ze
świeżymi plotkami i przestała się nimi tak bardzo emocjonować.
Również Harry przyzwyczaił się już do krzywych, jakby
oskarżycielskich spojrzeń innych uczniów. I chociaż nie był z tego zadowolony,
to, wziąwszy sobie do serca słowa Severusa i przyjaciół, starał się nie zwracać
na siebie uwagi zarówno nauczycieli, jak i kolegów.
Nie było to trudne, zważywszy na fakt, że w wakacje całkiem nieźle się
podszkolił w wielu dziedzinach magii i nie musiał teraz poświęcać wiele czasu
na naukę. Dzięki temu nauczyciele widząc, że on świetnie daje sobie radę,
zajmowali się innymi uczniami. Tym z kolei zwyczajnie schodził z drogi. Nikogo
nie zaczepiał i nie odpowiadał na zaczepki innych. Wiedział, że Hermiona się o
niego martwi, więc chciał pokazać jej, że rzeczywiście jest ostrożny, tak jak
go prosiła.
Draco za to przechodził samego siebie. Blondyn naprawdę
niemal nie odstępował Pottera na krok. Co prawda, na śniadanie Harry
przychodził sam, ale po posiłku ślizgon zawsze na niego czekał. Tłumaczył to
tym, że i tak każdego dnia pierwsze lekcje zawsze mają razem, ale Harry
domyślał się, że Malfoyem kierowała troska. Draco nawet zaczął siadać z nim w
ławce na prawie wszystkich przedmiotach. Wyjątkiem była Opieka Nad Magicznymi
Zwierzętami. Co prawda bardzo rzadko zdarzało się, że gdziekolwiek wtedy
siedzieli, ale Draco nawet nie stał obok Harry’ego. Po przygodzie z
Hardodziobem chłopak zawsze stał z tyłu grupy w obawie o swoje „piękne i
delikatne ciało anioła” – jak zawsze powtarzał.
Czas wolny gryfon spędzał w swoim dormitorium lub w Pokoju
Życzeń. Regularnie spotykał się z Hermioną, która za każdym razem wyrażała
obawę o jego bezpieczeństwo i prosiła, by na siebie uważał. W weekendy często
odwiedzał swojego ojca chrzestnego. Czasem Severus pozwalał mu pomóc sobie przy
ważeniu eliksirów dla Toma, uprzednio ostrzegając go – Jeśli zniszczysz ten
eliksir, to każę ci wyszorować wszystkie kotły i ławki. A potem wrócisz do domu
i zostaniesz tam, dopóki wojna się nie skończy.
Harry zawsze uśmiechał się w odpowiedzi do Severusa,
wiedząc, że ten chce go tylko nastraszyć, by uważał przy warzeniu. Zdawał sobie
sprawę, że eliksiry są dla niego bardzo ważne i nawet bez tej groźby gryfon
starałby się zrobić wszystko jak najlepiej. Zdarzało się, że Draco przychodził
do gabinetu Mistrza Eliksirów i również pomagał w warzeniu. Ale gdyby ktoś
Harry’ego zapytał, to powiedziałby, że woli spędzać ten czas tylko w
towarzystwie Severusa. Nie chodziło o to, że nie lubi ślizgona. Uwielbiał
spędzać z nim czas. Ale przy nim nie mógł, a raczej nie chciał, rozmawiać z
Severusem na niektóre tematy.
W tym tygodniu także spędzał czas z Severusem. Wyjątkiem
jednak było, że nie warzyli eliksirów. Severus sprawdzał testy
czwartoklasistów, a Harry, zdaniem Severusa bezczelnie, leżał rozłożony na
kanapie i zajadał przyniesione przez skrzaty ciasto czekoladowe, popijając przy
tym od czasu do czasu sok dyniowy; co pewien czas zagadywał ojca chrzestnego,
jednak ten, zajęty sprawdzaniem, głównie mu odmrukiwał bliżej nieokreślone
wypowiedzenia. Harry określał to „syndromem mhpfh”, cokolwiek to oznaczało.
Kiedy gryfon delektował się kolejnym już kawałkiem ciasta,
Snape poprosił go o przyniesienie z jego gabinetu testów drugorocznych. Severus
nie lubił tracić czasu, a że sprawdziany czwartego roku udało mu się ocenić tak
szybko, to równie dobrze może już dziś zrobić pozostałą pracę.
Harry, choć niezadowolony z powodu przerwania błogiego
lenistwa, zwlókł się z kanapy i poszedł po testy do gabinetu. Tak jak uprzedził
go Mistrz Eliksirów, leżały one na biurku. Zabrał szybko kartki i już miał
wracać, kiedy zauważył, że na podłodze obok biurka leży jakiś pergamin.
Podniósł go bez zastanowienia. Był to list; co więcej, był to list od Toma.
Gryfonowi nawet przez myśl nie przeszło, że nie powinien czytać cudzej
korespondencji, po prostu zrobił to odruchowo. Treść zdziwiła go nieco, co
objawiło się lekkim skrzywieniem twarzy. Czym prędzej wrócił do salonu
Severusa, z cisnącym się na usta pytaniem.
- Severusie, czym jest Czarna Różdżka?
- Skąd wiesz o… - zaczął Seveus, odwracając się; przerwał,
kiedy zobaczył, co chłopak trzyma w ręku. – Nie czyta się cudzej
korespondencji! – warknął, wstając i wyrywając mu pergamin z ręki.
- Ja… Leżało na podłodze, myślałem, że to nic ważnego –
próbował usprawiedliwić się Harry.
- I dlatego wszystko przeczytałeś? – zapytał sarkastycznie
mężczyzna.
- Przepraszam – powiedział szczerze. – Ale skoro to było
takie tajne, to czemu nie schowałeś tego gdzieś?
- Zostawiłem to w moim gabinecie. Tyle powinno wystarczyć,
by powstrzymać cię od zbliżania się do tego – oznajmił sucho.
Harry milczał przez chwilę, jakby zawstydzony swoim
zachowaniem. Podał Severusowi sprawdziany, po czym ulokował się z powrotem na
kanapie. Westchnął ciężko, po czym zaryzykował
- Ale… skoro już przeczytałem, to mógłbyś mi powiedzieć…
- Jesteś czasem, doprawdy, niemożliwy. Ciekawski jak jakiś…
- Gryfon? – przerwał mu Harry.
Severus spojrzał na niego zmrużonymi oczami, pozostawiając
to jednak bez komentarza. Westchnął głęboko.
- Skoro byłeś na tyle wścibski, by sam, bez pozwolenia
zaglądać w cudze listy, to sam znajdź
sobie odpowiedź. – Snape uśmiechnął się chytrze.
Harry otworzył usta, gotów zaprotestować, jednak wiedział,
że to na nic, toteż z powrotem je zamknął. Po chwili założył ręce na piersi i
powiedział obrażonym tonem – Czasem mnie naprawdę wkurzasz.
- Ty mnie również – odrzekł z krzywym uśmiechem mężczyzna.
***
- Harry! Możemy porozmawiać? – usłyszał gryfon tuż przed
wejściem do Pokoju Wspólnego.
Odwrócił się i zobaczył biegnącą w jego kierunku Ginny.
Odrobinę zdziwiony poczekał, aż dziewczyna do niego podbiegnie, po czym zapytał
– O co chodzi?
Dziewczyna zaczerpnęła głęboko powietrza, zanim
odpowiedziała.
- Chcę z tobą porozmawiać. Bez świadków – powiedziała niemal
szeptem. – To ważne – podkreśliła.
Harry’emu natychmiast przypomniały się słowa Hermiony o
obecnej aktywności Rona. Miał nadzieję, że jego przypuszczenia są mylne, ale
postanowił być ostrożny.
- O czym chcesz rozmawiać? – Spojrzał na dziewczynę
oceniającym wzrokiem, zastanawiając się, jak bardzo biegła jest w kłamaniu.
- Nie udawaj, że nie wiesz – zdenerwowała się gryfonka. –
Nie możesz ze mną zwyczajnie pogadać? Przez chwilę?
- Gdzie? – Harry zastanawiał się, czy Ginny chce go wciągnąć
w zasadzkę. Nie mógł dopuścić do tego, by został zaatakowany. Tom wpadłby w
szał, a Harry miałby wyrzuty sumienia, że go nie posłuchał odnośnie wyjazdu do
szkoły.
- Niedaleko jest nieużywana klasa Zaklęć – odpowiedziała,
zadowolona że chłopak wreszcie się zgodził.
- Pójdziemy gdzie indziej – oznajmił Harry, po czym ruszył
szybkim krokiem w kierunku przeciwnym, niż wspomniana sala.
Nie powiedział Wesleayównie, gdzie dokładnie zmierza. Jak
to mówią, ściany mają uszy. A Harry
miał czasem wrażenie, że ściany w Hogwarcie przepuszczają najdrobniejszy
dźwięk.
Szli kilka minut, aż Harry w końcu zatrzymał się przed
jakimiś drzwiami. Nie zastanawiając się dłużej, otworzył je zamaszyście i
wszedł do środka. Poczekał, aż dziewczyna wejdzie za nim, po czym zamknął drzwi
i zablokował je zaklęciem.
W środku było jedynie kilka zakurzonych krzeseł i jedna czy
dwie ławki. Nie mógł powiedzieć, że była to nieużywana sala lekcyjna; była
stanowczo za mała.
W pomieszczeniu było bardzo brudno i śmierdziało stęchlizną.
Gryfon stanął blisko drzwi, nie chcąc wchodzić głębiej, by nie pobrudzić sobie
szat. No i zawsze miał otwartą drogę ucieczki, gdyby gryfonka coś kombinowała.
- Teraz mi powiesz, o co chodzi? – zapytał suchym, obojętnym
tonem.
- Możesz mi pokazać swoje lewe przedramię, Harry? –
poprosiła cicho dziewczyna. Nie patrzyła mu w oczy, jakby bojąc się jego
reakcji.
- Po co? Chcesz zobaczyć Czarny Znak? – Harry był ciekaw, co
Wesleyówna sobie wymyśliła. Jednak zaczął się też obawiać, co nastąpi później.
Cokolwiek dziewczyna od niego chciała, nie spodziewał się takiego pytania na
wstępie.
- Więc jednak go masz? – dopytywała.
- To chyba nie jest twoja sprawa – rzucił ostro, patrząc na
nią nieprzyjemnie.
- Harry, posłuchaj. – Podeszła do niego, na co Harry cofnął
się o krok. – Przecież wiesz, że pójdę za tobą wszędzie – zaczęła. – Jeśli z
jakiegoś powodu uznałeś, że służba Voldemortowi jest lepsza niż walka po
stronie Dumbledore’a, to ja to zrozumiem, tylko powiedz mi dlaczego –
poprosiła, po czym wyciągnęła rękę i złapała dłoń Harry’ego.
Chłopak wyrwał rękę z jej uścisku niczym poparzony, a potem
odsunął się jeszcze dalej.
- Harry, przecież jesteśmy… jesteśmy sobie tak bliscy –
wyszeptała ostatnie słowa, patrząc na niego z dziwnym błyskiem w oczach.
- Czy ty siebie słyszysz? – zapytał niemal przerażony Harry.
Od dawna Ron i jego bracia powtarzali mu, że ich mała siostrzyczka podkochuje
się w nim. Ale teraz… teraz zachowywała się, jakby była przekonana, że Harry w
pełni odwzajemnia jej uczucia.
- Oczywiście, że tak. – Uśmiechnęła się nieśmiało, patrząc
mu w oczy. – Wiesz, że cię nie zostawię, nawet teraz. – Zaczęła podchodzić do
niego jeszcze bliżej.
Harry czuł się jak zwierzyna złapana w pułapkę. Jedyne czego
chciał, to uciec stąd jak najszybciej. Wymamrotał coś o zadaniu na
Transmutację, po czym zdjął rzucone wcześniej zaklęcie i wybiegł z Sali. Biegł
kilka metrów, a potem szedł bardzo szybkim krokiem aż do Pokoju Wspólnego.
Jak się później okazało, wpadł z deszczu pod rynnę.
Kiedy tylko wszedł do środka, usłyszał głos Rona, a raczej
jego krzyk.
- Przeszłaś na jego stronę, że tak go bronisz?! To
Śmierciożerca, Hermiono! On już nie jest naszym przyjacielem, rozumiesz?
Harry wszedł dalej i zobaczył stojących na środku pokoju
Rona, który od krzyku i złości był cały czerwony na twarzy oraz Hermionę, po
której policzkach spływały łzy. Wokół nich utworzyła się grupka gapiów,
czekających na dalszy rozwój wydarzeń.
- To jest twój przyjaciel, Ron. – Pomimo płaczu jej głos
nawet nie zadrżał. - Uratował cię w czasie Turnieju Trójmagicznego. Jesteś
głupcem, jeśli…
- Zamknij się! – przerwał jej Weasley i już podnosił rękę,
by ją uderzyć, kiedy Harry wbiegł pomiędzy nich.
- Nawet nie próbuj jej tknąć – wysyczał przez zęby,
odpychając go.
To niestety rozwścieczyło rudzielca jeszcze bardziej. Harry
już kierował na niego swoją różdżkę, kiedy Fred i George złapali brata i
zaciągnęli do swojego dormitorium. Harry natychmiast odwrócił się do Hermiony i
zapytał, czy wszystko z nią w porządku.
- Tak, Harry. Jestem tylko trochę zdenerwowana.
Zanim zdążył jeszcze coś powiedzieć, bliźniacy wrócili do
Pokoju Wspólnego. Niemal natychmiast podeszli do Harry’ego.
- Ty pójdziesz z nami – powiedział Fred.
- Co…
- Chodź, Harry – nie dał mu dojść do słowa George.
Harry spojrzał jeszcze na przyjaciółkę, upewniając się, że
nic jej nie jest, po czym ruszył za bliźniakami, nadal mocno trzymając w dłoni
różdżkę.
Ponieważ Ron przebywał w dormitorium bliźniaków, trójka
chłopców skierowała się do sypialni szóstego roku. Harry zastanawiał się, co
dwaj rudzielce mogą kombinować. Odrobinę się ich obawiał – w końcu gdyby
chcieli z nim walczyć, to mieli przewagę liczebną – ale uspokajał go odrobinę fakt,
że Hermiona wie, gdzie i z kim teraz jest.
Bracia usiedli na łóżku Rona, natomiast Harry zajął swoje,
nie spuszczając wzroku z Wesleyów. Nie wypuszczał z dłoni różdżki. Napiął
wszystkie mięśnie, chcąc być gotowym do ewentualnej obrony.
- Wydaje nam się, Harry… - zaczął George
- …że powinieneś nam coś wyjaśnić – skończył Fred.
- Nie wiem, o czym mówicie. – Próbował odeprzeć ich atak
brunet.
- Daj spokój, Harry… - tym razem Fred rozpoczął ten osobliwy
dialog.
- … jesteś dla nas jak brat odkąd trafiłeś do Hogwartu.
- Chyba należą nam się jakieś wyjaśnienia.
- Przecież cię nie przeklniemy, kiedy powiesz nam prawdę –
powiedział George, po czym obaj bliźniacy czekali na odpowiedź Harry’ego.
- To nie jest prawda, którą chcielibyście usłyszeć…
- Harry, na Merlina! – Krzyknął Fred.
- Uratowaliśmy cię od tych przeklętych mugoli – przypomniał mu
George.
- I oddaliśmy ci Mapę Huncwotów, to chyba coś znaczy – włączył
się ponownie Fred.
- Nawet Ronowi nigdy nie oddaliśmy nic tak cennego – oznajmił
ponownie George.
Harry westchnął ciężko. Nie miał pojęcia, co zrobić.
Bliźniacy mieli rację, wiele im zawdzięczał. Ale z drugiej strony, Ronowi także
wiele zawdzięczał, nawet więcej, a ten się od niego odwrócił, gdy tylko Harry
wyznał mu prawdę.
Bliźniacy jednak byli inni. Myśleli inaczej niż Ron. Być
może oni to zrozumieją? Harry czuł potrzebę powiedzenia im wszystkiego, a
jednocześnie bał się tego, co zrobią. Nie chciał mieć w nich wrogów. Nie chciał
z nimi walczyć.
Jeśli im powie, to albo to zaakceptują, albo będą go
traktować jak większość szkoły. Nie, będą
tysiąc razy gorsi – pomyślał Harry, znając zachowania chłopaków.
Brunet westchnął jeszcze raz głęboko i rzucił zaklęcie
wyciszające na dormitorium.
- Dobra, słuchajcie, nie możecie tego nikomu powiedzieć. Jeśli
ktoś się dowie, że znacie prawdę, możecie mieć problemy – zaczął Harry.
Poczekał na ich zgodę, po czym kontynuował.
Tak jak wcześniej Seamusowi i Neville’owi, przekazał im
większość ważnych informacji. Bliźniacy siedzieli i słuchali, czasem tylko
przerywając Harry’emu pytaniami o szczegóły. Chłopak odpowiadał, jak mógł.
Chciał ich przekonać, że to, co mówi, jest w stu procentach prawdą. Tak jak
wcześniej, teraz także pominął kwestie związane z tym, że Severus jest jego
ojcem chrzestnym, a Tom towarzyszem. Nie chciał, aby pomyśleli, że dołączył do Ciemnej Strony, bo znalazł swego rodzaju
rodzinę, której nigdy nie miał i której zawsze tak bardzo pragnął.
***
Tom od dłuższego czasu stał pod prysznicem, pozwalając by
gorąca woda obmywała jego ciało. Nieobecność Harry’ego dawała mu się we znaki.
Ostatnio chodził ciągle rozdrażniony, wściekał się o byle drobnostkę i izolował
od reszty mieszkańców Czarnego Dworu na wszelkie sposoby; spotykał się z nimi,
gdy było to absolutnie konieczne. Tęsknił za Harrym. Tęsknił za nim tak bardzo,
że to aż bolało. Chciał mieć go przy sobie i nie wypuszczać; nie dopuścić, by
ktokolwiek poza nim go dotknął, by stała mu się jakakolwiek krzywda.
Teraz, jak codziennie wieczorem, onanizował się w strugach
gorącej wody i kłębach pary wodnej. Myślał tylko o tym, by pieścić piękne,
młode ciało Harry’ego, by całować jego usta delikatnie, a zaraz potem
gwałtownie, jakby miał to być ich ostatni pocałunek. Chciał przesunąć dłonią po
jego żebrach, po delikatnej skórze, którą były okryte. Pragnął zlizać kropelkę
potu, która utworzyłaby się nad jego górną wargą. Marzył o tym, by przesunąć
nosem po jego szyi, wdychając upajający, niemal narkotyczny zapach; a potem
wyznaczyć językiem drogę, od jego ucha do obojczyka, na którym przygryzłby
delikatną tkankę, zostawiając po sobie zaczerwieniony ślad, coś niesamowicie
pięknego na tym niewinnym ciele.
Pocierał swojego członka śliską od wody i żelu pod prysznic
dłonią. Drugą ręką opierał się o ściankę kabiny. Było mu nieprzyzwoicie dobrze,
kiedy tylko o tym myślał. Nie potrafił sobie wyobrazić, jak bardzo przyjemne by
to było, gdyby działo się naprawdę.
Przyspieszył ruchy dłoni, przypominając sobie sytuację,
kiedy byli z Harrym nad jeziorem. Chłopak był wtedy taki piękny, ociekający
wodą, dyszący ze zmęczenia po pływaniu, z zaróżowionymi policzkami i mokrymi
bokserkami tak ciasno przylegającymi mu wtedy do pośladków…
Tom jęknął głośno i wygiął plecy w łuk, a kilka strug spermy
wytrysnęło z jego penisa na ściankę kabiny prysznicowej. Dyszał ciężko, nadal
pocierając swojego członka w odchodzącej już ekstazie. Tak bardzo pragnął tego
chłopca, a jednocześnie wiedział, że nawet jeśli może na coś liczyć, to długo
jeszcze tego nie dostanie. Harry ma dopiero szesnaście lat. Byłby potworem,
gdyby zabrał mu niewinność tak wcześnie tylko z powodu swojej frustracji
seksualnej. Chciał, by Harry mu ufał.
Wyszedł spod prysznica. Wytarł się szybko ręcznikiem, po
czym ubrał swoje szaty Czarnego Pana.
Czas się zabawić –
pomyślał z czerwonym błyskiem w oczach i udał się w kierunku lochów. Kilka
minut później podziemia Czarnego Dworu wypełniły się agonalnym krzykiem.
Koniec rozdziału 6 (31)
Mam nadzieje że bliźniacy staną po stronie Harrego. Nawet świta mi połączenie jednego z Hermioną drugiego z Draco. Kurczę Ginny, nie za dobrze to wygląda ale dobrze że tylko tyle. Podobają mi się scenki Harrego i Severusa są takie jakieś.... rodzinne.
OdpowiedzUsuńKurcze nie za dobrze z Tom'em. Znaczy rozumiem flustracja i wszystko. Ale żeby się wyżywać na torturach. Przecież są lepsze sposoby. I dalej wydaje mi się że oni powinni się chociaż raz spotkać przed świętami.
Rozdział wyczekiwany i jak zawsze wspaniały
Dużo dużo weny i chęci:)
Powiem Ci, ze z Seva to fajny chrzestny :)
OdpowiedzUsuńA scena z Tomem...yhm. czerwonooki Czarny Pan jest jak najbardziej mila mysla. Mysle, ze to predzej Harry rzuci sie na Toma. Brakowalo mi blizniakow, jako sprzymierzency beda duza podpora dla Pottera.
Jak sesja?
Weny :)
Świetny rozdział. Bliźniacy po stronie Harry'ego? Dobra rzecz :D I zastanawia mnie zachowanie Ginewry. Mam nadzieję, że wyjaśnisz to w kolejnych rozdziałach. Życzę weny i pozdrawiam,
OdpowiedzUsuńLady Vol de Mort :)
Jestem absolutnie przybita! Pisałam długaśny komentarz przez pół godziny tylko po to, by mi się niechcący skasował! :( odechciało mi się pisać wszystko od początku, ale czego się dla ulubionej autorki nie robi :) wyjdzie zapewne niestety (stety?) nieco krótszy komentarz, no ale trudno.
OdpowiedzUsuńPróbuję się wbić do nastroju, jaki miałam zaraz po przeczytaniu rozdziału, więc tak:ogromnie się cieszę, że dodałaś nowy rozdział! myślałam, że możemy czekać jeszcze przynajmniej z dwa tygodnie na coś nowego, a tu taka miła niespodzianka :)
Jeśli rozdział niebetowany, to błędów mało, a przecież w dłuższym tekście zawsze się coś zdarza ;) parę literówek znalazłam, ale one niespecjalnie rzuciły mi się w oczy, więc nie ma czego specjalnie wybaczać :)
muszę cię z radością poinformować, że w zeszłym tygodniu udało mi się przeczytać od początku całe opowiadanie i przypomniałam sobie wiele istotnych rzeczy, których już nie pamiętałam. Widzę też, że tak jak napisałaś, było parę wątków, o których zapomniałaś i szkoda, że ich nie pociągnęłaś, ale nie jest to tak wielką stratą dla opowiadania, jak mogłoby się wydawać ;)
przykro mi tylko, że twoje opowiadanie czyta się tak szybko, bo przeczytałam wszystko na raz zaskakująco szybko :)
choć niestety ma żenująca pamięć nie pamięta czy Harry otrzymał Mroczny Znak, czy nie. Właśnie, otrzymał? :)
Sądzę, że skończę ten komentarz i pójdę przekopywać stare rozdziały, żeby tego poszukać :D
zauważyłam też, że kiedyś w początkach tego opowiadania ktoś podpisywał się tak, jak ja obecnie, ale ja wtedy jeszcze nawet nie czytałam fanfiction, więc jakby co, to to nie byłam ja ;)
Co do dzisiejszego rozdziału, to był naprawdę długi i bardzo mi się spodobał. Widzimy tu stereotypowego Gryfona, który nie umie powstrzymać swej ciekawości. Naprawdę, żeby Harry nie wiedział, że nie należy czytać cudzej korespondencji :P fajna była też reakcja Severusa, myślałam, że będzie bardziej zły ;) podoba mi się to, jak przedstawiasz relację między nim a Harry'm ;)
Dziwi mnie także to, że Harry mówi o swoim przejściu na ciemną stronę tak dużej liczbie osób. W końcu nie przynosi mu to aż tak wspaniałych skutków. Jednakże lubię bliźniaków i cieszę się, że wtrąciłaś ich do akcji ;) jedynie wkurza mnie Ginny, ale za nią nigdy nie przepadałam ;)
a scena z Tomem to taka wisienka na wybornym torcie, jaką okazał się być dzisiejszy rozdział ;) nie mogę się doczekać, aż Harry spotka się z Tomem, bo brakuje mi rozmów pomiędzy nimi. Ach, no i przy okazji oszczędziłoby się cierpień torturowanym ;) lubię to, jak przedstawiasz Toma-zwykły mężczyzna ze zwykłymi potrzebami i pragnieniami, który w ciągu pięciu minut potrafi przybrać maskę Mrocznego Lorda ;D
mam nadzieję, że udało ci się zaliczyć sesję i że u ciebie pogoda dopisuje, bo u mnie dziś spadł śnieg! Wyobrażasz to sobie? A już traciłam nadzieję xd
Życzę dużo weny i już uzbrajam się w (nie)cierpliwość w oczekiwaniu na nowy rozdział :D
K.
zaraz zabieram się za czytanie ;) zawczasu chciałam poinformować o zmianie adresu bloga na: http://ihavebecomesomethingelse.blogspot.com :) pozdrawiam zaczynana Sammy :P
OdpowiedzUsuńPrzeczytany ;
OdpowiedzUsuńJestem lekko zirytowana - mój wcześniejszy komentarz został usunięty przez moją siostrzenicę...I muszę zaczynać od początku. Mówi się trudno ;)
Na początek pytanko - czy mój przemęczenie umysł przeoczył przyjęcie Mrocznego Znaku przez Harry'ego? Jeśli nie, to czemu Harry nie chciał pokazać Ginny ręki?
Jak dla mnie, bardzo naturalnie przedstawiłaś scenę złości Rona. Niektórzy albo rozlegle opisują każdy szczegół albo całe zdarzenie zbywają jednym zdaniem. Tobie udało się opisać to tak akurat.
Nie uważasz, że Harry jest trochę zbyt wylewny?? Oczywiście, jest gryfonem, który najpierw robi potem myśli, lecz czy nie za szybko powiedział o całej sytuacji bliźniakom?
Zaskoczyła mnie reakcja Snape'a na wiadomość, że Harry przeczytał jego list. Był taki...nie snape'owski ;) Rozumiem że Harry to jego chrześniak, ale to nie w jego charaterze tylko raz warknąć. Tą niedoskonałość nadrobiłaś genialnym przedstawieniem relacji Harry-Snape. Nie mam się czego uczepić ;) Mogę tylko poprosić o urozmaicenie tej relacji kłótniami. Sprawi to, że będzie ona bardziej dynamiczna.
Scena z Tomem...ach, tutaj również nie mam żadnych uwag :D Może jedną... ale nie chodzi o formę tylko o treść ;) jakby zrobił coś takiego co by wcisnęło Dumbledore'a w fotel... To oczywiście tylko moja mała sugestia :)
To chyba na tyle. Czekam na następny rozdział ( jestem bardzo niecierpliwą osobą) i życzę duuużo czasu na pisanie i tyle samo a może i więcej weny.
M . Butterfly
P.s Musisz wybaczyć mi błędy - od 6 do 21 byłam non stop na nogach, z krótkimi przerwami na posiłki...Szkoła muzyczna potrafi dać w kość.
OdpowiedzUsuńM . Butterfly
Mi nie pszeszkadza,że poświęciłaś ten rozdzał weslejom cieszę się,że blizniacy są po stronie Herrego tak jak popszedniczka nie mam nic przeciwko żeby Tom zrobił to co planował i nie mam nic przeciwko utarcia nosa Dambledorowi miałam nadzeję,że Tom coś wymyśli żeby mogli się spotkać pozdrawiam
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo mi się podobał ^^. Jak zwykle zresztą, bo piszesz świetnie <3. Cieszę się, że rozdział się pojawił, masz rację, lepiej krótszy niż żeby go nie było ;>. Czekam na kolejne rozdziały z niecierpliwością, a tymczasem dobranoc :*
OdpowiedzUsuńRozdział genialny. Uwielbiam czytać Twoje opowiadanie. Przy takiej twórczości, to co ja naskrobię, to zwykłe wypociny. Powiem to po raz kolejny, ale cóż, bardzo ładnie piszesz. Jestem niezmiernie ciekawa, jak długo szlifowałaś swój styl. Opist uczuć, miejsc, sytuacji, to wszystko jest tak... prawdziwe. Zdarzały się drobniutkie błędy powtórzeniowe, ale nie zwróciłam na nie uwagi, gdyż zbytnio wciągnęła mnie fabuła tego rozdziału. Bardzo długo na niego czekałam i z radością przyznam, iż się nie zawiodłam. Podobał mi się opis relacji pomiędzy Severusem a Harry'm, jak zarówno cała scena w pracowni Mistrza Eliksirów. Widać, iż mężczyźnie zależy na Wbrańcu, chce wynagrodzić mu to, przez co przechodził wcześniej, lecz pomimo tego nie stracił swojej "snejpowatości". Nadal ma cięty język i śmieszne riposty. Moją aprobatę wzbudził również fakt, iż nie zdradził chłopakowi czym jest Czarna Różdżka. Niech Potter sam się pomęczy i wygrzebie skądś tę informację.
OdpowiedzUsuń"Harry czuł się jak zwierzyna złapana w pułapkę" - extra. Nigdy nie byłam fanką Hinny. Fajnie skonstruowałaś ten fragment, po mistrzowsku.
Scena z Fredem i George'm również bardzo dobra. Tych rudzielców lubię i mam nadzieję, iż dojdą do sensownych wniosków (tj. staną po stronie Czarnego Pana i będą walczyć u boku Harry'ego xD)
Oooo. Byłabym zapomniała. Prawie ominęłam moją reakcję na Dracona. Zrobił się z niego lojalny przyjaciel, nie ma co. W tym rozdziale nie pokazał charakteru, chociaż wiadomo, że nie jest zwykłym "przydupasem". Na Opiece Nad Magicznymi Stworzeniami trzymał się z dala?
Naprawdę, świetne. "„piękne i delikatne ciało anioła” - rozwaliłaś mnie.
No i oczywiście, na końcu po prostu cudowny fragment z udziałem Tego, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać. Te emocje i odczucia były jak muzyka dla moich uszu i miód dla mej duszy. Jednym słowem: wspaniałe. Nawet jego masturbacja, ku memu zdziwieniu nie wywołała we mnie uczucia odrazy. Zastosowałaś taki zabieg, że prześlizgnęłam się przez ten pełen wdzięku opis i... chciałam więcej!
"Harry ma dopiero szesnaście lat. Byłby potworem, gdyby zabrał mu niewinność tak wcześnie tylko z powodu swojej frustracji seksualnej."
Ten fragment mnie zmiażdżył. Poległam. Leżę. Umieram. Nie mam pojęcia, czy taki był Twój cel, raczej nie. Aczkolwiek, Lord Voldemort myślący o sobie wm kategorii potwora w momecie, kiedy myśli o zabraniu cnoty Harry'ego delikatnie mówiąc mnie rozbawił. To przecież Czarny Pan! Nie chodzi o to, iż kwestionuję to, co napisałaś. Opowiadania non-kanon (xd) bardzo mi się podobają. Jednak noż po prostu, nie mogłam wytrzymać. Jak dla mnie ten tekst jest na ogormny plus. Cały rozdział świetny, genialny, niesamowity.
Pozdrawiami, życzę weny i czekam z niecierpliowścią na kolejny rozdział.
Princess Of Darkness
PS. Jestem również niezmiernie ciekawa, kto cierpiał w podziemiach Czarnego Dworu.
I z góry przepraszam, jeśli ten komentarz jest nieco chaotyczny.
UUUUUUUUU! Nie no mie sie to podooooba! XD
OdpowiedzUsuń1.Bliźniaki...trzymam za was kciuki *^*
2.Ginny...co za głupie kruwzgo -.-
3.Severus, uwielbiam kiedy jest taki niekanoniczny...coś tam ma z tego gbura, ale to zdecydowanie nie to samo ;>>
4.A czo tam z naszą parą wilkołaczków? :3
i 5.Czy zaplanowałaś jakieś rozwinięcie z samym Draco? Naprawdę mnie to nurtuje bo czekam i czekam, a zawsze jest tylko wspomniany ;/
No nic. Trzymam kciuki żeby wszystko było gites malines bum cyk cyk ;P Weny, czasu i możliwości życzę kochana ;))
~Seme
Dobrze ci idzie. Opowiadanie mi sie podoba na tyle ze przeczytalam je jednym tchem. Uwielbiam postaci, ktore uczynilas w opowiadaniu "tymi dobrymi" a nie lubie "tych zlych" wiec idealnie wpasowalas w moje gusta. Mam nadzieje ze Rona dopadnie karma, a biedny Tom w koncu spotka sie z Harrym. Troche smieszylo mnie jak bliznowaty na poczatku tak duzo plakal i zachowywal sie po prostu jak ciota, ale jest lepiej. Zycze ci duzo weny i powodzenia. Na pewno bede czytac dalej.
OdpowiedzUsuńKomentarz cz.1:
OdpowiedzUsuńOh, wierz mi, że nawet nie wiem od czego zacząć - dawno nie komentowałam, ale w końcu stwierdziłam "koniec leniuchowania!", no i oto jestem :) Nudząc się w sobotni wieczór chciałam poszukać czegoś lekkiego do poczytania, najlepiej Snarry, gdyż jest to mój ulubiony pairing, jednak los wysłał mnie na tą stronę. I nie żałuję tego, oj nie.
Z fickami TMR/HP spotykam się dość często, nie tylko w języku polskim, ale również angielskim; jest to jedna z moich ulubionych par (lubuję się w ślizgońsko-gryfońskich zestawieniach, jak już chyba zdążyłaś zauważyć xd). Zauważyłam, że większość mówi o tym, że Harry cofa się w czasie etc., szczerze przejadło mi się takie coś i pozytywnie mnie zaskoczyłaś pisząc o czymś innym niż reszta.
Samo to, że zmieniłaś słowa przepowiedni i stworzyłaś od podstaw historię o śmierci Potterów oraz dalszych spotkaniach Toma z Harrym, a także tą "wężowość" Lordziny jest niezwykła! Swoją drogą zastanawiam się czemu Riddle ani razu nie użył języka węży, skoro go umie, to powinien go używać, chociażby rozmawiając z Nagini (jej też mi zabrakło, a szkoda, bo widząc to jak rozwijasz charaktery postaci, musiałaby być cudowna!). Może zostawił wężomowę na sytuacje sypialniane z Potterem? *kwiiik* Dobra, już się tak nie ekscytuję, z resztą i tak zboczyłam z wcześniejszego tematu! Ale jeśli już mówimy o scenkach to całkiem-całkiem, chociaż wolałabym więcej i bardziej opisanych, ale to zapewne niedługo już nastąpi ;>
W każdym razie wracając do meritum szukałam czegoś lekkiego, a napotkałam twoje cudo, które sprawiło, że wizja nadciągającego poniedziałku już nie wieje cotygodniową grozą, zakrapianą ulewą z piorunami. Jest mi w tym momencie puchato i słodko. Chociaż czuję niedosyt, gdyż miałam nadzieję, że będę czytała to dłużej. Twój Harry, mimo że jest nieco melodramatyczny (nie oszukujmy się, załamuję się, gdy tylko usłyszy niepokojące wieści, a to, co zrobił po tym jak Tom trzymał za rękę śmierciożercę, to była już istna paranoja) to i tak uważam go za idealnego, nie porzucił do końca swoich gryfońskich ideałów, choć zyskał nieco ślizgońskich cech, ponadto jest silny, nie tylko magiczne, ale również umysłowo (w końcu przetrawił wszystkie nowości i zaakceptował je). Tom jest po prostu Tomem. Wrednym, seksownym draniem, który ma miękkie serce, jeśli chodzi o sprawy dotyczące Pottera. Idealnie.
Co do ostatniego rozdziału, bo to właśnie pod nim pozostawiam komentarz, to był cudowny. Cieszę się, że Malfoy postanowił „zaopiekować” się Harrym. Wybraniec potrzebuje przyjaciela i wygląda na to, że blondyn dobrze o tym wie i wspiera go. Właściwie to mam nadzieję, że to właśnie on zajmie miejsce w sławetnej trójcy, gdyż nigdy Rona nie trawiłam, on zawsze był tylko zazdrosnym, rudym przydupasem i tyle. Co do reszty Weasleyów, to Ginny również nigdy nie lubiłam, bo zawsze psuła mi pairingi i dobierała się do Pottera w najmniej odpowiednich momentach, więc ją można od razu kaput, tęsknić nie będę xd Myślę, że bliźniacy uwierzą Harry’emu. Są mądrzy i na tyle rozważni, że zobaczą prawdę, którą Drops ukrywa za swą utkaną siecią kłamstw. NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ AŻ TEN MANIPULATOR UMRZE. Sorki za duże litery, ale serio, gdy tylko pojawia się w rozdziale, to mam ochotę walnąć głową w klawiaturę, wrrr… Ostatnia scena rozdziału przypadła mi jak najbardziej do gustu :3 To było tak cudowne, że dopiero po pięciu, czy dziesięciu minutach mogłam skupić się nad napisaniem (bez)sensownego komentarza^^ Z niecierpliwością wyczekuję następnego rozdziału, ponadto z góry mówię, że możesz sprawdzić pocztę na chomikuj, bo chętnie chciałabym przeczytać „To kill you with a kiss” w twoim tłumaczeniu :)
Komentarz cz.2:
OdpowiedzUsuńNo i kilka pozostawiam też kilka błędów, które udało mi się wyłapać:
I chociaż nie był z tego zadowolony, to[,] wziąwszy sobie do serca słowa Severusa i przyjaciół, starał się nie zwracać na siebie uwagi zarówno nauczycieli, jak i kolegów.
~Usunąć przecinek po „to”.
___
Czasem Severus pozwalał mu pomóc sobie przy ważeniu eliksirów dla Toma, uprzednio ostrzegając go – Jeśli zniszczysz ten eliksir, to każę ci wyszorować wszystkie kotły i ławki. A potem wrócisz do domu i zostaniesz tam, dopóki [woja] się nie skończy.
~wojna
___
Zdawał sobie sprawę, że eliksiry są dla niego bardzo ważne i nawet bez tej groźby[,] gryfon starałby się zrobić wszystko jak najlepiej.
~Przecinek jest tu zbędny.
___
Severus sprawdzał testy czwartoklasistów, a Harry, zdaniem Severusa bezczelnie, leżał rozłożony na kanapie i zajadał przyniesione przez skrzaty ciasto czekoladowe, popijając przy tym od czasu do czasu sok dyniowy; co pewien czas zagadywał ojca chrzestnego, jednak ten, zajęty sprawdzaniem, głównie mu odmrukiwał bliżej nieokreślone wypowiedzenia. Harry określał to „syndromem mhpfh”, cokolwiek to oznaczało.
~Lepiej by chyba brzmiało:
Severus sprawdzał testy czwartoklasistów, a Harry - zdaniem Severusa - bezczelnie leżał rozłożony na kanapie i zajadał przyniesione przez skrzaty ciasto czekoladowe, popijając przy tym od czasu do czasu sok dyniowy. Co jakiś czas zagadywał ojca chrzestnego, jednak ten zajęty sprawdzaniem, głównie mu odmrukiwał bliżej nieokreślone wypowiedzenia. Harry nazywał to „syndromem mhpfh”, cokolwiek to oznaczało.
Przy okazji „syndrom mhpfh” *kwiiiik* pewnie nie uwierzysz, ale zaczęłam się wręcz opętańczo śmiać XD
___
W środku było jedynie kila zakurzonych krzeseł i jedna[] czy dwie ławki. Nie mógł powiedzieć, że była to nieużywana sala lekcyjna; była stanowczo za mała.
~W tym miejscu powinien być przecinek.
___
Bracia usiedli na łóżku Rona, natomiast Harry zajął swoje, nie spuszczając wzroku z [Wesley’ów].
~Zła odmiana nazwiska. Polecam ten artykuł:
http://www.yaoifan.fora.pl/pseudoporadnik-pisarski,17/odmiana-imion-nazwisk-i-innych-potterowskich-nazw-wlasnych,72.html
Jest naprawdę bardzo pomocny, jeśli chodzi właśnie o odmianę imion, bądź nazwisk :)
___
- I oddaliśmy ci Mapę Huncwotów, to chyba coś znaczy – włączył się ponownie Fred.
~ Lepiej by brzmiało:
- I oddaliśmy ci Mapę Huncwotów. To chyba coś znaczy – włączył się ponownie Fred.
___
Bliźniacy jednak byli [inny].
~inni
Pozdrawiam serdecznie i życzę weny,
Ell vel Czar_Na
PS. Jeśli potrzebowałabyś pomocy z betowaniem, to możesz śmiało pisać na e-mail - czarna283@gmail.com :)
PS2. Już wiem czemu nigdy nie komentuję, albo wychodzi mi coś, co ma dwie linijki i brzmi jak papka z gumochłona, albo nie mieszczę się w limitach, eh ;_;
W środku było jedynie [kila] zakurzonych krzeseł i jedna[] czy dwie ławki. Nie mógł powiedzieć, że była to nieużywana sala lekcyjna; była stanowczo za mała.
Usuń~W tym miejscu powinien być przecinek. I słowo "kilka", wybacz zapomniałam dopisać :P
Chciałam jeszcze przeprosić za chaotyczność komentarza xd
piszesz cudownie ;) troszkę tylko zdziwiła mnie obecność bliźniaków, są starsi o dwa lata i kiedy Harry i Ron byli w szóstej klasie, to ich już nie było w Hogwarcie. nie mniej jednak z niecierpliwością wyczekuję kolejnego rozdziału^.^
OdpowiedzUsuńMnóstwa pomysłów i weny
Nanni :*
Witam,
OdpowiedzUsuńo tak Severus i te jego groźby, ciekawe czy Harremu uda się bliźniaków przekonać, bo i Tom cały sfrustrowany bo tęskni za Harrym ;]
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hej,
OdpowiedzUsuńo tsk, o tak Severus i te jego groźby uwielbiam po prostu uwielbiam go takiego, mam nadzieję, że Harremu uda się przekonać bliźniaków, a na dodatek mamy sfrustrowanego Toma bo tęskni za Harrym ;] ;]
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga