Kochani! Zacznę chyba od najważniejszej rzeczy.
NIE, NIE PLANUJĘ PARINGU DRAMONIE!
Błagam, to byłoby niesmaczne. Jakoś obrzydza mnie jakiekolwiek
erotyczne podłoże znajomości pomiędzy Hermioną i Draco. Nie wiem dlaczego, ale
tak już jest. Możecie liczyć tylko i wyłącznie na przyjaźń pomiędzy tą dwójką.
Mam nadzieję, że Was tym uspokoiłam, nie zawiodłam.
Lunatyczko,
Twoje prośby zostały wysłuchane. W tym rozdziale będzie dość namiętnie. A jeśli
chodzi o pytako, to jak już pewnie zauważyłaś, odpowiedziałam na nie we
wstępie.;) Mam nadzieję, że rozdział się spodoba.
Ashka,
Greyback z Remim nie będą się jakoś dłogo męczyć. Ale nie przerażaj się, też
nie od razu wylądują w łóżku. Powiedzmy, że zaczną się powoli dogadywać. Jeśli
chodzi o Harry'ego i Toma to z każdym rozdziałem ich relacje będą... rozwijały
się. Choć nie obędzie się bez konfliktów.
Mariposo, w
żadnym wypadku nie życz Hermionie i Draco szczęścia. A przynajmniej nie w tym
sensie. Na wyznanie milości między wilkołakami będziesz musiała poczekać do następnego,
albo jeszcze kolejnego rozdziału. Zobaczymy. Zły, niegrzeczny Czarny Pan w tym
rozdziale będzie jeszcze bardziej zły i niegrzeczny i to w każdym znaczeniu
tego słowa. A napalony Chłopiec Który Przeżył będzie... cóż, sama zobacz.xd W
tym rozdziale Syriusza nie będzie, ale nie martw się, pojawi się w następnym.;)
Gośka, Draco
i Hermiona razem to nie jest faje. Chociaż nie wiem, jakbym się starała, nie
mogę się powstrzymać przed obrzydzeniem. Nie wiem, może to ze mną jest coś nie
tak... Czy Syriusz odnajdzie Harry'ego? Pytanie, czy w ogóle zacznie go szukać.
Oczywiście będę wredna i nie powiem ci.xd
Rockowa Pumcio,
z Syriuszem jak to z Syriuszem nigdy nic nie wiadomo. A ja nie mam zamiaru
niczego w tej kwestii zdradzać. Nie martw się, dramonie nie zrobię, nawet pod
groźbą najstraszliwszych kar. Dobrze czujesz, pomiędzy Remusem i Fenrirem
będzie coś poważniejszego. Ale do tego tak porządnie zabiorę się w nastepnym
rozdziale. Mam nadzieję, że to połączenie nie zniechęci cię do czytania
dalszych rozdziałów. Cóż, wątki z Harrym i Tomem jest mi najtrudniej napisać.
Nie chcę przesadzić z poziomem słodkości, jak to się mówi (albo się nie mówi,
ale właśnie przyszło mi do głowy) tort jest dobry, póki nie jest zbyt mdły. Ale
tych wątków będzie coraz więcej.
Ruda, Harry
swatką? Nie, nie tym razem i nie z tą parą. A jeśli chodzi o Syriusza, to nie
wiem, czy w ogóle będę go z kimś łączyć. Jeszcze się nad tym nie zastanawiałam.
Co zrobi Lupin. Cóż, przeczytaj, to się dowiesz. Zakończenie jego działań w
nastepnym, a może w dwóch kolejnych rozdziałach. Zobaczymy, jak się będzie
pisało. Jeśli chodzi o Toma i Harry'ego, to na wiele pytań znajdziesz
odpowiedzi w tym rozdziale. Na resztę będziesz musiala jeszcze poczekać. A
jeśli chodzi o Thorfinna, to jego historia jest naprawdę bardzo ciekawa, choć
może nie za wesoła.
Kaminaka,
chyba czegoś nie rozumiem. Jak to czekasz miesiąc? Dodałaś komentarz trzy dni
po wstawieniu nowego rozdziału a kolejny pojawia się trzy tygodnie później,
znaczy dziś. Ja naprawdę nie rozumiem skąd wziąc ci się miesiąc. Chcesz
czegoś bardziej namiętnego, mówisz? Proszę bardzo. Mam nadzieję, że będzie
wystarczająco namiętne. Chociaż, powiem prosto z mostu, na seks trzeba będzie
jeszcze poczekać. Na pewno pojawi się dopiero po połączeniu. Och i nie niszcz
tableta. Jest ogromnie przydatny i wygodny w użyciu. Mam nadzieję, że
powiadomienie dotarło.;)
Sol, jak już
pisałam w poście "Walentynki", nie mam zielonego pojęcia jakim
sposobem pominęłam cię przy wysyłaniu powiadomień. Ogromnie cię za to
przepraszam i postaram się, by więcej się to nie powtórzyło. Mam nadzieję, że
mimo to nadal mogę liczyć na słowo lub dwa w komentarzu.;) Syriusz, cóż, trochę
namiesza, ale nic złego się raczej nie stanie. Chociaż jeszcze zobaczymy. W tym
rozdziale go nie ma, ale pojawi się w następnym. Żadnego Dramonie! Remi się nie
obrazi, wręcz przeciwnie. Ale nie ciesz się za bardzo, bo w następnym rozdziale
między tą dwójką będzie nie za ciekawie.
Bibi, nie,
nie, nie. NIE!!! Chyba zniosę wszystko, nawet Draco z Ginny, ale nie z Hermioną.
Nadal szukam bety do tej miniaturki dla Tirei. Jest ktoś chętny?
Ktokolwiek?
No i zła wiadomość. Naprawdę jest mi strasznie przykro, ale matura
już za dwa i pół miesiąca i po prostu muszę poświęcić więcej czasu na naukę.
Niestety rozdziały będą pojawiać się rzadziej począwszy od teraz do końca maja.
Postaram się wstawiać, przed upłynięciem 3 tygodni, ale nie bądźcie źli, jesli
mi się to nie uda. Nie jestem w stanie robić tak dużo rzeczy naraz, a nie mam
zamiaru pisać po nocach.
Za to macie rozdział nieco dłuższy niż normalnie, więc cieszcie
się.;)
I jeszcze małe ostrzeżenie. Ponieważ w regulaminie jest napisane,
że w opowiadaniu pojawiać się będą sceny tortur, to nie zaznaczam tego
fragmentu. Ale cały pierwszy akapit, to same tortury, tyle że skupiłam się
raczej na opisie uczuć kata, nie ofiary. Mówię, jeśli ktoś jednak chciałby to
ominąć. I zwróćcie proszę uwagę, że w pewnym momencie wypowiedziane przez Toma
"wypieprzę" jest w cudzysłowiu, co oznacza, że Tom mówi w przeności,
więc nie wyobrażajcie sobie za wiele.;)
beta: Tirea (kłaniam się i całuję rączki.;])
19.
- Crucio![1]
Krzyk kobiety rozlał się po lochach Czarnego Dworu. Czarny Pan
uśmiechnął się z pobłażaniem, czekając na dalszą część przedstawienia.
- Sectumsempra![1]
– Spokojny głos ponownie przeciął ciszę, nastałą po minionych wrzaskach. Ciało
kobiety w jednej chwili pokryte zostało długimi, mocno krwawiącymi ranami. Tym
razem słychać było jedynie jęki pełne bólu.
Voldemort westchnął ciężko, wyraźnie niezadowolony z użytych do
tej pory zaklęć. Podszedł do torturującego kobietę mężczyzny, stanął za nim i
szepnął mu do ucha.
- Więcej wyobraźni, Rowle. Postaraj się… bardziej. – Ostatnie
słowo było niemal sykiem.
Mężczyznę przeszedł dreszcz. Głos Czarnego Pana potrafił wydobyć z
ludzi różne emocje. Od paniki, przez niezręczność, do podniecenia. I właśnie to
pomieszanie emocji Thorffin teraz czuł. Strach, że nie zadowoli swojego
przywódcy i znów zostanie odsunięty na boczny tor i podniecenie z powodu
możliwości pokazania mu swoich zdolności. Tyle że jak do tej pory Lord nie był
zadowolony. Na dodatek czuł, że Voldemort uważnie się mu przyglądał, jakby go
prześwietlał sprawiając, że co chwila przechodził go dreszcz, a on musiał się
z całej siły kontrolować, by się nie wzdrygnąć.
Zaczął szukać w swojej głowie brutalniejszych klątw i rzucił
pierwszą, która wpadła mu do głowy.
- Dolebicu![2]
– Ciało kobiety stanęło w płomieniach, a jej wrzaski znów rozniosły się po
lochach Czarnego Dworu.
Czarny Pan uśmiechnął się. W jego krwiście czerwonych oczach można
było zobaczyć okrutne zadowolenie. – Bardzo dobrze, Thorffin. – Jego głos był
ostry niczym brzytwa, a zarazem miękki i namiętny, można by rzec kuszący.
Śmierciożerca już wiedział, że jego przywódca oczekuje takich właśnie klątw,
mimo to powiedział ostrożnie.
- Pomyliłem klątwy. Chciałem rzucić Dolepericu.[3]
- Och, nie przejmuj się, to tylko różnica zapachu – powiedział
ironicznie Riddle, po czym zaśmiał się lekko. – Kontynuuj – nakazał.
Rowle ugasił ciało kobiety. Z mściwą satysfakcją stwierdził, że
tortury sprawiają mu niemałą przyjemność. Dają mu władzę nad ofiarą. To uczucie
zadowalało go całkowicie. I nawet jeśli nie zadowoli swoim występem Lorda, to
będzie pamiętał uczucia towarzyszące temu zdarzeniu.
- Lacuratis![4]
– Rzucił kolejne zaklęcie i z uśmiechem na ustach przyglądał się, jak kobieta
wrzeszczy i wierzga, podczas gdy jej spalona skóra kawałek po kawału odrywana
była od ciała przez niewidzialną siłę.
Rowle z dumą przyznał sobie w myślach, że malujący się przed jego
oczami obraz, to istne dzieło sztuki. A on chciał więcej. Chciał bardziej
zmasakrowane ciało, głośniejsze krzyki. Chciał usłyszeć błagania o śmierć.
Chciał usłyszeć żałosne, poddańcze, wypowiedziane ostatkiem sił błagania o
śmierć, by móc nachylić się i szyderczo szepnąć – To dopiero początek zabawy,
skarbie.
- Ferventuis![5]
– kolejne zaklęcie wypowiedziane pełnym podekscytowania głosem.
W ciągu kilku sekund klątwa sprawiła, że krew pokrywająca
bezskórne już ciało kobiety zaczęła dosłownie wrzeć, niczym gotująca się w
garnku woda.
Rowle ponownie się uśmiechnął. Nie potrafił oderwać oczu od
swojego dzieła. Nie potrafił wyjaśnić radości, jaka płynęła z zadawania bólu
bezbronnej ofierze. Nie wiedział, dlaczego właściwie to mu się podoba. Ale
wiedział jedno. Chciał tego więcej. Czuł się ciągle nienasycony, niczym wampir
pijący krew.
Cofnął zaklęcie.
Drogma jednak nie przestała krzyczeć. Jej ciało, mimo że dopiero
po kilku zaklęciach, wyglądało jak krwawa masa. Nawet, gdyby teraz ktoś ją
uratował i wyleczył, to i tak do końca życia odczuwałaby skutki lordowskiej
gościnności.
- Romposto![6]
– Kolejne zaklęcie.
Kończyny kobiety wygięły się pod nienaturalnym kątem, a jej klatka
piersiowa zapadła się, jak gdyby została zmiażdżona. Kobieta wydała z siebie
jeszcze przeraźliwy krzyk, po czym straciła przytomność.
Twarz Thorffina wykrzywił grymas wściekłości. Był oburzony tym, że
jego ofiara zemdlała. Uniósł różdżkę, by rzucić kolejną klątwę, kiedy Lord
złapał go za nadgarstek.
- Wystarczy – powiedział spokojnym głosem.
- Ale… – chciał zaprotestować Rowle, lecz Czarny Pan mu przerwał.
- Powiedziałem, wystarczy. – Tym razem jego głos był ostrzejszy,
jakby ostrzegawczy. Śmierciożerca opuścił różdżkę. – Znajdź i przyprowadź tu
Severusa. Powiedz mu, żeby wziął to, co zwykle – nakazał.
***
Drogma Pruccet leżała na podłodze w lochach już trochę podleczona.
Nadal miała połamane nogi i ręce, a jej ciało pokrywała masa ran, ale w
większości odzyskała skórę, a jej klatka piersiowa nie była już zapadnięta.
Voldemort pozwolił uleczyć ją tylko na tyle, by można było wydobyć z niej
informacje o przyszłych zamiarach Dumbledore’a. Pozbyli się powstałego przy
torturach bałaganu, rzucając szybko – Tergeo.[1]
– Następnie Lord grzecznie wyprosił Rowle’a z lochu.
Riddle podszedł do nadal nieprzytomnej kobiety, kucnął i rzucił – Rennervate.[1]
Kobieta otworzyła oczy i natychmiast się zerwała. A raczej
zrobiłaby to, gdyby nie miała połamanych niemal wszystkich kości. Nagły ruch
spowodował niewyobrażalny ból, czego skutkiem był głośny krzyk. Kobieta
zastygła w bezruchu, chcąc odczuwać możliwie najmniejsze cierpienie.
Voldemort wykrzywił wargi w grymasie pogardy. Złapał ofiarę za
włosy i szarpnął w górę, by jej głowa oderwała się od podłoża. Kobieta jęknęła
żałośnie, czując nasilający się ból w szyi, klatce piersiowej i kręgosłupie.
Lord zbliżył usta do jej ucha i szepnął tonem pełnym okrucieństwa.
- Jak miło, że zaszczyciłaś nas swoją obecnością, moja kochana
Drogmo Pruccet – z sarkazmem wysyczał nazwisko więźnia. – A teraz, masz dwie
możliwości. Albo wyśpiewasz mi od razu wszystko, co wiesz o planach Albusa
Dumbledore’a, a ja w nagrodę skrócę twoje męki, albo będę torturował cię przez
miesiąc, z dnia na dzień coraz okrutniej, by na koniec wlać w ciebie
Veritaserum, a potem pozwolić ci się wykrwawić w niewyobrażalnych męczarniach – oznajmił pozornie spokojnym, beznamiętnym głosem, w którym jednak doskonale
słyszalna była groźba. – Więc, co wybierasz, kochana Drogmo?
- Idź się pieprzyć z Nagini – warknęła, plując krwią.
- Rozumiem – powiedział miękkim głosem, jednocześnie uśmiechając
się, jakby właśnie takiej odpowiedzi oczekiwał. – W takim razie, jutro
zaczynamy naszą zabawę, Drogmo – wyszeptał jej do ucha. Podniósł się i
popatrzył na nią z pogardą. – Tak przy okazji, nie jestem zoofilem i nie
gustuję w płci przeciwnej. Ale jeśli bardzo będziesz tego pragnąć, z
przyjemnością "wypieprzę" ciebie – powiedział groźnie, po czym
zaśmiał się okrutnie. – Przykuj ją do ściany, Severusie.
***
Tom szedł szybkim krokiem w kierunku swoich komnat. Chciał jak
najszybciej zmyć z siebie krew tej przeklętej suki. Cóż, Sectumsempra[1] może nie była
jednym z najobrzydliwszych zaklęć, ale miała to do siebie, że krew ofiary
rozbryzgiwała się we wszelkich możliwych kierunkach. Z każdym krokiem
przyspieszał tempo, chcąc zmyć z siebie szlam, od którego przechodziły go
dreszcze obrzydzenia.
Doszedł do rozwidlenia i skręcił w prawo, od razu wpadając na
kogoś mniejszego od siebie. Spojrzał w dół.
Harry odsunął się lekko skołowany przez zderzenie. Pokręcił kilka
razy głową, po czym uniósł ją do góry. Widok Toma wyraźnie go zszokował. Gryfon
rozchylił usta i szeroko otworzył oczy.
- Tom? – zapytał cicho ze słyszalnym w głosie strachem.
- Harry. Nie powinieneś mieć teraz zajęć z Seve… – zamilknął kiedy
przypomniał sobie, że Severus jest przecież na dole. – Och, więc, co tu robisz?
– zapytał pozornie spokojnie.
- Tom, czemu jesteś cały we krwi? – Harry wypowiedział pytanie
bardzo wolno, jakby bał się odpowiedzi.
- To nie jest moja krew.
- Kogo torturowałeś? – Tym razem zapytał dość szybko.
- Harry…
- Kogo? – przerwał mu chłopak.
- Drogmę Pruccet – powiedział bezbarwnym głosem Riddle.
Gryfon był coraz bardziej wzburzony i Tom wiedział, że jeśli jakoś
tego nie załagodzi, to Harry się od niego odwróci już na zawsze. Doskonale
zdawał sobie sprawę z tego, że chłopak nie potrafił znieść cierpienia
kogokolwiek, nawet wroga. Tyle że cierpienie było nieodłącznym elementem wojny,
a Tom musiał w jakiś sposób wyciągnąć informacje od ludzi Dumbledore’a. Jednak
nigdy nie torturował osób, które sobie na to nie zasłużyły.
- Kim ona była? – padło ciche pytanie. Tom przez dłuższy czas nie
odpowiadał, patrząc tylko na Harry’ego z niemą prośbą, by się nie denerwował i
po prostu zostawił ten temat. – Tom. Kim ona była? – powtórzył Potter.
Tom westchnął ciężko i odpowiedział. – To prawa ręka Dumbledore’a.
Specjalizuje się w torturach mugoli i mugolaków mugolskimi sposobami.
Harry spuścił głowę i zaczął się cofać, tak jakby chciał uciec od
czegoś niebezpiecznego.
- Harry, zaczekaj. – Tom chciał do niego podejść, jednak chłopak
odsunął się jeszcze bardziej. – Harry…
- Nie – powiedział szybko. – Chcę być teraz sam. – Odwrócił się i
odbiegł do swojego pokoju.
***
Remus od tego dziwnego pocałunku w kuchni nie potrafił przestać
myśleć o Fenrirze. Od dawna widział, że ten zachowuje się wobec niego dziwnie.
Ale odkąd zaczęli się częściej widywać, to jakby nasiliło się.
Wcześniej Greyback brał na siebie mnóstwo zadań. Niemal cały czas
był w podróży. Zdobywał dla Toma różne artefakty, negocjował z watahami,
szpiegował i robił wiele innych rzeczy, o których Remus nie miał pojęcia.
Jednak odkąd zaczął częściej bywać w Czarnym Dworze, Lupin odniósł wrażenie, że
mężczyzna go unika. Postanowił więc z nim porozmawiać.
Tyle że rozmowa nie skończyła się tak, jak przewidywał. Myślał, że
po prostu irytuje starszego wilkołaka swoim zachowaniem, albo może uraził go
czymś i nawet nie zwrócił na to uwagi. Ale nigdy nie spodziewałby się, że może
być jego towarzyszem.
Owszem, sam to czuł, lecz był pewien, iż jest to jednostronne. A
teraz, miał nadzieję, że Greyback nie zrobił tego, by wymigać się od
odpowiedzi, albo by pomieszać mu w głowie. Oddałby wszystko, co ma, by Fenrir
pragnął go chociaż w połowie tak bardzo, jak Remus pragnął jego.
Nie miał zamiaru mu o tym mówić. Bał się odrzucenia. Świadomość
nieodwzajemnionej miłości bolałaby bardziej niż niepewność uczuć drugiej osoby.
Ale teraz chciał wyznać wilkołakowi wszystko. Tylko nie miał pojęcia, co mu
powiedzieć, jak zacząć rozmowę. A przede wszystkim nie wiedział, czy towarzysz
będzie w ogóle chciał go wysłuchać.
To właśnie był powód, dla którego nadal nad tym rozmyślał, zamiast
po prostu pójść i wyznać swoje uczucia. To był trudny krok. I na pewno zmieni
jego życie, bez względu na to, co nastąpi później.
***
Harry od ponad godziny patrzył przez okno w swoim pokoju. Nogi
bolały go już od stania, jednak nie zrobił nic w związku z tym.
Ciągle zastanawiał się nad tym, co robi Tom. Doskonale wiedział,
że mężczyzna trzyma w lochach Dworu więźniów i torturuje ich. Sam mu o tym
mówił i to wiele razy. Był nawet świadkiem rzucania zaklęć na skatowanego
mężczyznę w swojej wizji i później, kiedy próbował go uwolnić. Nie powinno być
dla niego zaskakujące, że Riddle torturuje ludzi, ale kiedy zobaczył Toma
całego we krwi, coś w nim pękło.
Najpierw myślał, że mężczyzna jest ranny. Ale potem zdał sobie
sprawę, że gdyby tak było, to z pewnością nie spacerowałby sobie tak po prostu
po posiadłości. Od razu domyślił się, że Marvolo jeszcze chwilę temu kogoś
torturował. I chociaż wiedział, że on zajmuje się tym, nawet dość często, to
nie potrafił spokojnie tego przyjąć. Sam nie wiedział, dlaczego tak właśnie
zareagował. Przecież przyzwyczaił się już do myśli, że Tom nie jest święty.
Może to dla tego, że zwykle jest miły i spokojny. I czuję się przy
nim bezpiecznie –
zastanawiał się gryfon.
Pamiętał, że kiedy ostatnio poczynił pewne działania w związku z
torturowanym przez Toma mężczyzną, to potem tego żałował. I nie chodziło o
karę, lecz o to, kim ten człowiek był. A teraz, Riddle powiedział, że ta
kobieta jest, a raczej była prawą ręką Dumbledore’a. Torturowała mugoli i
mugolaków. Harry powinien cieszyć się, że ktoś taki nie będzie mógł więcej
krzywdzić innych ludzi. Ale kiedy pomyślał o Tomie, o swoim troskliwym i
opiekuńczym Tomie, który sprawiał swoim ofiarom ten sam los, jaki one sprawiały
niewinnym ludziom, nie potrafił pozostać spokojny. Miał ochotę nim potrząsnąć,
zabronić mu rzucania mrocznych klątw na innych ludzi. Jednak wiedział, że to
byłoby po prostu bezsensu.
Wiedział doskonale, że Riddle potrafi być okrutny. Jednak nie
potrafił przyjąć do wiadomości, że znęcający się nad innymi Voldemort jest tym
samym człowiekiem, z którym chce się połączyć.
O Merlinie, czy ja właśnie o TYM pomyślałem? – zapytał sam siebie nieco spanikowany.
Harry coraz częściej zastanawiał się, kiedy Tom zaproponuje mu
połączenie. Ale on chyba nie miał zamiaru tego robić. Owszem, zbliżyli się do
siebie ostatnio, ale mężczyzna nic nie robił w związku z tym.
Gryfon zaczął się nawet zastanawiać, czy połączenie nie jest
bolesne. Albo niebezpieczne. Bo przecież gdyby było inaczej, Tom na pewno
zapytałby go o to już dawno temu. Tym bardziej, że od tego zależy jego życie. A
Harry nie chciał, by mężczyzna umarł. Chciał być z nim.
Uwielbiał spędzać czas z Marvolo. Powoli zakochiwał się w nim,
choć sam jeszcze nie zdawał sobie z tego sprawy. Zapominał o całym świecie,
kiedy czuł na swoich ustach wargi Riddle’a, jego oddech na swojej skórze. To
było niewyobrażalnie przyjemne, a on z każdym dniem pragnął tego coraz więcej.
Tom był mu drogi. Nie mało znaczenia, że torturował ludzi. No dobra, miało – przyznał w duchu Harry. – Ale nie krzywdzi niewinnych – pomyślał, po czym stwierdził, że
koniecznie musi go przeprosić.
Nie dziwne, że nie pyta o połączenie, skoro zachowuję się jak
niedojrzały gówniarz – skarcił się gryfon.
W tym momencie w pokoju rozległo się ciche pukanie. Harry
westchnął lekko i powiedział głośno – Proszę! – lecz nie odwrócił się od okna.
Drzwi uchyliły się i do środka ktoś wszedł. Mężczyzna zapytał,
niepewny, czy powinien tu być
- Harry? Możemy porozmawiać?
Potter odwrócił głowę, spoglądając na Riddle’a. Skinieniem głowy
pokazał, że nie ma nic przeciwko. Tom zamknął drzwi i podszedł do miejsca, w
którym stał chłopak.
- Harry, wydaje mi się, że…
- Powinienem cię przeprosić, wiem – powiedział cicho gryfon,
przerywając wypowiedź mężczyzny.
- Cóż, nie to chciałem powiedzieć, ale… może powiesz, o czym
myślisz? – poprosił przyjaznym głosem Riddle.
- Ja… nie powinienem tak reagować – wydukał chłopak, odwracając
się do starszego czarodzieja, by spojrzeć mu w oczy. – Mówiłeś mi, co robisz. I
mówiłeś, że nie krzywdzisz niewinnych ludzi. – Gryfon westchnął ciężko i
spuścił wzrok. – Nie mam prawa się na ciebie wkurzać. Ani cię oskarżać.
Przepraszam – dodał szeptem.
- Harry. – Tom pogładził ręką jego policzek. – Nie ma nic, za co
powinieneś mnie przepraszać – powiedział łagodnie, przysunął się do chłopaka
całkowicie i mocno go przytulił, opierając podbródek na jego głowie.
Harry jednak, mimo zapewnień Toma, nadal czuł się źle z powodu
swojego zachowania. Wtulił się w mężczyznę i zaczął się tłumaczyć stłumionym
głosem
- Tom, ja… naprawdę jest mi głupio. Nie wiem, czemu się tak
zachowałem – mówił szybko. – Po prostu… ja… zobaczyłem cię całego we krwi i…
trochę się chyba przestraszyłem, a potem zdenerwowałem…
- Cii… – uspokoił go Riddle. – Nic się nie stało – powiedział, po
czym cmoknął go w czubek głowy.
Harry odetchnął, jakby wszystkie zmartwienia właśnie zniknęły.
Spojrzał Tomowi prosto w oczy, kiedy ten odchylił się nieco i trzymając go
lekko za podbródek, uniósł jego głowę do góry. Uśmiechnął się czule do gryfona,
po czym pochylił się i równie czule go pocałował.
A Harry, jak za każdym razem, zapomniał o całym świecie i zatracił
się w pełnym miłości pocałunku. Znów poczuł te wszystkie, niedające się opisać,
emocje. Jakby ziemia się pod nim zapadała, ale on nie martwił się tym, ponieważ
w tym samym czasie wznosił się ku niebu. Nie bał się tego, ponieważ Tom mocno
go trzymał w swoich silny ramionach i Harry wiedział, że jest bezpieczny.
Nie ważne stało się to, że jeszcze nie tak dawno Tom miał na
rękach krew bezbronnej ofiary. Te dłonie były dla gryfona najczystsze i
najpiękniejsze, dające rozkosz swym dotykiem. A chłopak pragnął ich. Chciał
czuć elektryzujące ciepło, roznoszące się po całym ciele od miejsca, w którym
stykały się one ze skórą Harry’ego. Chciał, by badały go, poznawały i zapamiętywały.
Potrzebował, by te ręce zawładnęły jego ciałem, zniewoliły je i nasycone już
oddały we władanie tym ciepłym, rozkosznym ustom.
Harry pożądał tego wszystkiego, chociaż usta Toma nadal znajdowały
się na jego wargach, a dłonie przesuwały się wolno po koszulce na jego plecach.
Potter przysunął się jeszcze bliżej mężczyzny, wtulając się w
niego tak mocno, jakby chciał złączyć ich dwa ciała w jedną całość. Jęknął
cicho, prosząc o więcej w aktualnie jedyny możliwy dla siebie sposób. Tom, nie
odrywając ust od warg chłopaka, złapał go poniżej pośladków, uniósł i posadził
na parapecie.
Gryfon oplótł ramionami szyję Riddle’a, przyciągając go jak
najbliżej, jakby się bał, że może on zniknąć. Tom natomiast powoli przesuwał
dłońmi po barkach Harry’ego, jego ramionach. Niewiele później przeniósł swój
dotyk na klatkę piersiową chłopca. Wyczuł pod cienką koszulką towarzysza sutki
i delikatnie przesunął po nich kciukami kilka razy. Harry drżał lekko z po raz
pierwszy przeżywanej tego typu przyjemności. Tom zsunął ręce na jego brzuch.
Odrobinę wsunął dłonie pod koszulkę, dotykając wrażliwej, ciepłej i
niesamowicie miękkiej skóry samymi opuszkami palców.
Potter oddychał niebywale szybko, czując ten niesamowicie
delikatny, lecz ogromnie pobudzający zmysły dotyk. Jego ciało lgnęło w kierunku
tych dłoni i ciała, do którego one należały. Czuł się tak wspaniale, jak
jeszcze nigdy do tej pory. Miał wrażenie, że jego skóra pali w miejscu, w
którym był dotykany. Lecz był to rozkoszny ogień. Jego ciało było jakby odrętwiałe
z przeżywanej przyjemności. Rozgrzane z powodu odczuć. A oddech Toma był swego
rodzaju ukojeniem, lekkim wiaterkiem, który niósł ze sobą ten niepowtarzalny i
niedający się niczym zastąpić zapach.
Harry westchnął po raz kolejny prosto w usta mężczyzny, kiedy ten
przesunął dłonie na jego biodra i dotykał ich tak samo delikatnie, jak
wcześniej brzucha. Chłopak, nie chcąc pozostać tak całkowicie biernym, nogami
oplótł Riddle’a w pasie, co dało efekt większej bliskości. Starszy czarodziej
mruknął z aprobatą na ten ruch, jednocześnie odrywając usta od warg towarzysza,
by mokrymi pocałunkami wyznaczyć linię jego szczęki. Drogę do wrażliwego płatka
ucha przebył językiem, co wywołało głośny jęk Pottera, a następnie szept
- Tom.
Riddle uśmiechnął się na taką reakcję gryfona i delikatnie possał
skórę za uchem, zostawiając zaróżowiony, wilgotny ślad. Owiał to miejsce swoim
oddechem, a Harry zadrżał, rozkoszując się przeżywaną właśnie przyjemnością.
- Za chwilę będzie kolacja – oznajmił cichym, lecz pełnym
namiętności głosem, jakby mówił o czymś wyjątkowo ekscytującym.
- Więc chyba powinniśmy już iść do jadalni – powiedział Harry,
przymrużając powieki, kiedy Tom zaatakował jego szyję, wyznaczając sobie drogę
do jabłka Adama.
- Taak… powinniśmy – zgodził się mężczyzna, po czym jeszcze raz
mocno pocałował towarzysza.
Kiedy w końcu się od niego oderwał, chciał się odsunąć, jednak
Harry przytrzymał go i ukrył twarz w zagłębieniu jego szyi.
- Harry, co się dzieje? – zapytał lekko zaniepokojony Marvolo, od
razu obejmując gryfona.
- Nic, ja… ja tylko muszę się trochę uspokoić… – Głos młodszego
czarodzieja wyrażał mocne zażenowanie.
- Och – zaczął mężczyzna z psotnym uśmiechem wkradającym się na
usta. – Chcesz powiedzieć, że…
- Jestem pewnie cały czerwony – przerwał mu szybko Potter, nie
chcąc dopuścić, by Riddle powiedział coś zawstydzającego.
- Och – zaczął ponownie. – Harry, jesteś absolutnie uroczy, kiedy
się rumienisz. – powiedział Tom, uśmiechając się z satysfakcją i całując
chłopaka w skroń.
Harry wydał cierpiętniczy dźwięk, po czym powiedział z wyrzutem –
Nie cierpię, kiedy to robisz!
- Co takiego? – zapytał Riddle, niby nie wiedząc o co chodzi.
- Nie cierpię, kiedy zawstydzasz mnie jeszcze bardziej, podczas
gdy jestem zawstydzony do granic możliwości. – Westchnął głęboko. – Ale czym są
granice dla Czarnego Pana?
Tom zaśmiał się perliście, po czym zsadził Harry’ego z parapetu.
Chłopak nie spodziewając się tego, zachwiał się lekko, kiedy Riddle postawił go
na podłodze, ale szybko złapał równowagę, nadal obejmując ramionami jego szyję.
- Chodź, opłuczemy twoją uroczą buźkę zimną wodą i pójdziemy na
kolację – zaproponował ugodowo mężczyzna, całując kącik ust Pottera.
Niedługo potem wyruszyli w stronę jadalni, mimo że Harry nie dał
rady pozbyć się rumieńca za pomocą zimnej wody.
***
Lupin postanowił. A co postanowione, powinno być zrobione.
Chciał od razu po kolacji zaciągnąć Greybacka do swojej sypialni i
w najgorszym wypadku rzucić się na niego i całować do nieprzytomności, jednak
ten nie pojawił się na posiłku. Remus zaczynał czuć się sfrustrowany. Teraz
miał tylko nadzieję, że wilkołak nie wyruszył na żadną misję.
W tempie ekspresowym zjadł kolację, a raczej przełknął kilka
kęsów. Ku zdziwieniu pozostałych, zerwał się ze swojego miejsca już po
dziesięciu minutach i bez słowa wyszedł z jadalni.
Drogę do komnat Fenrira pokonał niemal biegiem. Na kilka metrów
przed miejscem ostatecznym swojej wędrówki zwolnił, by nie być zmuszonym łapać
oddechu, kiedy wilkołak otworzy drzwi. Miał zamiar od razu przystąpić do
działania, inaczej był pewien, że mężczyzna ucieknie mu w pierwszy z możliwych
sposobów. A do tego dopuścić absolutnie nie mógł.
Kiedy był u celu swojej wędrówki, odetchnął głęboko i zapukał
drżącą ręką. Odpowiedziała mu jedynie cisza. Serce zaczęło bić mu dwa razy
szybciej ze strachu, że Greyback jednak gdzieś wyjechał. Mimo wszystko zapukał
jeszcze raz. Jego wyczulony słuch wyłapał cichy szmer po drugiej stronie drzwi.
Lupin wstrzymał powietrze.
Kilkanaście sekund później drzwi uchyliły się i stanął w nich
półnagi wilkołak. Wyglądał, jakby nie brał prysznica od dwóch dni. Jego włosy
były w ogromnym nieładzie, sińce pod oczami wskazywały na zmęczenie, a w
powietrzu wyczuwalna była woń Ognistej Whiskey pomieszana z potem.
I chociaż każdy skrzywiłby się na ten widok i zapach, Remusowi ani
trochę to nie przeszkadzało. Jego serce zaczęło bić jeszcze szybciej, kiedy
lekko nieprzytomny wzrok Greybacka na nim spoczął. Młodszy wilkołak
odchrząknął, by oczyścić sobie gardło, po czym powiedział cicho
- Fenrir, możemy porozmawiać? – Jego głos był niepewny, ale Lupin
nie zamierzał odejść bez odpowiedzi.
- Jestem teraz zajęty – odpowiedział zachrypniętym głosem
wilkołak.
- To nie zajmie długo.
- Nie mogę…
- Przestań mnie zbywać. – Zirytował się młodszy mężczyzna. –
Dobrze wiesz, że powinniśmy wyjaśnić sobie kilka rzeczy – oznajmił, nieco
ostrzejszym głosem niż zamierzał.
- Mówiłem już, nie mogę teraz – warknął Fenrir, lecz jego twarz
nie wyrażała niechęci, zawartej w jego głosie.
- Och, na dzwonki Merlina! – Wkurzył się Remus, po czym zgodnie z
planem, rzucił się na Greybacka, wpił w jego usta i całował, przelewając w to
wszystkie swoje uczucia.
Niestety, plan nie powiódł się do końca. Żaden z nich nie stracił
przytomności.
Koniec rozdziału 19.
[1] – zaklęcia stworzone przez panią Rowling. Crucio i Sectumsempra były już przeze mnie używane,
natomiast Tergeo jest zaklęciem usuwającym różne
substancje np. kurz i krew, a Rennervate jest zaklęciem uzdrawiającym i
renegującym, wybudza z czaru Drętwota, pomyślałam więc, że mogę się nim
posłużyć w tym przypadku.
[2] – Dolebicu,
zaklęcie powoduje spalanie skóry w sensie dosłownym. Ciało ofiary staje w
płomieniach. Jeżeli oprawca nie zakończy zaklęcia, przestaje ono działać, kiedy
na ciele ofiary nie pozostanie już ani skrawka skóry. Składa się z połączenia
członów dwóch łacińskich wyrazów: adolebit – spalać i cutis – skóra.
[3] – Dolepericu,
zaklęcie powoduje odczucie jak przy paleniu żywcem. Ma podobną inkantację i
podobne działanie do Dolebicu,
dlatego Voldemort powiedział, że skutki tych dwóch zaklęć różnią się tylko
zapachem, bo przy Dolebicu odczuwalny jest swąd palonego ciała.
Zaklęcie składa się z połączenia członów trzech łacińskich wyrazów: adolebit –
spalać, cutis – skóra i experienta – odczuwać.
[4] – Lacuratis, zaklęcie powoduje odrywanie skóry kawałek po
kawałku przez niewidzialną siłę. Składa się z połączenia członów dwóch
łacińskich wyrazów: cutis – skóra i lacerandum – odrywać.
[5] – Ferventuis, zaklęcie powoduje wrzenie krwi, ofiara odczuwa
przy tym ogromny, nieopisany ból. Składa się z dwóch łacińskich wyrazów:
sanguis – krew i ferventibus - wrzenie
[6] – Romposto,
było już przeze mnie używane, dla przypomnienia zaklęcie to łamie kości
kończyn, żeber, miednicy, kręgosłupa.
Tak krótko? :C A ja czekałam na konfrontację w jadalni (Hermiona vs Śmierciożercy) :( Rozdział swietny, jednak pozostawił niedosyt. Czekam na r. 20
OdpowiedzUsuńCudowna notka, Harry jest taki słodziutki. Świetnie piszesz i dobrze a również przyjemnie czyta się twoje notki.Idealnie połączyłaś delikatność Toma do Harrego i jego ,,zło'' i umiejętność torturowania z uśmiechem.W końcu dla Harrego musi być delikatny i czuły.
OdpowiedzUsuńKurcze no! Myślałam już, że pomiędzy Harrym i Tomem dojdzie już do czegoś więcej xD To dobrze, że nie będzie wątku Dramione. Bardzo się z tego cieszę, szczerze mówiąc. Rozumiem, też nie chciałabym, żeby wątki Harry/Tom były jakieś słodkie ;) Opis tortur kompletnie mi nie przeszkadzał. Co więcej, lubię takie wątki, więc nie mam nic przeciwko. Cóż, według mnie reakcja Harry'ego była w pełni zrozumiała. Świadomość, że osoba, którą kochasz (chociaż on jeszcze o tym nie wie) zachowuje się w taki sposób, musi być nieco przerażająca. Ohohoh... Remus jaki szalony xD Tak się rzucić na Fenira? xD
OdpowiedzUsuńDużo weny ;*
Zły, niegrzeczny Czarny Pan, tak jak mówiłaś, był w tym rozdziale jeszcze bardziej zły i niegrzeczny, co przyjęłam z wielkim uśmiechem na twarzy. ;) Zarówno tortury jak i późniejsza akcja z Harrym była cudowna, piękna, świetna i w ogóle wszystko co naj... ;D
OdpowiedzUsuńA Harry był jeszcze bardziej napalony XD Wiesz jak mnie uszczęśliwić, kochana.
Hahaha, słodki Remus. I jak widać on też czuje coś do Fenrira co bardzo mnie cieszy. ;)
Szkoda, że rozdziały mają ukazywać się rzadziej, ale matura ważna rzecz, trzeba się trochę przygotować, więc postaram się wytrzymać tą mniejszą częstotliwość dodawania rozdziałów.
No dobra w takim razie Hermiona i Draco idą w zapomnienie. ^^
Pozdrawiam i do następnej notki.
Rozdział interesujący. Jestem bardzo ciekawa jak pójdzie Lupinowi i co z jego planu wyniknie.
OdpowiedzUsuńA za razem zastanawia mnie czy Harry porusz temat więź z Tomem??
A za razem bardzo mi się podoba to że relacje pomiędzy Tomem i Harry się rozkręcają.
Życze dużo weny.
Ruda
Kochana i znów mnie pominęłaś:( O notce dowiedziałam się przypadkiem... chyba muszę się obrazić czy coś.
OdpowiedzUsuńRozdział świetny jak zawsze. Harry zaczął przyjmować ich więź i tak być powinno widać jak bardzo Tomowi na nim zależy. Scena z nimi wspaniała i już prawie mamy coś więcej Ale racja powinni porozmawiać o tym co ich łączy.
Remus i Fenrirr ich jakoś tak bardzo lubię i kibicuje. Oby w następnej notce było o nich więcej i niech Greyback w końcu powie biednemu Luniaczkowi prawdę.
Fajnie było też że Harry nie uciekł tak do końca po tych torturach, że rozumie. Brakowało mi Draco i Hermiony ( osobno) jestem ciekawa co z tą dziewczyną czy już jej przeszło.
Dużo dużo weny:)
Mam prośbę o betowanie ale to już na gg mam nadzieje że masz nr:)
Omnomnomnomnom OwO
OdpowiedzUsuńZostałam całkowicie oczarowana przez to opowiadanie! Harruś jest takim małym, słodkim cukiereczkiem, że cały czas muszę krzyczeć: "Awwwwww :3".
Para Tom x harry udała się znakomicie! Więcej takich słodkich scenek! Nom...
Hmmm... Ale parring Lupin x Greyback jakoś mi do gustu nie przypadł :( Ha! Za to moment Greyback x Harry rozłożył mnie na łopatki - piszczałam jak mała dziewczynka z radości! Najlepiej niech WSZYYSCYYY kochają Harrusia, a Tom będzie chorobliwie zazdrosny.. Hehe...
Życzę duuużo weny!
May the force be with you!
Z poważaniem
Wielka Mona, syn dudziarza z hameln. Cześć i chwała Królowi Gór!
Dobrze, na razie jestem nasycona.
OdpowiedzUsuńByło słodko z lekką nutką namiętności.
Harry uroczy i Tom zły~dobry (jestem na TAK)
Jestem wielce szczęśliwa, że nie bedzie Dramiony. Nie lubie ich razem i zgadzam się z tym, że to niesmaczne.
No i został jeszcze Remi/Fenrir...
Czekam na MOCNĄ akcje to wtedy stracę wszelkie wątpliwości co do nich.
Chce wiecej i wiecej wiec życze MEGASUPER dużo weny !!
~ Lunatyczka
świetny rozdział, szkoda tylko że krótki, szkoda że nie będzie Dramiony, no ale trudno, ważne że będzie Remus i Fenrir :) pozdrawiam i życzę weny ;)
OdpowiedzUsuńA ja będę płakać, bo za krótko. I nie mam co czytać.
OdpowiedzUsuńGratuluję świetnego rozdziału i powodzenia przy następnych.
świetny rozdział, zarówno jak całe opowiadanie :)
OdpowiedzUsuńKiedy następna część ?
Wcześniej czytałam fragment tego opowiadania, niestety sam początek, nie pamiętam, chyba był zamieszczony gdzieś na chomiku. Teraz, kiedy znalazłam stronę z oryginałem, jestem wniebowzięta! Piszesz na prawdę wspaniale! Nie mogę się doczekać następnego rozdziału, a całe 19 pochłonęłam na jeden raz, nie mogąc się oderwać. Błagam nie każ czytelnikom czekać w takiej niepewności! Byłabym niezmiernie wdzięczna, jeśli powiadomiłabyś mnie, kiedy już wstawisz kolejny rozdział. Tylko prosiłabym o zaznaczenie, o jakiego bloga chodzi, bo zdarza mi się mylić, skleroza nie boli. Zostawiam moje gadu: 13536872 pozdrawiam i życzę oczywiście weny i czasu na pisanie ;*!
OdpowiedzUsuńEjżja
jejjjj!!! rozdział jak zwykle boski, ale wiesz...tego bym się po Lupinie nie spodziewała..;P Licze na jeszcze więcej gorących momentów hp x tmr :DD
OdpowiedzUsuńDziękuję za ciężką pracę i życze tego co zwykle (wiem że pewnie tym przynudzam...może nawet denerwuje-pisze to w każdym komentarzu-ale i tak mam nadzieje że ci to nie przeszkadza :) )
Pozdrwiam i ślę całusy:*
hentai~
Merlin miał dzwonki?
OdpowiedzUsuńKu**a gdzie?!
Chyba w dupie... Nie było o żadnych dzwonkach, w żadnej książce!!!
Roshi-chan S.
Witam,
OdpowiedzUsuńcudna ta scena między Harrym, a Tomem, a sam Riddle nic nie mówi o połączeniu bo nie chce nic wymuszać na Harrym...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Ogólnie wszystko dobrze, pięknie i wspaniale, ale Harry zaczyna mnie wkurzać. Momentami mam wrażenie, jakby miał dziesięć, a nie szesnaście lat. Jest zbyt wrażliwy, miękki, ciapowaty. Moim zdaniem trochę przesądzasz. Naprawdę. Poza tym nie lubię tego, że nieustannie nie podobają mu się tortury. Okej, rozumiem, ale skoro niczego nie widzi, to niech się zachowuje jak jakiś świętoszek
OdpowiedzUsuńOczywiście chodziło mi, żeby się nie zachowywał jak świętoszek :-)
UsuńTak!
OdpowiedzUsuńW końcu ktoś, kto przy pairingu Harry/Tom, nie tworzy Dramione!
Nie potrafię wytrzymać przy przesłodzonych, rażąco różowych momentach z tymi ludźmi...
Oczywiście, bez obrazy fanom ;)
Zazwyczaj nie komentuję, chyba że coś mnie tak pozytywnie zaskoczy :3
Dlatego też po krótce napiszę, że ten ff już od pierwszego rozdziału wywarł dobre wrażenie. Od razu już widać, że to opko jest na dobrym poziomie, co niezmiernie mnie ucieszyło <3
Tak więc, nie przedłużając dłużej; masz nową fankę co do tego ff ;*
Pozdrawiam,
~Cathy
Ok . Harry i Tom ci nie przeszkadza ( oni są największymi wrogami w oryginale !!) Ale Dramione tak ? Nie rozumiem cię.
OdpowiedzUsuńHej,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, ta scena między Harrym, a Tomem po prostu piękna, no a sam Riddle nic nie mówi o połączeniu bo nie chce nic wymuszać na Harrym... ale czy myśli tutaj o Harrym, co on chce...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga