To pierwszy rozdział w tym roku,
więc mam nadzieję, że wam się spodoba. Tym bardziej, że mam dla was
niespodziankę. Powiedzmy, że ten rozdział zawiera nieco więcej czułości
pomiędzy Harrym i Tomem. Ale nie martwię się. Nie będzie aż TAK puchato. Harry sobie
troszkę pocierpi... Zresztą, co ja wam będę opowiadać. Po prostu
przeczytajcie.;)
Eterna, Harry nie
jest potrzebny Tomowi. A przynajmniej Riddle nie oczekuje od niego
poświęcenia, wręcz przeciwnie. Co dalej? Będziesz musiała przeczytać.
Aleksandro, nie mam
pojęcia, gdzie wyczytałaś, że ktoś wyleci przez okno. Przecież Harry tylko
przez nie wyjrzał.
Stupid Lamb, tak, Tom
żałował, że Harry nie zakumplował się ze ślizgonami. Ale chodziło o to, że ze
ślizgonami nie byłoby takich problemów. Myślę, że jak przeczytasz początek tego
rozdziału, będziesz wiedziała, o co chodzi.
Anonimowy, czy
pomiędzy Harrym a Tomem dojdzie do połączenia, tego ci nie powiem, ale w
którymś z poprzednich rozdziałów, Harry mówił Tomowi, że pomoże mu zniszczyć
Dumbledore'a, więc, oczywiście, jest po stronie Toma.
Tańcząca, mam
nadzieję, że 'to też będzie super'.;) W pokoju jest jedna z osób, której
Harry'emu bardzo brakowało.
Dominika, mam
nadzieję, że nie umarłaś. Cieszę się, że historia ci się podobała. Rozdziały
dodaję co dwa tygodnie, ale ten termin może się przedłużyć czasem do trzech
tygodni.
Rockowa Pumcio, chyba
niczym nie uda mi się cię zaskoczyć. Wszystkiego się domyślasz. To naprawdę
frustrujące... Harry jest gwałtowny, ale postawmy się w jego sytuacji. W tak
krótkim czasie dowiaduje się, że jego świat jest jednym wielkim kłamstwem. A
Potter, to w sumie jeszcze dziecko.
Mariposo, nie masz
za co przepraszać. Na dodanie komentarza masz minimum dwa tygodnie, więc jeśli
napiszesz go kilka dni po wstawieniu notki, to naprawdę nie jest żadna
zwłoka.;) Rzeczywiście, człowieczeństwo Toma jest nieco skomplikowanie, ale
cieszę się, że raczej da się z tego wyczytać to, co chciałam przekazać. No i
tak, Tom pożyje sobie jeszcze... trochę.;d Ciebie też czasem naprawdę trudno
zaskoczyć. Ale mam nadzieję, że ten rozdział ci się spodoba.
Ruda, jesteś
drugą osobą, która wyczytała, że Harry chce skoczyć z okna i naprawdę nie mam
pojęcia, jak ci się to udało. Przecież on tylko do niego podszedł. No ale
nieważne, ten rozdział pokaże, że Harry nie miał zamiaru wyskakiwać z okna.
Powrót do szkoły za niecały miesiąc, oczywiście mówimy o czasie w opowiadaniu.
Będzie... zresztą sama zobaczysz...;)
Fenixie, jak zwykle
podnosisz mnie na duchu. Mam nadzieję, że ten rozdział również będzie
'najlepszym'.;) Wiem, o co ci chodzi i nie martw się. Potterowski świat tak
szybko sensu nie straci. Komentarz, długi czy nie, ważne, że jest. Wena
dotarła, ale tym razem dopadło mnie lenistwo i rozdział 17, dokładniej jego
połowa, stoi w miejscu. Niestety nie udało mi się dodać tej notki przed końcem
roku (świat dzięki Merlinowi nadal istnieje), ale mam nadzieję, że się nie
gniewasz. Nie przepraszaj za poprzedni komentarz, najważniejsze, że się w ogóle
pojawił, a ja go znalazłam i przeczytałam.;)
Anonimowy, BŁAAAAGAM,
nie umieraj. Ktoś musi czytać kolejne rozdziały.;p
Gośka, mam
nadzieję, że nie wyrzucą cię z pracy za czytanie mojego bloga, ale to miłe, że
nie możesz się od niego oderwać.;)
beta: Tirea (kłaniam się i całuję
rączki.;])
16.
- Hermiona?! - wrzasnął Potter. - Co ty tu robisz? - Podbiegł
szybko do skulonej w kącie przyjaciółki i uklęknął przed nią.
- Porwali mnie - wyszeptała. - Harry, co tu się dzieje? Jakim
cudem wyglądasz tak... zdrowo? - zapytała, rzucając mu się w ramiona. Cała
drżała, a z oczu płynęły jej łzy.
- Hermiona, nie płacz. - Starał się uspokoić dziewczynę Potter. -
Zaraz wszystko ci wyjaśnię. Chodź. - Podniósł się z podłogi i pomógł wstać
przyjaciółce. Poprowadził ją do stojącego obok łóżka i zmusił, żeby się
położyła. - Kartofelek! - rzucił w przestrzeń.
Nagle przed Harrym pojawił się skrzat z kartoflanym nosem i
ukłonił się nisko.
- Panicz Harry wzywał Kartofelka? - zapytał wysokim, skrzeczącym
głosem.
- Tak. Kartofelku, mógłbyś przynieść nam coś do picia i do
jedzenia?
- Oczywiście! Kartofelek zaraz przyniesie. - Skrzat zniknął z
cichym trzaskiem.
Harry odwrócił się do przyjaciółki. Siedziała na łóżku z
podkulonymi nogami. Twarz schowała w dłoniach. Jej ciałem co jakiś czas
wtrząchał szloch.
- Hermiono? - chłopak chciał ją przytulić, ale ona odsunęła się.
- Teraz jesteś jednym z nich, prawda? - Gryfon nie odpowiadał. -
Harry, dlaczego? - załkała cicho.
- Jestem jednym z nich, ale... Hermiono, wszystko wygląda zupełnie
inaczej niż myśleliśmy - powiedział spokojnie.
- Harry, on zabił twoich rodziców. Zabił tylu niewinnych ludzi.
Jestem pewna, że zabił moich rodziców. - Zaczęła wyrzucać z siebie gryfonka. -
Jak mogłeś się do niego przyłączyć?! - Znów ukryła twarz w dłoniach i
rozpłakała się na dobre.
- Tom nie zabił moich rodziców - oznajmił spokojnie. - I jestem
całkowicie pewien, że twoi są teraz bezpieczni. Zresztą twój dom od dawna jest
chroniony przez Śmierciożerców. - Dziewczyna jednak zdawała się tego nie
słyszeć.
- Zabijecie mnie teraz? - zapytała, podnosząc głowę i wpatrując
się w jego oczy.
- Nie! - wykrzyknął od razu Harry. - Oczywiście, że nie. Możesz
stąd odejść, kiedy tylko będziesz chciała.
Cichy trzask oznajmił powrót skrzata. W rękach trzymał tacę, a na
niej były dwie filiżanki, dzbanuszek z herbatą, ciastka i nawet kilka kanapek.
- Proszę, paniczu Harry - powiedział z szacunkiem skrzat,
stawiając tacę na stoliku obok. - Proszę wzywać, gdy będzie panicz jeszcze
czegoś potrzebował.
- Dziękuję, Kartofelku. - Skrzat zniknął w ten sam sposób, co
wcześniej. Harry wziął tacę ze stolika i podszedł z nią do łóżka. - Proszę,
Hermiona, zjedz coś. Na pewno jesteś głodna.
Dziewczyna nie wykonała jednak żadnego ruchu, patrząc jakby z
wyrzutem na Harry'ego. - Hermiono, nic ci tu nie zagraża. Tom nie pozwoli cię
skrzywdzić. Już prędzej Dumbledore.
- Nie przejdę na twoją stronę. Lepiej od razu mnie zabij -
powiedziała, płacząc coraz bardziej i zwijając się niemal w kulkę.
- Chyba nie dasz się do niczego przekonać, dopóki nie dowiesz się
wszystkiego, co? - odpowiedziała mu cisza. Chłopak westchnął i wstał z łóżka. -
Miejmy nadzieję, że Tom się zgodzi - powiedział jeszcze i opuścił pokój
przyjaciółki.
***
W mgnieniu oka znalazł się przed drzwiami do komnat Riddle'a.
Pospiesznie zapukał i czekał na zaproszenie. Chwilę później w drzwiach stanął
lekko poirytowany Tom, ale, gdy tylko go zobaczył, złość jakby uleciała.
- Harry? - zdziwił się. - Czy nie powinieneś być teraz ze swoją
przyjaciółką? - zapytał.
- Możemy porozmawiać? - poprosił. - To ważne.
- Oczywiście. Wejdź. - Przepuścił go w drzwiach i poprowadził do
niewielkiego saloniku.
Okazało się niestety, że Marvolo ma już gościa, Regulusa.
- Witaj, Harry - przywitał się mężczyzna.
- Cześć - odpowiedział myśląc o tym, jak ma teraz porozmawiać z
Tomem.
- Regulusie, mógłbyś przyjść do mnie później? - zapytał uprzejmym,
acz nieznoszącym sprzeciwu głosem Tom. Harry odetchnął z ulgą. - Muszę
porozmawiać z Harrym.
- Oczywiście. - Młodszy Black od razu się podniósł. - Daj mi znać,
kiedy mogę wpaść. - Uśmiechnął się jeszcze i wyszedł, tarmosząc po drodze
czuprynę Harry'ego.
- Usiądź - powiedział Tom, wskazując gryfonowi miejsce na
kanapie. Chłopak szybko podszedł i opadł na nią. - Co się stało? - zapytał bez
ceregieli podając towarzyszowi filiżankę gorącej herbaty i siadając na
przeciwko niego w fotelu.
- Tom, czy... czy mógłbyś pokazać Hermionie część swoich
wspomnień? - zapytał cicho i niepewnie Potter. Miał nadzieję, że Tom nie
wyklnie go za ten pomysł.
- Hermionie? W jakim celu? - Ton głosu Riddle'a był spokojny, co
nieco powstrzymało zdenerwowanie i niepewność młodego czarodzieja.
- Bo widzisz... Hermiona myśli, że jest tutaj, bo chcesz ją zabić.
Tom tylko uśmiechnął się.
- Więc powiedz jej, dlaczego tu jest - zaproponował.
- Ale do niej nic nie dociera. Ona... nie słucha. W ogóle. -
Starał się wyjaśnić gryfon. - I myśli, że zabiłeś jej rodziców - dodał ciszej.
- Cały czas płacze i strasznie się boi.
- Spróbuj z nią porozmawiać. Może w końcu coś do niej dotrze.
- Tom, ona powiedziała, żebym od razu ją zabił. - Mina Harry'ego
wyrażała ogromny smutek i bezsilność.
Riddle wstał ze swojego miejsca, podszedł do gryfona i usiadł
bardzo blisko niego. Objął go ramieniem i mocno przytulił, opierając podbródek
na czubku jego głowy.
- Dobrze, przygotuję wspomnienia - powiedział w końcu. - Ale
zdecydowanie jestem przeciwny, żeby poznała całą prawdę. Przynajmniej na razie.
- Dziękuję. - Ucieszył się Harry. - Naprawdę, to dużo dla mnie
znaczy.
- Czekaj, czekaj. Chyba nie myślisz, że zrobię to za darmo? -
zapytał całkowicie poważnie Tom.
- Co? - Potter był całkowicie zszokowany i nieco przerażony.
- Będzie cię to kosztowało buziaka. Tu, natychmiast. - powiedział
mężczyzna, wskazując palcem swój policzek.
Harry uśmiechnął się. Zbliżył się do Toma jeszcze bardziej, po
czym delikatnie, dosłownie na sekundę przyłożył usta do policzka Riddle'a. Ot,
nic wielkiego. Nie raz dawał takie buziaki na przywitanie, czy składając komuś
życzenia i jeszcze więcej razy takie otrzymywał.
Ale teraz było inaczej. Chociażby dlatego, że na policzki
Harry'ego, w chwili zetknięcia jego ust z policzkiem Czarnego Pana, wstąpił
bardzo rozległy, czerwony rumieniec. Było inaczej jeszcze z innego powodu. W
tym jakże 'całuśnym' momencie poczuł, jak od jego ust płynie porażająca, lecz
bardzo przyjemna fala prądu, gorąca, czy cokolwiek to było. W tej krótkiej
chwili miał wrażenie, że jest najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi, ba we
wszechświecie. Nie wiedział, co to było konkretnie, ale podobało mu się. Tak
jakby odnalazł swój maleńki raj, swoje niebo.
Myśląc o tym, zarumienił się jeszcze bardziej, po czym delikatnie,
trochę niechętnie odsunął się od Toma.
Ten z kolei patrzył na niego, jakby doskonale wiedział, co chłopak
czuje. Co w tym dziwnego, jeśli potrafi przejrzeć mnie na wylot? -
pomyślał. W końcu to Czarny Pan.
- Chodź, przygotujemy kilka wspomnień. Resztę jej opowiemy. -
Riddle uśmiechnął się do wciąż czerwonego chłopaka. Wstał, podał mu rękę i
zaprowadził do swojego gabinetu. Pół godziny później wspomnienia był gotowe.
***
Weszli do pokoju gryfonki. Harry ze zdziwieniem stwierdził, że nie
ma jej na łóżku, ani nigdzie indziej. Mam nadzieję, że stąd nie wyszła.
Spojrzał na Toma, którego mina również wyrażała zaskoczenie.
Nagle Potterowi przyszło coś do głowy. Podszedł do kąta, w którym
poprzednio znalazł dziewczynę. Kamień spadł mu z serca, gdy zobaczył ją tam,
skuloną i drżącą.
- Hermiona? - powiedział cicho, podchodząc do niej. Zadrżała
jeszcze bardziej. - Nie bój się. Chcę ci tylko coś pokazać. - Złapał ją za
ramiona i podniósł z podłogi. - Chodź. - Poprowadził do stolika, na którym Tom
już ustawił myślodsiewnię.
Kiedy dziewczyna zobaczyła, kto towarzyszy chłopakowi, wciągnęła
szybko powietrze w przerażeniu. Już chciała się cofnąć, ale uniemożliwił jej to
Harry.
- Witaj Hermiono - przywitał się Tom, podchodząc do niej. -
Nazywam się Tom Riddle. - Wziął jej dłoń i pocałował. Po policzkach
Grangerówny spłynęły łzy. - Nie musisz się mnie bać, Hermiono. Nic ci z mojej
strony nie grozi - zapewnił ją spokojnym głosem. - Na prośbę Harry'ego
przygotowałem dla ciebie kilka wspomnień. Myślę, że pomogą ci one zrozumieć
obecną sytuację.
Harry zaprowadził ją do misy wypełnionej wspomnieniami.
- Przykro mi, ale będziesz musiała obejrzeć to sama. Nie dam rady
patrzeć na to wszystko jeszcze raz. - powiedział Potter smutnym głosem.
Dziewczyna nie zrobiła żadnego ruchu. Stała, jakby czekała na
swoją egzekucję.
- Bądź tak miła, Hermiono i zanurz głowę w myślodsiewni -
poprosił nieco sarkastycznie Tom.
Hermiona nadal nie ruszała się z miejsca, lecz kiedy spojrzała w
oczy Voldemorta, nie wahała się więcej.
***
Ludzie. Mnóstwo ludzi w fioletowych pelerynach z wyszytymi na
piersiach feniksami. Palące się domy. Ludzie w czarnych szatach. Białe maski.
Potężny syk. Deszcz. Fioletowe postacie uciekają. Czarne ratują innych.
Piękna kobieta o zielonych oczach. Nienarodzone jeszcze dziecko.
Przyjęcie. Śmierciożercy. Szczęście i nadzieja.
Zielony promień. Zaraz potem mężczyzna osunął się na podłogę.
Krzyk. Matki i dziecka. Znów ten jarzący, zielony błysk. Kobieta padła martwa.
Promień lecący w stronę rocznego dziecka. Nieznane zaklęcie. Odgłos ciała
upadającego na podłogę.
Ministerstwo Magii. Sala przepowiedni. Słowa.
Wielkie, brudne pomieszczenie. Drzwi. Lupin. Po stronie ciemności.
***
Hermiona opuściła myślodsiewnię. Spojrzała na Harry'ego ze łzami w
oczach, po czym rzuciła mu się w ramiona.
- Harry, tak mi przykro - wyszeptała. - Ale i tak nie powinieneś
mu ufać. Przecież nieraz próbował cię... zabić.
- Nie próbował, Hermiono. Nie mógłby.
- A Quirrell? Zapomniałeś już? - starała się go przekonać.
- Tom? - zwrócił się do Riddle'a Harry. Marvolo usiadł wygodnie w
fotelu i odpowiedział.
- Quirrell był szalony. A ja dzieliłem z nim umysł. Trudno jest
rozróżnić myśli swoje od cudzych.
Hermiona odwróciła się w jego stronę i zapytała
- Dziennik? Komnata Tajemnic.
- Dziennik miał od razu wpaść w ręce Harry'ego. Nie po to, żeby
wyssać z ciebie życie. - Dodał szybko Tom, kiedy Harry zrobił niedowierzającą
minę. - Lucjusz miał zadbać, by dostał się do ciebie. Ale, oczywiście, musiał
coś schrzanić. Wrzucił dziennik Wesleayównie do kociołka. Zanim trafił do
ciebie, Dumbledore zdążył go... uszkodzić - wytłumaczył.
- Widzisz? Tom nigdy by mnie nie skrzywdził - zapewnił Harry. -
Ufam mu całkowicie.
Riddle uśmiechnął się na to oświadczenie.
- Tak? - Dziewczyna nie dawała za wygraną. - W takim razie, jak
wytłumaczysz to, co zdarzyło się na Turnieju Trojmagicznym?
- Nie zdarzyło się nic strasznego. Zmieniłem Harry'emu pamięć,
żeby Dumbledore się nie zorientował.
Hermiona nie chciała uwierzyć. Była coraz bardziej zdenerwowana.
- Harry nie wierz mu, on kłamie. - Popatrzyła przyjacielowi w
oczy. - Zobaczysz, wykorzysta cię, skrzywdzi.
- Hermiona, przestań! - Nie wytrzymał Harry. - Tom mi nic nie
zrobi. Jestem jego towarzyszem - dodał już ciszej.
- Co?! - wrzasnęła gryfonka. - Na Merlina... Harry, czy ty wiesz,
co to oznacza? Ty...
- Wiem - przerwał jej chłopak. - Hermi, nie to jest teraz ważne.
Ja... chcę, żebyś zrozumiała, dlaczego tu jestem i co tak naprawdę robi Dumbledore.
***
Harry i Tom długo musieli tłumaczyć Hermionie, jak wygląda
sytuacja polityczna świata magicznego. Pokazali jej większość dowodów,
świadczących o prawdziwych zamiarach dyrektora Hogwartu. Dziewczyna nie mogła
uwierzyć w to, co zostało jej przedstawione.
Rozmawiali kilka godzin, dopóki gryfonka nie poczuła się zmęczona.
Zjedli we trójkę kolację, po czym pożegnali się. Tom i Harry opuścili pokój
gryfonki i każdy poszedł do siebie.
Potter, dopiero kiedy położył się do łóżka, zobaczył, że jest już
po dwudziestej drugiej. Zgasił światło i ułożył się w wygodnej pozycji, kiedy
usłyszał stukanie w szybę. Lekko poirytowany odrzucił kołdrę i wstał. Na
parapecie za oknem była Hedwiga. Szybko uchylił okno wpuszczając sowę do
środka. Ptak wylądował na stole i wystawił nóżkę, do której przywiązany był
list.
- Witaj, Hedwigo - powiedział Harry, głaszcząc ją po piórach. -
To od Syriusza? Dobrze się tobą opiekował? - zapytał z uśmiechem. Sowa zahukała
wesoło.
Harry odwiązał list od nóżki Hedwigi. Otworzył kopertę, wyjął
pergamin i w tym samym momencie upadł na podłogę, krzycząc z bólu.
Czuł się, jakby jego ciało było rozrywane, przypalane. Czuł, jakby
jego kości były łamane w każdym możliwym miejscu. Ból wzrastał z sekundy na
sekundę.
Nagle przed oczami zaczął mu się tworzyć okropny obraz.
Zobaczył Dumbledore'a i klęczącego przed nim, skatowanego Toma.
Jego Toma. Wszędzie na około był ogień. Chciał krzyknąć, coś zrobić, ale nie
mógł. Ból rozrywał go na kawałki. Dumbledore podniósł różdżkę i rzucił na Toma
zaklęcie, ale Harry nie słyszał jakie. Słyszał tylko wrzaski Toma i widział jak
kawałki jego skóry odpadają od ciała. Znów ruch różdżką. Tym razem Marvolo
upadł na podłogę, a jego nogi i ręce zostały odcięte. Dumbledore podszedł do
leżącego mężczyzny i kopnął go w twarz. Chwilę później zrobił to jeszcze raz.
Znów machnął różdżką, a przed nim pojawiło się pięć noży. Dwa wbił w barki
Toma. Kolejnym nożem odciął mu język, następnie pchnął ostrze w okolice
wyrostka. Następny poniżej splotu słonecznego. Ostatni w serce.
Harry cierpiał. Już nie liczyło się to, jaki ból czuje on, lecz
to, co przed chwilą stało się z Tomem. Nagle usłyszał w swojej głowie głos
dyrektora
- Mam nadzieję, że podobał ci się urodzinowy prezent,
Harry. - Głos starca przesiąknięty był sarkazmem i ukrytą groźbą.
- Przekaż swoim nowym przyjaciołom, że będę czekać na nich w Little
Whinging dziś, o dwudziestej trzeciej.
W tym momencie wszystko ustało.
Otworzył oczy i pierwsze, co zobaczył, to pochylającego się nad nim
Snape'a. Wlał mu do gardła jakiś eliksir. Gryfon od razu poczuł, jak jego ciało
rozluźnia się, a potworny ból odchodzi.
Przed oczami stanął mu obraz torturowanego Toma. To było straszne.
Czuł, jak po policzkach spływają mu łzy.
- Harry? - zwrócił na siebie jego uwagę Snape. - Boli cię coś
jeszcze? - zapytał zdenerwowany.
- Gdzie... jest Tom? - Głos Pottera był zachrypnięty od długiego
krzyku.
- U siebie - odpowiedział szybko Snape. - Harry, powiedz mi, czy
coś cię jeszcze boli.
- Muszę iść do Toma. - Chciał wstać, ale Severus mu to uniemożliwił.
- Zostaw mnie, muszę go zobaczyć - powiedział zdesperowanym tonem.
- Dobrze, chodź. Ale powoli - zgodził się profesor, jednak Harry
niemal pobiegł do komnat towarzysza.
Wszedł nawet nie pukając. Toma nigdzie nie było. Czuł narastający
w sercu strach. To nie może być prawda - pomyślał.
- Tom? Tom?! - Zaczął go wołać. Drzwi obok uchyliły się i wyszedł
z nich Riddle. Harry czym prędzej do niego podbiegł. - Tom, nic ci nie jest? -
zapytał szybko wtulając się w niego.
- Harry, co się stało? - Marvolo był wyraźnie zaniepokojony.
- Najwyraźniej Dumbledore postanowił zrobić nam niespodziankę -
oznajmił Severus, przywołując z pokoju Harry'ego pergamin. - Przeklęty List.
Perfekcyjnie wykonany. Ominął nasze bariery. - Oczy Toma rozszerzyły się ze
strachu i wściekłości na to oświadczenie. Już wiedział, co przed chwilą przeżył
Harry.
- Zatłukę go! - krzyknął tuląc do siebie gryfona. - Zabiję jak
psa! - wściekał się coraz bardziej. Ale wystarczyło, że spojrzał Potterowi w
oczy i cała złość przeszła. Teraz liczył się tylko chłopak. - Harry? -
powiedział cicho. - Jak się czujesz? - zapytał, głaszcząc go uspokajająco po
plecach.
- Tom, tak bardzo się bałem - wyszeptał. - On... To było
straszne. Ja... Ja myślałem, że ty...
- Cii... Spokojnie. Powiedz, co widziałeś - poprosił.
Harry pokiwał przecząco głową i powiedział.
- Nie mogę... Ja...
- Dobrze. Chodź, usiądziemy. - Poprowadził go do łóżka. - Zrobimy
tak jak kiedyś. Użyję legillimencji, ale musisz mi patrzeć w oczy, cały czas,
dobrze? - Harry przytaknął. - Przygotuj się. - Spojrzeli sobie w oczy, po czym
Tom rzucił zaklęcie - Legillimens.
***
Harry miał rację. To było straszne. Nie mógł uwierzyć, że ten
staruch się do tego posunął.
- Severusie, która godzina? - zapytał, jak tylko skończył oglądać
wspomnienie Harry'ego.
- W pół do jedenastej.
- Zbierz mi stu ludzi. Mają być gotowi do walki za dwadzieścia
minut. - Wydał polecenie. Severus wyszedł pospiesznie. - Harry, powinieneś
pójść spać - powiedział przytulając go lekko.
- Nie. Tom, nie możesz nigdzie iść. On cię zabije. - Potter jakby
wpadł w histerię. Złapał Riddle'a za koszulę i trzymał mocno.
- Nic mi nie będzie. Uspokój się.
- Nie. Proszę, nie idź. Nie możesz umrzeć.
- Nie umrę. Pewnie nawet nie będę walczyć - powiedział, żeby choć
trochę go uspokoić. - Połóż się. - Popchnął go na poduszki i przykrył kołdrą.
- Tom, błagam. Zostań - prosił ze łzami w oczach gryfon.
- Harry, wrócę do ciebie - powiedział klękając obok łóżka i
ścierając słone krople z policzków. - Obiecuję - zapewnił.
Harry popatrzył mu w oczy z niemą prośbą, by zmienił zdanie. Nie
chciał go puścić. W tym momencie nagły impuls kazał Tomowi nachylić się i go
pocałować. Delikatnie, powoli zetknął swoje i Harry'ego wargi. Przyjemność była
nieopisana. Tak samo wspaniała, jak krótka. Dla Marvola było to najcudowniejsze
doznanie od kilkudziesięciu lat.
- Tom... - westchnął Harry.
- Wrócę, Harry. - Przytulił go mocno jeszcze raz. - Wrócę do
ciebie. Przysięgam. - Pocałował go we włosy i wstał.
Harry patrzył jak odchodzi. Przy drzwiach odwrócił się jeszcze i
powiedział
- Przyślę do ciebie Severusa, dobrze?
Harry przytaknął. Chwilę później Tom wyszedł.
Koniec rozdziału 16.
Ciekawe co Tom wykombinował, mam nadzieje, że nic mu się nie stanie bo Harry to by chyba oszalał. Choć po tej wizji, to zapewne to dobrze to on się nie czuje.
OdpowiedzUsuńAle mam wyczucie. Ledwo dodałaś rozdział, a ja akurat weszłam na Twojego bloga.
OdpowiedzUsuńDumbledore to podła żmija. Zabić gnoja! Stary dziad. Wątek Harry/Tom mi się spodobał, ale i tak mam nadzieję na więcej ^^ Mam nadzieję, że Tomowi rzeczywiście nic się nie stanie. Ale nawet jakby coś się stało to i tak przeżyje, bo to przecież główny bohater, prawda? :D
Znalazłam jeden rażący błąd. "- Choć, przygotujemy kilka wspomnień." - w tym kontekście powinno być "chodź". I jeszcze jedna literówka, która, nie wiem czemu, lekko mnie rozbawiła: "Dubledore'a ".
Standardowo: dużo weny ;*
Warto by|o czekać na rozdzia|. By| boski:) Ty|o jak można kończyć w takim momencie:( Może w końcu uporają się z Dyrektorem. A oby naszej parki by|o dużo dużo więcej bardzo ich |ubię w Twoim wykonaniu:) Dużo dużo weny i nie każ nam tak d|ugo czekać:)
OdpowiedzUsuńWoooow! Boże jeszcze chyba nie napisałaś tak dobrego rozdziału! Przynajmniej moim zdaniem. Możesz być z siebie bardzo, bardzo dumna bo to co przed chwilą przeczytałam było tak świetne, że nawet nie umiem tego wyrazić. Ale bardzo mi się podobało! Aż po prostu we mnie emocje buzują ;) A dawno nie czytałam czegoś co zrobiłoby ze mnie takie emocjonalne coś. Dużo czytałam, nawet bardzo dużo, więc naprawdę rzadko się zdarza, abym aż tak intensywnie przeżywała jakiś tekst. Ale ten rozdział... Po prostu mnie powalił na łopatki. Nie chcę żeby było, że słodzę, ale kurde no muszę, bo to było cudowne! Jak to czytałam to jedyne o czym myślałam to : zaje***** to jest. Bardzo, bardzo zaje*****.
OdpowiedzUsuńAle wróćmy do początku, chociaż u mnie to już standard, że nie mogę napisać żadnego składnego komentarza. xD
Po jeden... Muhahahaha czyżbym nie obstawiała, że to będzie Hermiona? ;D
Po dwa... "No i tak, Tom pożyje sobie jeszcze... trochę.;d " Tom pożyje... trochę? Trochę? Mam nadzieję, że to trochę będzie bardzo długie. ;p
Po trzy... Bardzo dobrze opisałaś uczucia Hermiony i jej zachowanie w chwili porwania. Nie było to sztuczne tylko takie prawidłowe. Właśnie tak moim zdaniem powinna się zachowywać, powinna być zagubiona i rozhisteryzowana, a taka właśnie była więc jest bardzo dobrze. ;p
Po cztery... Regulus. Lubię go u ciebie. ;D
Po pięć... Buziak był bardzo słodziutki, czasami chyba potrzebuję trochę cukru, przy tych wszystkich smutnych opowiadaniach, które czytam w większości. Ale przy tym punkcie mogę również powiedzieć o pocałunku nr 2, który mnie urzekł i zaczarował i w ogóle motylki w brzuchu xD
Po sześć... Końcówka mnie rozbroiła. To jak zachowywał się Tom było po prostu cudowne. Uwielbiam go, za to jego zachowanie. I mimo że nie przepadam za miłym i słodkim Tomem to tutaj po prostu nie mogę go nie lubić. Bo po prostu był cudowny. Taki troskliwy... Aż czasami się chce żeby był taki zawsze. ;p
Po siedem... Harry też w końcówce był rozbrajający. To jak się martwił o Riddle'a i jak nie chciał żeby od niego odchodził, bardzo mi się podobało.
Po osiem... Zabij proszę w tym opowiadaniu Dumbledore'a za to co zrobił Harry'emu. Niech umrze długą i powolną śmiercią. Na przykład niech go szczury zjedzą czy coś. Albo nie bo to było by dla niego za dobre. Biedne szczury jeszcze by się im coś stało gdyby miały kontakt z tym starym głupim głupkiem. xD Zabij go bardziej okrutnie ;)
Po dziewięć... Bardzo mi się podobała ta sprawa z przeklętym listem. Bardzo fajnie to wyszło. I to jak się czuł Harry i co widział też było na prawdę bardzo dobrze opisane. Aż normalnie na koniec to sobie zostawiałam, bo mi się najbardziej podobało. ;p
Po dziesięć... (I niestety to ostatnio punkt :[ ) Oby więcej takich rozdziałów, po których po prostu się będę rozpływać. Aż mnie taka wena na tak długiego komcia przyszła, a wszystko dlatego, że takie to świetne. To w podzięce za twoją ciężką pracę z napisaniem tego i za tak dobry efekt. Naprawdę się postarałaś. ;p Trochę tu puchato się zrobiło w tym moim komciu, ale to nic. Wiedz, że mi się bardzo podoba. ( I chyba napisałam to ze sto razy. Wybacz ;D )
Pozdrawiam i do następnej notki.
Kończyć w takim momencie...Pozostało czekać na kolejny dzialik:)Zaczęłam czytać to opowiadanie całkiem nie dawno ale bardzo mi się podoba i zaliczam się do nowych obserwatorów.
OdpowiedzUsuńWeny!
Oho! Kolejny cudowny rozdział! Akcja się baaaaardzo ciekawie rozwija! Oby tylko Tomusiowi nic się nie stało, a stary drops niech zdycha długą i bardzo bolesną śmiercią >D Jestem okrutny. hehe. Ale serio, ten rozdział jest po prostu świetny! Choć faktycznie nie spodziewałem się jakoś tak że to będzie Hermiona w tym pokoju. Ale i tak to fajnie przedstawiłaś ^^ I teraz i Hermi będzie po stronie Toma? =) raczej tak, po tym co widziała. Hehe Tomuś jest niesamowicie troskliwy dla Harrego. No właśnie.... bidny harry zawsze musi go coś złego spotykać (wybić drops XD)
OdpowiedzUsuńNom, to teraz wysyłam fale motywującą do rozdziału 17 (i następnych też) Powodzenia w pisaniu i wieeeeeeele weny! Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział! ^^
LordFenix =D
Dumby to potwór, ktory powinien zdechnąć,
OdpowiedzUsuńHermiona powinna sie bardziej opanowac,
Harry WIECEJ całować się z Tomem,
Tom ma przeżyć.
I wtedy bede najszczesliwsza na swiecie. : )
WENY!
~ Lunatyczka
Co do tego wypadania to dlatego ze zakończyłaś tak tamten rozdział.
OdpowiedzUsuńPrezent od dyrektora był okropny, mam nadzieje że Harry jakoś się otrząśnie po tym.
Za to końcówka była bardzo ciekawa mam nadzieje że Tom wróci w jednym kawałku.
Zastanawia mnie też jak Hermiona poradzi sobie w nowej sytułacji.
Już się nie moge doczekać kolejnego rozdziału.
Życze dużo weny.
Ruda
Tak jak obiecałam na gg mam dostęp do kompa ( nareszcie ) tak więc komentuję :)spokojnie :) z pracy mnie nie wyrzucą ( mam taką nadzieję ). Rozdział świetny. Cieszę się że Hermiona wysłuchała Harry'ego i Toma. Oby nikomu nic się nie stało. No może poza dyrkiem :) weny życzę :) czekam na next :D
OdpowiedzUsuńJak...jak mogłaś skończyć w takim momeńcie! To powinno być karalne! >.<* Rozdział jak zwykle super. Mam nadzieję, że Tom wróci z tego cały i zdrowy, a Harry się jakoś otrząśnie po tym jak, że "wspaniały" prezencie od Dropsa. Jestem ciekawa jak sobie poradzi Hermiona. Czekam z niecierpliwością na next :)
OdpowiedzUsuńNie możesz kończyć w takich momentach ! Przez tą końcówkę nawet przestało się dla mnie liczyć to , że Harry spotkał się z Hermioną ( a tak się cieszyłam z tego ) . I lubię takie
OdpowiedzUsuńkawałki jak ten z listem i torturami . Jest super ;D
Piszę kompletnie nieskładnie, ale to nieważne ( chyba ), bo ty piszesz extra ;DD
"W tym momencie nagły impuls kazał Tomowi nachylić się i go pocałować. Delikatnie, powoli zetknął swoje i Harry'ego wargi."
KOCHAM CIĘ ZA TO ;D
Życzę weny ;)
Diabli niech wezmą starego Albusa i jego durne pomysły z niespodziankami -_-
OdpowiedzUsuńHańba mu!
Te powolne i tak cholernie nieśmiałe zbliżenia Harry'ego i Toma bardzo mi się podobają. Jejciu pewnie się powtarzam *rumieni się* Ale co mi tam. Z własnego doświadczenia wiem, że pochwały potrafią zdziałać cuda i może następne części pojawią się jeszcze szybciej :D
A za rozdział kłaniam się głęboko i czekam na następny.
ah, uwielbiam to!! ten rozdzial jest swietny. az drzalam, myslac o Tomie i Harrym... : ] nigdy nie lubilam Albusa i wiedzialam, ze cos knuje! jak Harry mogl nazwac syna jego imieniem?!
OdpowiedzUsuńLucjusz, ta moja niedorajda <3 Lucuś, Lucuś [glaszcze go po glowie].
pozdrawiam
łooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooo!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! kocham ten rozdziaaaaaaaaaaał!!!!! Dziękuje za ten rozdział tobie, twojej becie(nie wiem czy dalej masz drugą, jeżeli tak to jej również) i niebiosom że zsyłają ci takie pomysły!! Pozdrawiam z Hiszpanii, całuje i życze weny, czasu i możliwości :**
OdpowiedzUsuńTo z Ginny wysysane było życie, nie z Harry'ego, jego dziennik "zabijał w przyjemnej torturze.."
OdpowiedzUsuńRoshi-chan S.
Witam,
OdpowiedzUsuńwspaniały, więc to Hermiona została sprowadzona na czarny dwór, ciężko ale uwierzyła, choć pewnie nadal ma wątpliwości, co do dyrektora to mam wielką ochotę aby gorzko tego pożałował...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hej,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, okazuje się, że to Hermiona została sprowadzona do czarnego dwóru, było ciężko ale uwierzyła, choć pewnie nadal ma wątpliwości, a co do dyrektora to mam wielką ochotę aby gorzko tego wszystkiego pożałował...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga