PRZEPRASZAM!
Wiem, że obiecałam dodać ten
rozdział w ciągu trzech tygodni, ale było to niemożliwe z zepsutym laptopem.
Zresztą laptop nadal nie jest sprawny, pracuję na trybie awaryjnym. Do tego
zwaliło mi się ostatnio na głowę mnóstwo pracy i już nie mam siły na nic. Mam
nadzieję, że mnie zrozumiecie i ucieszycie się z rozdziału.
Ariano, bałam się, że akcja z Greybackiem nie spodoba się. Cieszę się, że jednak się myliłam. Co z Sevem? Przeczytaj i przekonaj się sama.;)
Eterna, długo trzeba było czekać na dalszy ciąg, ale wreszcie jest. Mam nadzieję, że ci się spodoba. Twój komentarz pomógł mi w napisaniu tego rozdziału. Chodzi mi o wątek Harry'ego i Seva. Dziękuję zatem.
Rockowa Pumcio, uwierz, ja też czasem pragnę krwi. Ale nie chcemy przecież, żeby Harry czuł się zagrożony we Dworze. Na scenę tortur możesz liczyć w rozdziale 14 albo 15. Zobaczymy jak pójdzie pisanie. Cieszę się, że twoje opinie są szczere. Masz rację, to lepsze niż nieuzasadnione pochlebstwo.
Ps. Przepraszam za brak aktywności
na twoim blogu. Nadrobię to w tym tygodniu, obiecuję.;)
Sol12, scena zazdrości? Może później. Póki co, Tom musi hamować się ze swoimi uczuciami. A jeśli chodzi o Greybacka, to nie ma o co być zazdrosnym. Taaak... Kolejna zagadka. Greyback jest już zakochany, jeden sekret zdradziłam. Ale nie powiem w kim.xd
Ruda, kolejna notka dziś. Przepraszam za taki odstęp, to nie było zależne ode mnie. Remus... dla niego też mam pewne plany. Zobaczymy, co z tego wyjdzie...
Stupid Lamb, mam nadzieję, że twoja rodzicielka trzyma się dobrze.;) Dziękuję za dodanie do linków. Mam nadzieję, że ten rozdział także ci się spodoba.
Fenixie, nie martw się, nie jesteś poryty, ja pisałam scenę z wilkołakiem z uśmiechem na ustach.... Ten tekst o Draco... może to nieco narcystyczne, ale uważam, że to jeden z moich lepszych pomysłów. Tajemnica Toma wyjawiona zostanie w następnym rozdziale. Jeśli chodzi o maturę, to mogę się troszkę pochwalić całkiem przyzwoitym wynikiem z matury próbnej z matematyki. Dzięki za wenę. Dotarła, ale jak na złość laptop się zepsuł. Przysięgam, rzeczy martwe mnie nienawidzą... Dzięki za komentarz, twoje słowa zawsze podnoszą mnie na duchu.
Ps. Jesteś szczęściarzem. Też bym
chciała mieć maturę dopiero za 2 lata. Może się zamienimy? Wiesz, jakiś eliksir
wielosokowy i nikt się nie zorientuje...xd
Mariposo, czasem mam wrażenie, że czekasz na sceny, w których cały świat będzie się znęcać na Harrym. No dobra, może przesadziłam, ale ty chyba lubisz, kiedy Harry jest w tarapatach. Mam rację? I poważnie, jesteś pewna, że nie byłaś pijana, kiedy pisałaś komentarz?xd Zakończyłam w TYM momencie, ale w nagrodę ten rozdział będzie bez niedopowiedzeń. W większości, oczywiście. Tom w następnym rozdziale. Tu kończymy rozpoczęty wątek.
Lust Riddle, cieszę się, że podoba ci się mój styl. I ja też lubię tego 'sztywnego' Draco. Rozwałka a'la Greyback? Pomyślę o tym. Może coś stworzymy... Cóż, jedną jedynką też się nie przejmuję, ale kiedy są trzy... to zaczynam się bać, że mnie nie dopuszczą do matury...xd
Ashka, nie musisz dłużej czekać. Kolejny rozdział przed tobą. Mam nadzieję, że się spodoba.;)
beta: Tirea i Apokalipsa (kłaniam się i całuję rączki;])
Ach! Ostrzegam, w tym rozdziale jest mnóstwo Snape'a. Może nawet za dużo, ale chciałam już skończyć ten wątek. Obiecuję, że w następnym rozdziale wrócimy do Toma.;)
14.
Wszedł. Ze zdziwieniem stwierdził, że pomieszczenie było puste. To było wręcz
niecodzienne. Zawsze, kiedy wypadał czas zajęć, Snape był w swoim gabinecie.
Harry niepewnie podszedł do zwykle zajmowanego przez siebie stanowiska i
zauważył, że tak jak zawsze, wszystkie ingrediencje były już wyłożone, a
książka otwarta na odpowiedniej stronie.
Postanowił usiąść i poczekać, aż
przyjdzie Snape. Za nic w świecie nie rozpocznie pracy sam. Skoro już
zdecydował się przyjść, to nie po to, żeby kłócić się o wybuch kociołka.
Nagle drzwi od komnat Snape’a
otworzyły się, a do pracowni wszedł Mistrz Eliksirów. Jego wzrok zdawał się być
zdziwiony, kiedy padł na Harry’ego. Severus podszedł do swojego biurka, położył
na nim przyniesione ze sobą składniki eliksirów, po czy usiadł i spojrzał na
gryfona już swym zwyczajnym wzrokiem.
- Więc zdecydowałeś się przyjść. –
Harry wzruszył ramionami. – Masz dziś do zrobienia dwa eliksiry, więc zabieraj
się do roboty. Instrukcje masz w książce. – Jego głos nie zdradzał żadnych
emocji, jednak Harry’ego zdziwiło to, że lekcja nie zaczęła się jak zwykle od
teorii.
Westchnął i zaczął czytać instrukcje
do uwarzenia szkiele-wzro, chyba najgorszego pod względem smaku eliksiru. Do
sporządzenia go potrzebował dwie sproszkowane kości wielbłąda, 3 muchy
siatkoskrzydłe, 5 ziaren gorczycy, wątrobę cielęcą i 5 włosów jednorożca.
Według instrukcji pierwszym składnikiem w eliksirze miała być pokrojona w paski
wątroba. Gryfon z niewielkim obrzydzeniem wziął do ręki organ i zaczął go kroić
na małej, drewnianej deseczce.
- Źle kroisz – usłyszał pomruk
profesora. Spojrzał na niego marszcząc brwi. – Powinieneś kroić wzdłuż nie
wszerz. – Wrzucił wątrobę do miski na odpadki i wziął drugą. Nie rozumiał, jaka
jest różnica pomiędzy krojeniem wzdłuż, a wszerz. I tak wszystko wyląduje w
kociołku i rozpuści się w trakcie gotowania. Postanowił jednak nie wyrażać na
głos swojego zdania na ten temat.
Zaczął ponownie kroić wątrobę,
zastanawiając się jednocześnie nad słowami Toma.
- Jaki powód? – pomyślał Harry, nie
wiedząc, że mówi to nagłos.
- Słucham? – zapytał zaskoczony
Mistrz eliksirów. Gryfon się speszył. I
tak gorzej być nie może – stwierdził i wyjaśnił
- Tom uważa, że… moi rodzice mieli
powód – oznajmił niepewnie.
- Rozwiniesz?
- Mieli powód, żeby uczynić pana
moim ojcem chrzestnym. – Spojrzał na niego. – Chcę wiedzieć jaki.
- Nie mam pojęcia – odpowiedział
obojętnie.
Harry spuścił głowę i powrócił do
krojenia. Profesor wziął do ręki jakieś papiery i zaczął coś w nich kreślić. Cóż,
to już był jakiś postęp. Wymienili kilka zdań nie wrzeszcząc na siebie. Co
prawda, Harry się niczego nie dowiedział, ale nie miał też ochoty przekląć
Mistrza Eliksirów.
Jakiś czas później Snape wstał i
skierował się do swoich komnat. Wrócił po kilku minutach. W rękach trzymał
jakąś księgę. Podszedł do stanowiska pracy Harry’ego i powiedział obojętnym,
wypranym z uczuć głosem
- Miałem ci to dać na urodziny, ale
myślę, że nic się nie stanie, jeśli otrzymasz to dwa dni wcześniej. –
Harry rozszerzył oczy z zaskoczenia. – Może spojrzysz na to wszystko
inaczej.
- Ja nie chciałem… – Gryfon chciał
się wytłumaczyć z poprzedniej rozmowy, jednak profesor przerwał jego wypowiedź.
- Po prostu to weź. – Harry
wyciągnął więc rękę i przyjął prezent. Położył księgę na stoliku. Otworzył.
Księga okazała się być albumem.
Przejrzał kilka pierwszych kart. Znajdowały się tam jego zdjęcia z okresu,
kiedy był jeszcze niemowlęciem. Zdjęcia jego z rodzicami, Remusem, z Tomem. Ze
Snape’em. Mnóstwo fotografii ze Snape’em. Mężczyzna tulił do siebie maleńkie
dziecko, karmił je, bawił się z nim. I mimo że to były tylko zdjęcia, w
większości zresztą mugolskie, to w oczach Severusa widoczna była ogromna miłość
do trzymanego przez niego dziecka.
Harry’emu zaparło dech w piersiach.
Snape był dla niego czuły. Na zdjęciach, ale jednak. Nie miał pojęcia co robić.
Czuł narastającą panikę, ale sam nie był pewien z jakiego powodu. Nie wiedział,
co powiedzieć, jak zareagować. No bo czego Snape od niego oczekiwał, dając mu
to? Że mu wybaczy? Że wzbudzi to w nim poczucie winy za poprzedni wybuch? Że mu
zaufa i zacznie traktować jak ojca chrzestnego? Jak Syriusza?
Nie potrafił.
Jedyne, do czego był teraz zdolny,
to ucieczka. Znowu. Chwycił czym prędzej swoje rzeczy i album i po prostu
wybiegł. Tuż po przekroczeniu progu usłyszał jeszcze
- Potter! Potter, stój!
Ale on się nie zatrzymał. Nie mógł.
Musiał biec. Daleko. Jak najdalej. Musiał uciec.
Znowu.
***
Nie mógł w to uwierzyć. Jak mógł być
tak głupi? Powinien go zabić od razu. Albo powinien to komuś zlecić, bo sam nie
może go dotknąć.
Głupi dzieciak. Co on sobie myślał?
Teraz musi go jakoś dorwać. Nie może pozwolić, żeby on i Voldemort połączyli
siły. Musiał zniszczyć smarkacza, a potem jego nowego pana.
Ale najpierw musiał ukarać
Severusa.
Jego szpieg. Albo raczej były
szpieg. Jak śmiał nie powiedzieć mu o Potterze? Gówniarz miał być w śpiączce. A
tymczasem zdążył się już zaznajomić ze Śmierciojadami i tym ścierwem uważającym
się za ich pana. O nie… On, Albus Percival Wulfryk Brian Dumbledore, nie pozwoli,
żeby go oszukiwano.
Jego rozmyślania przerwało pukanie
do drzwi. Powiedział ciche, acz stanowcze – Wejść. – Usiadł wygodniej przed
swoim biurkiem, wkładając do ust cytrynowego dropsa.
Do gabinetu wszedł jak zwykle
opanowany i nieprzenikliwy w swym zachowaniu Severus.
- Wzywałeś mnie. To podobno pilne –
powiedział swym zwykłym, obojętnym tonem.
- Tak. Widzisz, Severusie, zawiodłem
się na tobie. – Snape, usiadłszy na fotelu przed biurkiem dyrektora, uniósł do
góry jedną brew w geście zdziwienia. – Posiadam pewne informacje na temat
Harry’ego Pottera. Cóż, wydaje mi się, że Harry nie jest w żadnej śpiączce.
Wręcz przeciwne, czuje się świetnie i dość dobrze zapoznał się już ze sługami
Voldemorta, jak i nim samym. – Mistrz Eliksirów nie zdradził swoim zachowaniem
żadnych oznak zdenerwowania. Siedział spokojnie. Wyglądał jakby rozmawiali na
jakiś mało ważny temat. Mimika jego twarzy wyrażała obojętność na poruszony
przez Dumbledore’a temat. – Wydawało mi się, że wyraziłem się jasno mówiąc, że
masz mi o wszystkim donosić. Mógłbyś mi wyjaśnić, jak to się stało, że
zapomniałeś wspomnieć o tym ‘drobnym szczególe’? – zapytał na pozór spokojnym
głosem.
- Byłem zmuszony złożyć Przysięgę
Wieczystą – powiedział bez ogródek.
- A czemu o tym mi nie powiedziałeś?
– Dumbledore nie wyglądał, jakby uwierzył swojemu szpiegowi.
- Bo samo to doprowadziłoby cię do
pewnych wniosków. – Severus nadal pozostawał spokojny. – Doskonale zdajesz
sobie sprawę, jak bardzo rygorystyczna jest Przysięga Wieczysta. Nie mogłem
ryzykować. Nadal nie mogę ci niczego powiedzieć, ani potwierdzić twoich
przypuszczeń.
- Czego dokładnie dotyczyła
przysięga? – zapytał podejrzliwie.
- Tylko spraw dotyczących Pottera.
– Mistrz Eliksirów wypowiedział nazwisko z niesmakiem.
- Dobrze. Czy dowiedziałeś się
czegoś nowego? Voldemort szykuje jakieś plany?
- Póki co, nie. Zdaje się, że na
razie wystarczy mu obecność Pottera. – Tym razem niemal wypluł nazwisko
gryfona. – Jedyne, co wiem to to, że planuje zwerbować w swoje szeregi jeszcze
więcej wilkołaków.
Dumbledore opuścił myślodsiewnię,
usiadł za biurkiem i jeszcze raz zaczął analizować rozmowę.
Czy możliwe jest, by Voldemort
przekonał do siebie Pottera? Trzeba to będzie sprawdzić. Tym bardziej, że
zbliżał się idealny termin na potwierdzenie swoich przypuszczeń. Taaak… Potter
będzie miał niezapomniane urodziny.
***
Nie wiedział, co miał robić. Jedyne,
co przychodziło mu do głowy, to pójście do Remusa.
Kilka minut później stał przed
drzwiami do jego komnat. Nie musiał czekać długo. Jak tylko Lupin uchylił
drzwi, młody wpadł mu w ramiona i zaczął szeptać
- Pomóż mi. Pomóż mi. Pomóż mi.
Remus, całkowicie zszokowany,
wprowadził chłopaka do środka i posadził na kanapie. Klęknął przed nim i
zapytał
- O co chodzi, Harry?
Młody gryfon spojrzał na niego
załzawionymi oczami. Lecz nie uronił ani jednej łzy. Podał Remusowi
trzymany do tej pory w rękach album. Wilkołak wziął go i otworzył.
Przejrzał kilka kart. Jego oczy wyrażały niezmierne zdumienie.
- Harry, skąd to masz? – zapytał,
nabrawszy głęboko powietrza.
- Snape mi dał. Na urodziny –
wyszeptał. – Remi, co ja mam robić? Co mam mu powiedzieć? – W jego głosie
słychać było desperację.
- Prawdę, Harry. Powiedz mu, co
czujesz.
***
Rozmowa z Remusem dodała mu otuchy.
Teraz czuł się trochę mniej zagubiony.
Siedział u Lupina przez godzinę.
Razem oglądali zdjęcia. Było ich naprawdę mnóstwo. W jego sercu narodziła się
ogromna wdzięczność za taki podarunek. To była największa i najcenniejsza
pamiątka po jego rodzicach. Jedna z bardzo niewielu, które mu po nich zostały.
Bo, w rzeczywistości, mógłby się obyć bez peleryny jego ojca, bez
pozostawionych mu pieniędzy w banku i bez tych dosłownie dziesięciu zdjęć od
Hagrida, z których tylko dwa przedstawiały Harry’ego z rodzicami.
Peleryny nie utożsamiał z ojcem, bo
była ona przekazywana z pokolenia na pokolenie, co oczywiście nie znaczy, że
nie była dla niego ważna.
A pieniądze, to tylko pieniądze.
Teraz był w posiadaniu czegoś tak
bliskiego jego rodzicom, że jego serce piało z radości, ale i płakało z
tęsknoty na samą myśl o albumie. Tym bardziej, że było tam też dużo zdjęć z
jego pierwszych urodzin. Na kilku z nich latał na miniaturowej miotełce, a jego
ojciec i Snape próbowali go złapać. To było dziwnie urocze, wzruszające.
Ten podarunek pozwolił mu jednak
zrozumieć, że Snape’owi na nim zależy. Już teraz wie, że profesor po prostu nie
okazuje na co dzień swoich uczuć. Że gdyby sytuacja była inna, zaopiekowałby
się nim.
No, może nie do końca sam doszedł do
takich wniosków, ale chyba ważne, że wreszcie zrozumiał. Musi jeszcze
przeprosić Snape’a. Powiedzieć, że żałuje swoich słów. Że jest głupi, a to co
powiedział, powiedział w złości. Że to nie była prawda. Na koniec musi mu
podziękować.
Dobra, weź się w garść, Potter.
Rodzice nie byliby dumni z takiego mięczaka – pomyślał i wszedł do
gabinetu Mistrza Eliksirów, nie trudniąc się pukaniem.
Snape stał przy swoim biurku i
przygotowywał jakiś eliksir. Nie podnosząc głowy zapytał niskim głosem
- Wróciłeś w jakimś konkretnym celu?
Bo jeśli chcesz mi uświadomić swój stosunek do mnie, to niepotrzebnie.
Doskonale jest mi on znany. – Harry mógłby przysiąc, że ton głosu Snape'a świadczy o jego nienawiści. Nie dał się jednak zwieść.
- Ja chciałem… przeprosić –
powiedział cicho, nadal stojąc w progu.
- Albo zabieraj się za eliksir, albo
wyjdź. Nie będę marnować czasu na tanie pogadanki, Potter. – Zamieszał eliksir,
po czym odwrócił się po szklane fiolki.
Harry niepewnie podszedł bliżej biurka
profesora. Teraz już nie miał pojęcia, jak się z nim dogadać. Najwyraźniej
Snape nie miał ochoty go wysłuchać.
- Przyszedłem przeprosić i…
porozmawiać. Chyba jesteś mi to winien.
- Dobrze, słucham. Co masz mi
jeszcze do powiedzenia? – zapytał, jednak nie przerwał pracy. Przelewał po
kolei do każdej fiolki eliksir.
- Przepraszam za to, co
powiedziałem – powiedział cicho.
- A co powiedziałeś?
- Przecież dobrze wiesz – zdenerwował się Harry. – Wcale nie uważam, że dementor byłby lepszy od ciebie.
Powiedziałem to, bo byłem zły – dodał już spokojnie.
- W złości ludzie mówią prawdę.
- Więc ja jestem wyjątkiem. –
Spuścił głowę i zaczął się patrzeć na swoje buty, jakby były najciekawszą
rzeczą na świecie. – Ja zrozumiałem. Dlaczego mnie nie zabrałeś od Dursleyów.
Nie mam już do ciebie żalu. Przynajmniej nie takiego jak wcześniej.
- Doprawdy? – zapytał sarkastycznie.
- Nie powinienem krzyczeć. – Gryfon
nie dał się odstraszyć. – Ani cię obrażać. I… - Westchnął głęboko. – I dziękuję
za album. To dużo dla mnie znaczy.
- Dlaczego uciekłeś? – zapytał nagle
Mistrz Eliksirów.
Harry spojrzał na niego. Severus
przewiercał go spojrzeniem, opierając się rękami o biurko. – Ja… – Gryfon nie
wiedział, co ma powiedzieć. Sam nie wiedział dlaczego uciekł. Po prostu poczuł,
że musi to zrobić. To był taki impuls. W końcu wzruszył ramionami i powiedział
– Nie wiem.
Mistrz Eliksirów westchnął głęboko.
Odepchnął się od biurka i podszedł do drzwi prowadzących do jego komnat. –
Chodź – zawołał do Harry’ego, po czym sam przekroczył próg, pozostawiając
otwarte dla chrześniaka drzwi.
Młody szybko pospieszył za
profesorem. Usiadł, kiedy Snape wskazał mu ręką fotel. Dokładnie ten sam, w
którym siedział poprzednim razem. Miał jednak nadzieję, że nie opuści tego
miejsca w taki sam sposób, jak wtedy.
- Co takiego zrozumiałeś? – zapytał
nieoczekiwanie Severus.
- Ja… właściwie to Tom i Remus
wytłumaczyli mi kilka rzeczy. – Snape prychnął, jakby tego się właśnie
spodziewał.
- I do jakich wniosków doszedłeś?
Harry westchnął głęboko zanim
odpowiedział. - Rozumiem dlaczego nie mogłeś mnie zabrać, ale... Wiesz, ja całe
życie myślałem, że nikogo nie mam. Jak byłem dzieckiem to... ja marzyłem, żeby
ktoś przyszedł i mnie od nich zabrał. Nikt nigdy nie przyszedł i już nawet
przyzwyczaiłem się do myśli, że nikogo nie obchodzę. A teraz mówisz mi, że
obchodzę ciebie... – Harry nie wiedział, co mógłby jeszcze powiedzieć. Sam nie
do końca potrafił opisać swoje uczucia.
- Rozumiem – powiedział nagle
Severus.
***
Harry był zadowolony. Wszystko
zaczęło się w miarę możliwości dobrze układać. Nie czuł już żalu do Snape'a i
nawet zaczął się z nim dogadywać. Co prawda nauczyciel miał nieco czarny humor
i trudno się było z nim dogadać, ale szło mu coraz lepiej. Tym bardziej, że
Severus także się starał, choć tego nie okazywał.
Kładł się właśnie, zmęczony po
lekcjach ze swoim 'nowym' ojcem chrzestnym i rozmyślał nad jutrzejszym dniem.
Miał wrażenie, że mieszkańcy Czarnego Dworu coś kombinują. Ma urodziny i
zapewne to było powodem ich poruszenia, jednak i tak się obawiał. Nie lubił
dużych przyjęć. W ogóle nie lubił być w centrum uwagi. Czuł jednak, że będzie
na to skazany przez cały dzień.
Zasnął z uśmiechem na ustach. Czeka
go krótka noc i baaardzo długi dzień.
Koniec rozdziału 14.
Właściwie to może wydawać się to dziwne, ale nie. Nie piłam nic gdy pisałam poprzedni komentarz. xD
OdpowiedzUsuńDzisiaj już będzie na spokojnie. A co do twojego pierwszego pytania, to tak. Lubię czytać gdy znęcają się nad Harrym, pasuje mi on do roli krzywdzonego chłopca. Nic na to nie poradzę. ;)
Co do rozdziału to jest fajny. No i mam kolejną zagadkę na głowie. ;p Co takiego Dumbledore wymyśli w urodziny Harry'ego?
Tak poza tym to cieszę się, że znalazłaś chwilkę czasu na napisanie i wstawienie tego rozdziału.
Chociaż przyznam szczerze, że najbardziej nie mogę się doczekać następnego, w którym to zapewne zdradzisz tą wielką tajemnicę Toma. ;3 Mam nadzieję, że nie będę musiała długo na niego czekać.
Ach, ten Severus, zawsze znajdzie odpowiednie wyjście z niedogodnej sytuacji. On to ze wszystkiego umie się wyplątać. Nawet Dumbledore'a oszukuje. ;D
Pozdrawiam i do następnej notki. ;*
Tak tajemnica Toma... kurczę jak ja bym to chcia|a wiedzieć. Bardzo podoba| mi się ten rozdzia| to że Severus zaczą| się powo|i dogadywać z Harrym. Ten a|bum by| wspania|y. Niech mu ty|ko Dumb nie zapsuje urodzin. Harry powinien być |epiej chroniony. Dużo weny i mam nadzieje że rodzia| będzie szybciej :)
OdpowiedzUsuńCoś mi się wydaje, że ostatnie zdanie oznacza jakieś zagrywki Dumbledore'a względem Harry'ego. Stary zgred. Jakoś dzisiaj lepiej mi się czytało o Severusie, więc nie będę narzekać jak ostatnio xD Szkoda tylko, że Toma nie było, bo bardzo go lubię. No, ale sama napisałaś, że wróci w następnym rozdziale, więc bardzo się cieszę. Remi... Jak zawsze wszystkim pomoże i każdego zrozumie. Fajnie, że jest cały czas przy Harrym.
OdpowiedzUsuńKończę, bo zacznę bredzić, a już nie wiem, co pisać xD
Dużo weny i mam nadzieję, że komputer zacznie z Tobą współpracować ;*
Piękne. Mam nadzieję że nowy rozdzialik pojawi się niebawem
OdpowiedzUsuń~Księżniczka
cudny rozdział. Cieszę się, że się pogodzili bo tak powinno być.W końcu są rodziną a Snape taki zły nie jest.Jest samotny, skrzywdzony przez los.
OdpowiedzUsuńJest, jest, jest! No nareszcie, myślałam, że się nie doczekam. Rozdział przecudowny. Świetny pomysł z tym albumem, świetny. Dumbledore i te jego wieczne spiski ... Ach, możnaby pomyśleć, że coś się może naszemu Potterkowi stać, nieprawdaż ? Te wspomnienia mnie rozbroiły. No, a potem ta rozmowa ... Ja chcę dalej! Co do mojej Rodzicielki to jeszcze jej nie przeszło :D \
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Rozdział bardzo ciekawy. Podobał mi się prezent Severusa dla Harrego. Jego reakcja na album była świetna, a za razem podobało mi się ze sobie w miarę wszystko wyjaśnili.
OdpowiedzUsuńZastanawiają mnie plany dyrektora? Jestem bardzo ciekawa co wydarzy się dalej.
Życze dużo weny.
Ruda
Dziękuję za powiadomienie(czekam na następne) ;)
OdpowiedzUsuńRozdział świetny. Cieszę się, że Potter nie rzucił się w ramiona Severusowi.
Stopniowo niech się poznają, a co. Albus, dropsik zakichany. Zawsze denerwował mnie swoją dobrotliwością, cholerną wszechwiedzą i robieniem wszystkim na złość "dla większego dobra".
Miła odmiana widząc go jako skretyniałego i żądnego władzy staruszka. Może wpadnie do Pottera na imprezę urodzinową z "prezentem"?
Czekam na kolejny rozdział. Cieszę się, że wpadłam na twój blog.
Do kolejnej noty ;)
Pozdrawiam.
swietny blog :) przeczytalam przed chwila wszystkie rozdzialy i jestem zachwycona!
OdpowiedzUsuńto pierwszy blog, na ktorym widze pairing Harry/Tom. a moze Draco/Harry/Tom? : ) nie moge sie doczekac kolejnej notki! [ oby bylo wiecej Lucjusza i pojawila sie Hermiona... uwielbiam ich. ]
pozdawiam
No w końcu ^^. Przez dobrych kilka minut rozkminiałam, jak dodać tu komentarz. Powiem krótko, jestem oczarowana. Dawno nie byłam tak mile zaskoczona opowiadaniem, jest niekonwencjonalne, ciekawe i pisane na prawdę porządnym stylem (chyba na to zwróciłam największą uwagę). Szkoda, że rozdziałów jest na obecną chwilę tak mało :(
OdpowiedzUsuńProsiłabym gorąco o powiadamianie mnie o dodaniu notek, jeśli to nie byłby dla ciebie problem ;P. Moje gadu: 13536872
Pozdrawiam, pisz jak najwięcej i jak najlepiej i oby wena dopisywała.
Ejżja
Super!! Tak się cieszę że się pogodzili! Ahhh...gdyby tak wyglądała książka i film *rozmarzyłą się*
OdpowiedzUsuńNaprawdę ubóstwiam twojego bloga :) Kazda notka ma w sobie to coś co za każdym razem jest jeszcze większe, jeszcze bardziej wyczuwalne!
Pisz tak dalej:)! Pozdrawiam ciebie i twoje bety i życze wam tego co zawsze :PP
Witam,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, Snape dał wspaniały prezent Harremu, przy okazji mógł zobaczyć, że jest jednak ważny dla Seversusa,obawiam się tego co kombinuje dyrektor, Snape był milszy i jak widać nie obraził się czy coś..
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hej,
OdpowiedzUsuńoch wspaniały rozdział, Severus dał Harremu wspaniały prezent, przy okazji mógł zobaczyć, że mógł jest ważny dla Seversusa, bardzo obawiam się tego co kombinuje dyrektor, Snape był milszy i jak widać nie obraził się czy coś w podobnym guście...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga