Dziękuję za wszystkie komentarze i
przepraszam, że tym razem nie odpowiem na nie. Wybaczcie, ale studniówka była
na tyle udana, że teraz po prostu nie mam siły na nic... Och i możecie mi
pogratulować. Udało mi się zatańczyć poloneza bez choćby potknięcia.xd
W każdym razie za komntarz dziękuję
w szczególności Mariposie. Dziewczyno, byłam w szoku, kiedy zobaczyłam, jak się
rozpisałaś.
Mam nadzieję, że reszta nie poczuje
się urażona. Cieszy mnie każdy wpis.
No dobra, nie przedłużam.
Miłego czytania.;)
beta: Tirea (kłaniam się i całuję rączki.;])
17.
Harry się bał. Bał się, że Tomowi stanie się coś złego. Był
pewien, że Dumbledore nie zawahałby się zabić swojego dawnego ucznia. Dlatego właśnie nie chciał go
puścić. Nie chciał go stracić. Marvolo był dla niego kimś wyjątkowym. Nie
kochał go. Nie w TEN sposób. Ale zależało mu na nim.
Chciał się na niego rzucić i powstrzymać od wyjścia. Ale kiedy Tom
go pocałował, wszystkie myśli uleciały mu z głowy. Nie spodziewał się tego po
mężczyźnie. To było nieporównywalne z niczym, co przeżył wcześniej.
Pocałunek. Zetknięcie warg, tak niewielkiej części ciała, a
jednocześnie tak ogromnej, że Harry miał wrażenie, iż objęły całe jego ciało.
Kojący niczym letnia mżawka w środku lata, opadająca na spękaną, suchą ziemię.
Delikatny deszczyk, życiodajny dla orchidei, której zapach pomieszany z piżmem
Harry był w stanie wyczuć. Jego serce zalała fala gorąca, tak jak słońce oblewa
swymi promieniami ogrody i łąki, skąpane jeszcze w porannej rosie. Słońce,
które budzi do życia pąki róż i daje nadzieję na nadejście jeszcze cieplejszych
promieni.
Harry nie miał wątpliwości co do miękkości i słodkości warg
Marvola. Mógł je porównać jedynie do dojrzałej, soczystej brzoskwini, albo
truskawek z bitą śmietaną. I chociaż wzbudzało w nim tak mnóstwo uczuć, to
nadal było tylko muśnięciem warg, niewinnym i czułym, lecz wyrażającym zbyt
wiele, by opisać to słowami. Te wszystkie odczucia były na tyle niesamowite, że
Harry zapragnął więcej.
Ale kiedy za Tomem zamknęły się drzwi, gryfon ugasił swoje
pragnienia. A do jego serca powrócił niepokój i zdenerwowanie. Gdyby mógł,
rzuciłby na Riddle'a Petrificulus
Totalus, byleby zatrzymać go we Dworze.
Usiadł na łóżku, podkulił nogi i czekał. Eliksir od Severusa nieco
go uspokoił, ale nie powstrzymał strachu o życie Toma. Snape posiedział z nim
tylko chwilę. Musiał iść i przygotować eliksiry lecznicze. Po bitwie na pewno
będzie wielu rannych. Miał tylko nadzieję, że nikt nie zginie. Nikt ważny dla
niego. Nikt, kto na to nie zasługuje. Nikt, poza Dumbledore’em.
Wstał z łóżka i, podszedłszy do okna, usiadł na parapecie. Niebo
tej nocy było bezchmurne, usiane milionem gwiazd. Widok był przepiękny. Patrzył
w niebo i zastanawiał się, kiedy Tom wróci. Prosił Merlina i wszystkie znane
sobie bóstwa, żeby on wrócił cały i zdrowy. Nie wiedział, jak długo tak
siedział. Był już cały odrętwiały, kiedy do pokoju wszedł Tom.
Cały we krwi Tom.
Harry zerwał się z parapetu. Na widok Marvola zrobiło mu się
słabo. Mężczyzna musiał być poważnie ranny. Krew skapywała mu z szaty. Była
dosłownie wszędzie.
- Tom... - szepnął Harry przerażony.
Riddle spojrzał na niego zaskoczony.
- Harry? Czemu jeszcze nie spisz? Jest prawie trzecia w nocy. -
Jego głos był nienaturalnie spokojny jak na jego wygląd.
- Tom, jesteś ranny. - Gryfon wpadał w panikę.
- Co? - zapytał zdziwiony. Spojrzał na swoje szaty i szybko
wyjaśnił. - Nie, Harry, to nie jest moja krew. Mi nic nie jest.
Potter odetchnął z ulgą, ale zaraz ponownie się spiął.
- Więc czyja to krew? - zapytał ostrożnie bojąc się odpowiedzi.
- Avery i Rabastan dostali klątwą tnącą - powiedział. - Żyją.
Severus już się nimi zajął - dodał widząc, że napięcie w chłopaku wzrasta. -
Daj mi piętnaście minut. Doprowadzę się do porządku i porozmawiamy, dobrze? -
Harry skinął głową na zgodę. Riddle poszedł do łazienki.
Potter westchnął z ulgą, idąc w stronę łóżka. Kamień spadł mu z
serca. Tak martwił się o Toma, a jemu, dzięki Merlinowi, nic złego się nie
stało.
Usiadł na łóżku i czekał, aż mężczyzna wyjdzie i opowie mu, co się
działo. Miał nadzieję, że Syriusza tam nie było, że jest bezpieczny na
Grimmauld Place.
Niedługo potem Tom wyszedł z łazienki ubrany jedynie w bokserki.
Włosy miał jeszcze mokre, a kropelki wody kapały mu z kosmyków na klatkę
piersiową i barki. Harry'emu zaparło dech w piersiach. Riddle był piękny.
Nieziemsko przystojny. Umięśniony. Był okazem doskonałości. Gryfon zastanawiał
się, czy mężczyzna specjalnie nie założył na siebie nic więcej, wiedząc, jaką
może to wywołać u niego reakcję.
Marvolo usiadł obok towarzysza, przyciągnął go do siebie i
posadził sobie na kolanach. Przytulił mocno i zapytał
- Więc czemu nie śpisz?
- Ja... Martwiłem się - odpowiedział, patrząc mu w oczy. Czuł się
tylko odrobinę niepewnie.
Tom uśmiechnął się czule.
- Już jestem. Nic nikomu nie grozi. - Gładził go uspokajająco po
plecach.
- A... Czy Syriusz...
- Nie było go. - Przerwał mu Riddle, wiedząc, o co chce zapytać.
- Jesteś pewien? - Chciał się upewnić gryfon.
- Regulus poznałby go, gdyby się pojawił.
- A czy... czy ktoś zginął? - zapytał cicho.
- Nie. Jest kilkoro rannych, ale nie ma ofiar śmiertelnych. Po
żadnej stronie.
Siedzieli przez chwilę w ciszy. Harry znacznie się już uspokoił,
wiedząc, że nikt nie odniósł większych obrażeń. Dopiero teraz, kiedy już nie
miał się czym martwić, poczuł, że jest bardzo zmęczony.
- Zaśniesz teraz? Przy mnie? - zapytał nagle Tom.
Harry spojrzał na niego. Uśmiechnął się lekko, niepewnie i
odpowiedział
- Myślę, że tak.
Riddle położył chłopaka na łóżku, po czym sam się ułożył obok
niego. Przykrył ich obu kołdrą i objął Harry'ego w pasie.
- Pocałowałeś mnie - stwierdził sennie Harry. - Dlaczego?
- Przepraszam - szepnął Tom. - Nie chciałem wprawiać cie w
zakłopotanie, ani mieszać ci w głowie. - Westchnął głęboko. - Po prostu pragnę
cię od tak dawna, że czasami nie jestem w stanie nad sobą zapanować. -
Pogładził dłonią jego policzek.
- Nie gniewam się - oznajmił gryfon. Był już na krawędzi snu.
Powieki same mu się zamykały. - To było miłe uczucie - szepnął jeszcze i
pogrążył się w zupełnie spokojnym śnie.
***
Obudził się, kiedy słońce zaczęło świecić mu w twarz. Otworzył
powoli oczy, zamrugał kilka razy i spojrzał na miejsce, gdzie powinien spać
Tom. Ale nie było go tam.
Pierwszą myślą Harry'ego było, że wrócił w nocy do swojego pokoju.
Jednak, gdy usiadł na łóżku i rozejrzał się po pokoju, zobaczył, że nadal
znajduje się w sypialni Riddle'a.
Stwierdził, że mężczyzna wyszedł wcześniej, ponieważ musiał
załatwić coś ważnego w związku z wczorajszą walką. Jednak jego domysły nie
potwierdziły się, bo w tym momencie Marvolo wszedł do pokoju z tacą pełną
jedzenia. Zamknął drzwi i spojrzał na gryfona.
- Dzień dobry, Harry. - Uśmiechnął się. - Dobrze spałeś? -
zapytał.
- Tak - odpowiedział Harry i również się uśmiechnął.
- Mam nadzieję, że jesteś głodny - powiedział, siadając obok
Pottera i stawiając mu tacę na kolanach. - Przyniosłem ci śniadanie. - I
to nie byle jakie śniadanie - pomyślał Harry, patrząc na smakołyki.
Na talerzu znajdowały się naleśniki oblane czekoladą, podane z dwoma połówkami
brzoskwini. Obok stała mała miseczka z pokrojonymi owocami, udekorowanymi
cudownie wyglądającą bitą śmietaną. Dopełnieniem tego wszystkiego była gorąca,
aromatyczna kawa.
- Tom, ja...
- Nie dziękuj - powiedział uśmiechnięty mężczyzna. - Po prostu
zjedz. Nie jestem mistrzem kuchni, ale mam nadzieję, że będzie ci smakowało. -
Zmierzwił i tak potargane włosy gryfona.
Potter usiadł wygodniej, po czym zabrał się za jedzenie. Odkroił
kawałek naleśnika i włożył go sobie do ust. Merlinie,
to jest nieziemskie –
pomyślał Harry, kiedy kawałek ciepłego ciasta rozpłynął się w jego ustach, w
cudowny sposób łącząc z czekoladą. Wydał z siebie cichy, lecz dobrze słyszalny
pomruk przyjemności i zaraz zaczerwienił się, zdając sobie sprawę, co zrobił.
Spojrzał na Toma, mając nadzieję, że ten tego nie usłyszał, albo przynajmniej
zignorował. Niestety, Riddle siedział naprzeciwko wybitnie z siebie zadowolony.
Gryfon zaczerwienił się jeszcze bardziej, spuścił głowę i odchrząknął, próbując
jakoś zatuszować wpadkę, na co Marvolo lekko się zaśmiał.
- Cieszę się, że ci smakuje – powiedział zadowolony reakcją
chłopaka mężczyzna.
- Mógłbyś przestać się ze mnie nabijać? – zapytał nieco obrażonym
tonem.
- Przepraszam. – W tonie głosu Riddle’a nie było ani grama
skruchy. – Jesteś uroczy, kiedy się zawstydzasz.
Wielkie dzięki, Tom – pomyślał Harry,
zawstydzając się jeszcze bardziej i chowając twarz w dłoniach.
- Zjadaj szybko, bo musimy porozmawiać – powiedział Tom. Tym
razem jego głos był nieco zmartwiony.
- Stało się coś? – zapytał szybko Harry.
- Jeszcze nic.
***
Harry starał się zjeść jak najszybciej śniadanie, jednak było ono
tak wyśmienite, że nie był w stanie nie rozkoszować się nim. Wreszcie, kiedy
przełknął ostatni kęs, odstawił tacę na bok i spojrzał na Toma wyczekująco.
- Wiem, że obiecałem ci, że pozwolę ci pojechać do Hogwartu, jeśli
nauczysz cię oklumencji – zaczął Tom. – Dlatego jest mi bardzo przykro, że
teraz muszę ci tego zabronić.
Harry spojrzał na niego oniemiały. Nie mógł uwierzyć, że Riddle
powiedział to, co powiedział. Przez chwilę wydawało mu się, że się przesłyszał. No bo niby dlaczego nagle nie mogę
wrócić do szkoły?
- Niby dlaczego mam nie jechać? – zapytał wyraźnie zirytowany? –
Boisz się, że znowu stanę po stronie Dumbledore’a?
- Nie – odpowiedział spokojnie mężczyzna. Wstał ze swojego
miejsca i usiadł tuż obok Harry’ego, po czym objął go ramieniem. – Nie mam
pojęcia w jaki sposób, ale dyrektor dowiedział się o twojej obecnej sytuacji. –
Potter znów na niego spojrzał.
No tak – pomyślał. – Przecież
wysłał mi wiadomość.
- Nie możesz jechać do szkoły – kontynuował Tom – ponieważ
Dumbledore mógłby w najlepszym wypadku nieco cię… naruszyć.
Marvolo nie chciał mu pozwolić na powrót do szkoły, bo się o niego
martwił. Ale nie mógł tak po prostu go zamknąć we Dworze. Przecież Severus i
Lucjusz szkolili go, więc w razie niebezpieczeństwa będzie w stanie się
obronić. Przynajmniej na tyle, by zdążyć uciec.
- Ja chyba wiem, jak Dumbledore się o mnie dowiedział –
powiedział cicho Harry.
- Co? – zapytał zaskoczony Tom.
Gryfon westchnął głęboko i zaczął mówić.
- Pamiętasz, jak po jednej z wizji pytałem, czy Dumbledore może
usłyszeć, albo odczytać moje myśli? – Riddle przytaknął. – Więc ja… nie
pamiętam, co powiedziałem dokładnie, ale… - Znowu westchnął, bojąc się reakcji
mężczyzny. – Powiedziałem, żeby się wreszcie odwalił. Że wiem, że pod twoją
postacią ukrywa się on i że jestem po twojej stronie.
Voldemort patrzył przez chwilę na chłopaka, po czym wstał powoli,
podszedł do okna i oparł się rękami o parapet.
- Tom, przepraszam – powiedział z ogromnym żalem w głosie Harry.
Riddle odwrócił się w jego stronę i spojrzał na niego dziwnie. – Ja nie
chciałem, żeby on się dowiedział. – Zaczął się tłumaczyć. – Po prostu chciałem,
żeby wreszcie dał mi spokój. Te wizje… one były okropne. Ja już nie mogłem tego
wytrzymać. – W oczach chłopaka zaczęły pojawiać się pierwsze łzy. Riddle, widząc
to, podszedł do niego szybko, znów usiadł na łóżku i mocno go do siebie
przytulił.
- Uspokój się, Harry. Nie zrobiłeś nic złego. – Pocałował go w
czubek głowy. – Nie masz za co przepraszać.
- Ale…
- Nie ma żadnego ‘ale’. Może to i lepiej, że się dowiedział.
- Chcę jechać do szkoły – oznajmił po chwili ciszy gryfon.
- Harry…
- Wiem. – Tym razem to Harry przerwał Tomowi. – To niebezpieczne.
Ale i tak chcę jechać. Tom, obiecałeś. – Dodał widząc spojrzenie Riddle’a.
Mężczyzna westchnął ciężko i powiedział
- Umówmy się, że sprawdzę twoje umiejętności pod koniec sierpnia i
jeśli będą zadowalające, to pojedziesz. – Zaproponował Marvolo, prosząc
Merlina, by umiejętności chłopaka okazały się być śmiesznymi. Zacisnął usta w
cienką linię, kiedy stwierdził, że to po prostu niemożliwe.
Harry, choć niechętnie, przystał na tą propozycję.
***
Rowle szedł korytarzem, zmierzając w kierunku gabinetu Czarnego
Pana. Te informacje, co prawda, nie były wyjątkowo ważne, ale Riddle z pewnością
będzie z nich zadowolony, dlatego chciał je przekazać jak najszybciej.
Miał nadzieję, że dzięki temu Lord zacznie go wreszcie doceniać i
powierzać ważniejsze misje. Miał już dość odwalania brudnej roboty, czy zajmowania
się błahostkami. To było po prostu nudne. No i chciał, by jego reputacja się
poprawiła. Póki co inni Śmierciożercy traktowali go jak tępego czarodzieja,
który nie potrafi rzucić trudniejszego zaklęcia, mimo że potrafił naprawdę
wiele. Zdał wszystkie OWUTemy na dość wysokim poziomie, zaliczył kursy
doszkalające z Czarnej Magii i obrony przed nią, a także z Eliksirów, Magii
Leczniczej i odprawiania Starożytnych i Średniowiecznych Rytuałów. Do stu
hipogryfów, znał nawet mugolskie sztuki walki. Mimo wszystko Tom nigdy nie dał
mu możliwości wykazania się.
Szedł jeszcze przez chwilę, rozmyślając o swojej sytuacji wśród
Śmierciożerców, kiedy zobaczył coś naprawdę dziwnego.
- Greyback? – zawołał mężczyznę, który zdawał się próbować zajrzeć
do pomieszczenia przez szparę w drzwiach.
Wilkołak odwrócił się szybko, jakby przerażony złapaniem na
gorącym uczynku.
- Thorfinn? – szepnął. – Co tu robisz?
- Idę do Toma – powiedział normalnym głosem. – A ty…
- Cii… - Nie dał mu skończyć Fenrir. – Nie tak głośno, idioto.
- Czy ty… Czekaj. Chyba nie podglądasz Lupina? – zapytał z
zawadiackim uśmieszkiem, wpływającym mu powoli na twarz.
- Zamknij się – syknął Greyback i przyszpilił go do ściany.
– Ani słowa. Powiedz komukolwiek, a przysięgam, rozszarpię cię – zagroził.
- Wierzę – oznajmił obojętnie Rowle. Chwilę później Wilkołak go
puścił.– Czemu mu nie powiesz? – zapytał, domyślając się, o co chodzi.
- Kpisz sobie ze mnie? – warknął Fenrir, podejmując marsz razem z
drugim mężczyzną.
- Nie – powiedział całkiem poważnie Śmierciożerca. – No chyba mi
nie powiesz, że nie zauważyłeś, jak Lupin na ciebie patrzy…
- O czym ty pieprzysz?
- A o tym, że jestem w szoku, że ty jeszcze nie pieprzysz Remusa.
– Zaśmiał się lekko.
- Nie mogę mu powiedzieć.
- Bo?
Wilkołak westchnął ciężko, potarł twarz dłońmi i odpowiedział
- Bo musiałbym mu powiedzieć, że to byłem ja.
- Jesteś głupi, skoro sądzisz, że mógłby cię nienawidzić po tylu
latach – powiedział jeszcze Thorfinn i pospieszył w kierunku gabinetu Toma.
***
- Mów Thorfinn, nie mam całego dnia – nakazał Riddle, kiedy Rowle
usiadł w fotelu naprzeciwko biurka.
- To nie jest nic przełomowego, ale… Dowiedziałem się z pewnego
źródła, że dwa klany wampirów wypowiedziały posłuszeństwo Dumbledore’owi. Jest
szansa, że po nich inne klany również je wypowiedzą.
- Tak, to dobre wiadomości – zamyślił się Marvolo.
- Tom? – Rowle ponownie zwrócił na siebie uwagę Voldemorta. –
Pozwól mi z nimi negocjować.
- Chyba żartujesz. – Zaśmiał się Riddle.
- Nie. Pozwól mi, a będą walczyć po naszej stronie – zapewnił
mężczyzna.
- Niby dlaczego mam to zrobić? – zapytał Marvolo opierając się
wygodnie o fotel.
- Bo nigdy nie pozwalasz mi się wykazać. – Thorfinn wstał i oparł
się dłońmi o biurko, pochylając w stronę swojego przywódcy. – Pozwól mi teraz.
- Stawka jest zbyt wysoka. – Chciał uciąć temat Lord.
- Dam sobie radę. – Zapewnił Śmierciożerca.
Tom popatrzył na niego, zastanawiając się chwilę. Nie chciał
żałować swojej decyzji.
- Jeśli ci się nie uda, będziesz pomagał skrzatom do końca wojny.
Rowle spojrzał na niego niedowierzającym wzrokiem. W końcu
stwierdzając, że nie ugra nic więcej, zgodził się i odwrócił w stronę drzwi.
- Masz tydzień – dodał Tom, zanim mężczyzna wyszedł.
***
Harry od pół godziny siedział u Hermiony, próbując namówić ją na
wyjście z pokoju i zwiedzenie rezydencji.
- Hermiona, naprawdę, nic ci tu nie grozi. – Dziewczyna nie dawała
się przekonać. – Zresztą, kiedy po raz pierwszy jadłem śniadanie ze
Śmierciożercami, Tom mianował mnie swoim zastępcą, więc teoretycznie wszyscy
powinni mnie słuchać.
- Harry, jestem tu dopiero dwa dni. Nadal nie mogę się
przyzwyczaić do wiedzy, że profesor Dumbledore zabił twoich rodziców. Nie każ
mi narażać się na spotkanie z ludźmi, których do tej pory panicznie się bałam.
Zresztą to akurat się nie zmieniło. – Gryfonka pod żadnym pozorem nie chciała
opuścić swojego małego azylu.
- Sama widzisz, że powinnaś wyjść i zobaczyć, że tak naprawdę nie
masz się czego obawiać.
- Harry…
- Nie. – Przerwał jej chłopak. – Hermiono, zachowujesz się jak
jakiś pierwszoroczny puchon na eliksirach. – Potter był nieco poirytowany. –
Idziemy. Koniec, kropka.
Grangerówna miała nadzieję, że nie będzie żałowała poddania się
bez dalszej walki. Niestety, kilka chwil później zmieniła zdanie.
Koniec rozdziału 17.
Och, to był taki przyjemny rozdział. Zwłaszcza momenty z Tomem i Harrym bardzo mi się podobały. Ech, chyba każdy by chciał mieć takiego swojego Czarnego Pana, który przynosiłby śniadanie do łóżka xD Tak, cóż moja skryta fantazja. ;D
OdpowiedzUsuńHahaha, moment z Fenrirem był epicki :)
"- O czym ty pieprzysz?
- A o tym, że jestem w szoku, że ty jeszcze nie pieprzysz Remusa."
Nie no to było po prostu genialne. Mam nadzieję, że Fenrir w końcu powie Remusowi co do niego czuje i już nie będzie go musiał podglądać przez dziurkę od klucza. :P
Hmmm, nie to, że coś, ale czekam na jakieś pikantniejsze momenty z Tomem i Harrym w roli głównej, no wiesz Riddle tylko w samych bokserkach sobie hasał, a Harry nic nie zrobił w związku z tym. Nawet jak go sobie posadził na kolanach. Ech, ten Harry. xD
No i końcówka też ciekawa, co takiego mogło się stać Hermionie, że żałowała, że wyszła z pokoju?
Pozdrawiam i do kolejnej notki.
Świetny rozdział :) Momenty z Tomem i Harrym są najlepsze :) też bym chciała śniadanie do łóżka :D ach te niespełnione marzenia :D podglądanie Remusa przez Greybacka boski :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z poprzedniczką :) również czekam na te pikantniejsze sceny z Tomem i Harrym.
A co się takiego stało, że Hermiona pożałowała poddania się bez walki?
Czekam na next Pozdrawiam i życzę weny :)
Tom, jaki milutki! : ))
OdpowiedzUsuńCiekawe, co knuje ten przeklety Drops!
Cieszę się, że Twoja studniówka była udana. Ja ze swojej także jestem zadowolona, ale niestety miałam takiego pecha, że na polonezie się poślizgnęłam i gdyby nie mój partner to leżałabym na ziemi, a później jeszcze zepsuła mi się sukienka i kumpele mi ją zszywały w łazience xD
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem, co się stało na końcu rozdziału i dlaczego Hermiona tak zareagowała. Tomowi nic się nie stało, chociaż gdzieś tam we wnętrzu miałam na to nadzieję. Byłoby zaskoczenie ;) Czekam na jeszcze większe rozwinięcie wątku Tom/Harry, bo cały czas czuję niedosyt ;D Remus i Greyback? Nigdy nie spotkałam się z takim połączeniem, więc może być ciekawie. I Syriusz... Tak bardzo czekam na pojawienie się Syriusza, że nawet sobie tego nie wyobrażasz xD Nic nie poradzę na to, że jest moją ulubioną postacią. Mam tylko nadzieję, że nie zrobisz z niego jakiegoś dupka, który wyklnie Harry'ego, coś mu zrobi albo coś takiego. Będę się o to modlić, bo kocham, jak jest on osobą, na której Harry może zawsze polegać.
Dużo weny ;*
Niech sie Herma weźmie i ogarnie. Harry jej potrzebuje.
OdpowiedzUsuńTommy i Harry są słodcy chcem wiecej takich akcji.
Mój kochany Remi i ten, ten Greyback?!
Nie zgadzam sie. To jest po prostu złe.
~Lunatyczka
Jestem bardzo ciekawa czy Harry wróci do szkoły?
OdpowiedzUsuńZastanawia mnie też co się wydarzy pomiędzy Lupinem a Greybakem. Jestem ciekawa co z tego wyniknie:) Za razem mam nadzieję że Hermiona się otrząśnie i zacznie pomagać Harremu w tej sytuacji . Jestem też bardzo ciekawa jak dalej będzie się układało pomiędzy Harrym a Tomem.
Życze dużo weny.
Ruda
Spotkała Draco, a on nie zamknął drzwi i widać było jak sobie rzęsy maluje...
OdpowiedzUsuń??
Roshi-chan S.
Witam,
OdpowiedzUsuńfantastyczny rozdział, Harry bardzo martwił się o Toma, nic nie czuje do niego czy tylko nie zdaje sobie z tego sprawy, Hermionie ciężko było w to wszystko uwierzyć, więc Ronowi będzie jeszcze trudniej...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hej,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, Harry bardzo martwił się o Toma, nie chce aby coś mu się stało, ciekawe nic nie czuje do niego czy tylko nie zdaje sobie z tego sprawy, Hermionie ciężko było w to wszystko uwierzyć, więc Ronowi to będzie jeszcze trudniej...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga