Jest to sequel do "Takiej wakacyjnej wpadki". Tak, w końcu się doczekaliście. Przepraszam was, że tyle to trwało, ale naprawdę nie miałam weny na pisanie tej części.
Jest ona trochę inna od poprzedniej, ale mam nadzieję, że spodoba wam się chociaż trochę.
No i spodziewajcie się kilku absurdalnych rzeczy.:)
Jest ona trochę inna od poprzedniej, ale mam nadzieję, że spodoba wam się chociaż trochę.
No i spodziewajcie się kilku absurdalnych rzeczy.:)
Z ciążą mu do twarzy
To było, doprawdy, niewiarygodne. Nie. To było wręcz niedorzeczne, nieprawdopodobne, skrajnie niecodzienne. I oczywiście cudowne.
Bo przecież każdy byłby bezbrzeżnie szczęśliwy mając Czarnego Pana owiniętego wokół małego palca.
Harry, Chłopiec-Który-Po-Nieziemskim-Seksie-Zaszedł-W-Ciążę-Z-Voldemortem, stał się najważniejszą istotą w życiu adonistycznego psychopaty. Cóż, może nie konkretnie on, ale ktoś, kogo ma urodzić za trzy miesiące. Przecież Lordi Voldi musi dbać o swojego dziedzica, a tym samym o Harry’ego.
Taaak… To było wręcz diabelnie boskie.
Odkąd pojawił się w rezydencji jakieś cztery miesiące temu, obwieszczając wszem i wobec, że jest w ciąży z największym i najprzystojniejszym popaprańcem chodzącym po ziemi, jego życie zmieniło się o calusieńkie trzysta sześćdziesiąt stopni. A może sto osiemdziesiąt? – zmarszczył brwi w zamyśleniu. – Niech będzie trzysta sześćdziesiąt. Im więcej tym lepiej.
Nigdy nawet nie marzył o takim życiu. Właściwie zamierzał jedynie wpaść do Lordziny, zażądać alimentów i odszkodowania – w końcu to przez niego będzie miał rozstępy, rozciągniętą skórę i pewnie sporo przytyje – jednak ten nie pozwolił mu już opuścić murów swojej rezydencji.
Początkowo Harry bardzo sprzeciwiał się temu pomysłowi. Nie miał zamiaru mieszkać w budynku pełnym śmierciożerców, tym bardziej że od czasu zajścia w ciążę jego magia jest dość niestabilna i gryfon w razie ataku nie mógłby się sam obronić. Jednak pseudo-lordzina zarządził, że wszystkie jego pieski mają skakać wokół Pottera i spełniać jego wszystkie życzenia. W ten sposób Bellatriks właśnie przygotowywała mu kąpiel, a on wylegiwał się na ogromnym łóżku i objadał lodami czekoladowymi z bitą śmietaną. Lestrange nie była specjalnie zadowolona ze swoich obecnych obowiązków, lecz co miała zrobić? Nie mogła przecież sprzeciwić się swojemu ukochanemu panu.
- Kąpiel gotowa, Potter – wysyczała przez zamknięte zęby.
- Nie-e… Nie Potter, Harry. Powtórz – zażądał chłopak.
- Harry – warknęła.
- Chyba będziemy musieli jeszcze poćwiczyć. – Uśmiechnął się złośliwie, po czym z trudem zwlekł się z łóżka i zaczął iść w kierunku łazienki.
W tym momencie drogę zastąpiła mu Bellatriks, wyszczerzyła się okrutnie, nachyliła nad nim i wyszeptała złowieszczo – Jeszcze tylko trzy miesiące, Potter. Trzy miesiące i staniesz się dla Czarnego Pana tak samo ważny, jak połamane pióro. A wtedy uważaj, Potter, bo może ci się przytrafić nieszczęśliwy wypadek. – Zaśmiała się sztucznie i opuściła jego sypialnię.
Harry zmartwił się tym, co powiedziała. Bo jeśli rzeczywiście Voldemort zamierzał trzymać go jedynie do porodu?
Trzymając się poręczy, zanurzył się w gorącej, pachnącej wodzie. Oparł się o ściankę wanny i zaczął rozmyślać. Musi zrobić coś, żeby lordzinie zaczęło na nim zależeć. Ale co? Powszechnie wiadomo, że ten, który chodzi po ziemi już stanowczo za długo, ma serce z kamienia, o ile w ogóle je ma.
Relaksował się już pół godziny, kiedy do łazienki wszedł obiekt jego rozmyślań. Spojrzał na Harry’ego i uśmiechnął się ironicznie. – Jak zwykle lenisz się w wannie – zauważył.
- Jestem w ciąży – rzucił obronnie chłopak.
- Nie da się nie zauważyć – prychnął ironicznie, patrząc znacząco na jego ogromny już teraz brzuch. Voldemort szybko ściągnął swoją szatę i ulokował się w wannie obok chłopaka.
Harry od razu się do niego przysunął i przytulił, przypominając sobie słowa Bellatriks. Być może, jeśli Tom pomyśli, że Harry’emu na nim zależy, to nie zabije go za trzy miesiące.
Tom w wielkim zdziwieniu popatrzył, jak gryfon się do niego łasi. – Masz ochotę na seks? – zapytał, rozumiejąc jego czułość w zupełnie inny sposób.
- Chcę się po prostu przytulić – fuknął chłopak.
Położył głowę na ramieniu mężczyzny i zaczął kąsać wargami jego szyję. Voldemort znów wykrzywił wargi w ironicznym grymasie, jak by spodziewając się po nim dokładnie takiego zachowania. Objął go ramieniem i przysunął jeszcze bliżej siebie. Chwilę później zaczął całować jego usta i dotykać jego penisa. Choć dostęp do niego był obecnie dość ograniczony, ze względu na ogromny brzuch chłopaka.
Harry, gdy tylko poczuł na sobie jego dłoń, westchnął głośno z przyjemności. Następnie wymruczał słodko – Tooom…
- Jesteś ciągle napalony. Kto by pomyślał, że Harry Potter może być tak rozpustny. – Zaśmiał się lekko Riddle, kąsając raz po raz nabrzmiałe wargi chłopaka.
Harry nie czekał długo na orgazm. Tom pieścił go na tyle mocno i szybko, że już po kilku minutach nadeszło spełnienie, a on opadł bezwładnie w ramiona mężczyzny, uśmiechając się nieprzytomnie.
Kiedy już doszedł do siebie, spojrzał na Riddle’a, zmarszczył brwi i powiedział – Jestem głodny.
Mężczyzna zaśmiał się głośno i wezwał skrzata. Chwilę później jedli romantyczną kolację, nadal leżąc w wannie.
- Jak damy jej na imię? – zapytał chłopak.
- Jej? – zdziwił się Tom.
- Tak, czuję, że to będzie dziewczynka. – Harry uśmiechnął się i pogładził czule swój brzuch.
- Nie, to będzie chłopiec, to musi być chłopiec. – Zaczął denerwować się Riddle.
- Ale będzie dziewczynka – odpowiedział ostro nastolatek.
- Potrzebuję syna! – syknął mężczyzna. – Masz mi urodzić syna!
- Gówno mnie obchodzi, czego potrzebujesz. – Harry wynurzył się z gorącej wody. – Będziesz miał córkę, a jak ci to nie odpowiada, to zapłodnij kogoś innego! – Zdenerwowany wyszedł z wanny.
Na jego nieszczęście, podłoga w łazience była mokra, co było oczywistym następstwem unoszącej się w całym pomieszczeniu pary wodnej. Gdy tylko jego stopa zetknęła się z mokrym podłożem, Harry poślizgnął się i upadł, mocno tłukąc sobie biodro i ramię. Krzyknął głośno, bardziej z lęku o dziecko, niż z bólu i szybko zaczął dotykać się, chcąc upewnić się, że nic mu się nie stało.
Tom z kolei natychmiast wyskoczył z wanny i ukląkł obok chłopca. Pomógł mu podnieść się do siadu, po czym rzucił na niego zaklęcie diagnostyczne. Kiedy był już pewien, że zarówno z chłopcem jak i dzieckiem wszystko jest w porządku, sięgnął po ręcznik, owinął nim Harry’ego i na rękach zaniósł go do łóżka.
- Jesteś czasem taki…
- Odwal się! – przerwał mu Harry. – Sam jesteś głupi!
- Chciałem powiedzieć, że jesteś nieostrożny – powiedział Tom, wycierając go z resztek wody miękkim ręcznikiem.
- Więc powinieneś się cieszyć. Jak coś mi się stanie, to nie urodzę ci córki. – Zadrwił, choć dobrze wiedział, że sam załamałby się, gdyby dziecku coś się przydarzyło.
- Już przestań – uciszył go Tom, po czym pocałował delikatnie w czoło. – Jak urodzisz córkę, to po prostu wpadniemy jeszcze raz, a potem jeszcze raz, aż urodzisz mi dziedzica – oznajmił, przytulając go mocno do siebie i głaszcząc delikatnie jego brzuch.
- Chyba żartujesz. Nie chcę znowu być w ciąży! – krzyknął Harry, unosząc się odrobinę. – I tak wyglądam już źle…
Riddle roześmiał się, przyciągnął go z powrotem do siebie i wypowiedział wprost do jego ucha – Ale pomyśl, ile seksu będziemy musieli uprawiać. – Zassał płatek jego ucha, po czym lekko go przygryzł.
Harry westchnął z zachwytem, poddając się pieszczocie. Jęknął, kiedy mężczyzna przestał.
- No to… jak ją nazwiemy? – podjął ponownie chłopak.
- Jeśli to rzeczywiście będzie dziewczynka, to nazwiemy ją Meropa, oczywiście - odpowiedział Tom, wzdychając ciężko.
- Co?! Czemu Meropa?
- Po mojej matce.
- Ale to brzydkie imię. Nie nazwę tak córki – zaprotestował ostro. – Nazwiemy ją Lily.
- Wybij sobie z głowy! Moja córka nie będzie nosić imienia po jakiejś szla… ała! – Harry uderzył mężczyznę mocno w ramię, sztyletując go jednocześnie wzrokiem.
- Nie używaj tego słowa! – powiedział, uderzając go raz po raz w ramię. – A gdybyś zapomniał, twój ojciec był MUGOLEM!
- Nie musisz mi przypominać – warknął Tom z gniewem w głosie. Jednak Harry nie wiedział, czy gniewał się na niego, bo wytknął mu, że w połowie też był mugolem, czy na siebie, bo w połowie był mugolem.
- Rosalie – powiedział twardym tonem Tom.
- Co? – zapytał głupio Harry.
- Będzie miała na imię Rosalie. Koniec dyskusji.
***
Dni do porodu zbliżały się wielkimi krokami. Harry miał coraz większe problemy z poruszaniem się, coraz większy apetyt i stawał się coraz bardziej nerwowy. Bądź co bądź, nie był pewien, jak jego życie będzie wyglądało po porodzie.
Stał właśnie przed lustrem w samych bokserkach i oglądał swoje ciało. Nie mógł uwierzyć, że jego brzuch rozciągnął się do takich rozmiarów. Na jego skórze widoczne były blade, niewielkie ślady rozstępów. Na szczęście Voldi rozkazał Snape’owi zrobić jakąś maść chroniącą skórę przed trwałym oszpeceniem. Sięgnął po słoiczek z tą właśnie substancją, nabrał jej odrobinę na palce i zaczął delikatnie wsmarowywać.
W tym właśnie momencie poczuł przeraźliwy ból w dole brzucha. Upadł na kolana i wrzasnął przeraźliwie. Niedługo potem ból ustąpił, lecz szybko powrócił. Harry domyślił się, że jego córka jest gotowa, by przyjść na świat. Zebrał wszystkie swoje siły i krzyknął głośno – Tom! Tooom!
Harry’ego dopadły jeszcze trzy skurcze, zanim Riddle pojawił się w sypialni. Kiedy tylko zobaczył, co się dzieje, podniósł chłopaka z podłogi i położył go na łóżku. Wezwał skrzata i kazał mu przyprowadzić do siebie Severusa.
- To boli, Tom, to boli! – jęczał Harry.
- Jeszcze chwila, zaraz przyjdzie Severus i poda ci odpowiednie środki – próbował uspokoić go Riddle.
Harry znów przeraźliwie wrzasnął, zanim wydyszał – Nienawidzę cię! To przez ciebie, kretynie! Aaach! – krzyknął, miażdżąc mężczyźnie dłoń w uścisku.
W tym momencie do pokoju wszedł Snape.
- Severusie, ile można czekać? – warknął zły Voldemort.
- Przybyłem tak szybko, jak mogłem – odpowiedział śmierciożerca.
- Zatem niespecjalnie ci się spieszyło.
Snape ustawił na szafce nocnej kuferek z eliksirami; otworzył go, po czym wyjął jedną fiolkę zawierającą bladoróżową substancję. Czym prędzej wlał ją gryfonowi do ust. Kilka sekund później krzyki umilkły, a ciało chłopaka rozluźniło się.
- Taaa… - mruknął Severus. – Teraz czas na najobrzydliwszą, najohydniejszą rzecz w całym tym bagnie… Poród. – Skrzywił się z niesmakiem, biorąc do ręki swoją różdżkę.
Snape nachylił się nad chłopakiem i, z odrazą wypisaną na twarzy, zsunął nieco jego bokserki, odsłaniając jego podbrzusze. Przyłożył różdżkę do jego brzucha i poziomo rozciął skórę. Kiedy dziecko w końcu wydostało się na świat, Harry odetchnął z ulgą i z rozmarzeniem wpatrywał się w niemowlę.
Tom natomiast zzieleniał na twarzy, widząc małą osóbkę pokrytą krwią i innymi płynami i połączoną z chłopakiem jakimś obrzydliwym sznurkiem.
- To pępowina – powiedział Snape. – Chcesz przeciąć, Panie? – zapytał, uśmiechając się ironicznie pod nosem.
- Prosisz się o Cruciatusa, Severusie – mruknął Voldemort.
Śmierciożerca przeciął pępowinę, po czym rzucił na noworodka kilka zaklęć diagnostycznych, a także jedno czyszczące. Owinął dziecko w kocyk i podał je Czarnemu Panu, mówiąc – Gratuluję, macie zdrową… córkę.
- Kurwa… - przeklął pod nosem Lord, na co Harry uśmiechnął się zwycięsko.
- Tom, daj mi potrzymać Rosalie – poprosił chłopak. Nadal był oszołomiony po podanych mu środkach.
Mężczyzna podał mu dziecko, po czym stanął nad nim z założonymi rękami.
Harry wziął małe zawiniątko, po czym krzyknął z przerażeniem – Ona nie ma nosa!
Severus prychnął, po czym oznajmił spokojnie – Co w tym dziwnego, skoro jej ojciec go nie posiada?
- Ja to? – zapytał zdziwiony gryfon. – Przecież Tom ma nos!
- Ma zaklęcie, całkiem skuteczne, jak widzę – odparł śmierciożerca.
Harry zacisnął usta w złości. – Ona musi mieć nos, wygląda paskudnie! – zaczął protestować.
- Przestań marudzić, Potter, zaczniesz się martwić, jak nie będą rosły jej włosy. – Snape uśmiechnął się złośliwie.
- Rosalie to imię dla ładniej dziewczynki, a ona wygląda jak potwór – powiedział z jękiem chłopak.
- Przynajmniej widać, po którym ojcu odziedziczyła urodę – znów rzucił kąśliwie Severus.
Voldemort warknął w złości, po czym rzucił na córkę doskonale mu znane zaklęcie.
***
Wielkiego końca nie będzie. Nie będzie fanfar, zaskakującej puenty, nie będzie nic.
Dlaczego? spytacie.
Odpowiedź jest oczywista. Przecież Voldi jest wrednym Czarnym Panem, nie da wam ponownie powodów do śmiechu. Już i tak użyliście sobie na nim. Ile można? Dajcie mu żyć, ludzie… ekhm… czytelnicy.
Ale żeby nie było niedopowiedzeń.
Córka Voldiego i Harry’ego rzeczywiście nie miała włosów. No biedne dziecko… Ale za to rok później rodzicie dali jej braciszka. Bez nosa. Ale za to miał włosy… blond, do dziś nikt nie ma pojęcia, skąd wziął się ten kolor, chociaż Lucjusz naprawdę zaczął unikać Lorda.
Gdzie tu sens, gdzie tu logika? zapytacie.
No poważnie, doszukujecie się tu sensu, logiki? Kochani, to tylko opowiadanie; ono naprawdę nie musi mieć sensu. Zresztą, już pierwsza część była totalnie bez sensu, więc za późno już na takie pytania.
Tak czy inaczej, ci dwaj mają dwoje dzieci. Dziewczynkę i chłopca. Voldi doczekał się dziedzica. To najważniejsze. Koniec.
Kropka.
Ja nie moge... moj mozg. Straszne xd. Zabilas mnie tym. Umarlam ze smiechu. Brawooo
OdpowiedzUsuńLOL xD
OdpowiedzUsuńTo jest bekowe, ale serio ;-;
Jednak czekam na dalszą część opowiadania "Nie taki (...)" itp. itd. XD
Pozdrawiam
Hahahahaha...pozdrowienia z podłogi xd Nie mogę się przestać śmiać, serio xd jak udaje mi się opanować śmiech zaraz przypominam sobie o tym fragmencie i znów zaczynam się śmiać xd
OdpowiedzUsuńChoć rozbawiło mnie to go granic, to szczerze mówiąc wolałabym, aby to był kolejny rozdział opowiadania ''Nie taki Riddle straszny, jak go malują'' .
Pozdrawiam i życzę weny // Narieen
do granic* // narieen
UsuńNawet nie wiesz, jak bardzo nienawidzę męskiej ciąży. Serio.
OdpowiedzUsuńAle to opowiadanie mnie walnęło. XD Leże i nie wstanę, bo jak wstaje, to mi się przypominają co fajniejsze momenty.
Przytulasy
Nanni
To mnie dobiło.
OdpowiedzUsuńTak genialnie absurdalnie bez sensu... i tak fantastyczne!
Zapomniałam o tym, że pierwsza część nie miała jeszcze swojej kontynuacji, więc przeczytałam ją od początku, a dopiero później ten sequel. I według mnie, część pierwsza była lepsza. Choć ta też była wspaniała ;) Szkoda tylko tej córki, bez nosa i włosów...
No i ten BLONDWŁOSY syn..... :D
podsumowując, dziękuję za umilenie mi tego dnia tak zabawną miniaturką ;)
K.
z tym Luckiem- genialne. Reszta też fajna ale to mnie powaliło normalnie xDD. Dominikamaja
OdpowiedzUsuńCzemu mnie nie zawiadomiłaś o notce?
OdpowiedzUsuńAle super najlepsza wzmianka o Lucku ciekawe czemu nagle unika swojego Lorda. Genialna kontynuacja w sam raz na pochmurny dzień.
Może kiedyś napiszesz jeszcze coś tak absurdalnego.
Dużo dużo weny i chęci:)
Hahahahah.xD To jest naprawdę świetne. :)) Ale się uśmiałam zarówno przy pierwszej jak i przy tej części. Biedna córeczka.. ;c Jakie ona będzie miała życie? XD Ogólnie naprawdę super.xD :)) Nadal nie mogę z tego.xD Totalnie bezsensowne i totalnie zajebiste. Mam nadzieje, że będzie więcej takich absurdalnych historyjek. :D Dzięki za umilenie dnia.
OdpowiedzUsuńWeny życzę. :)
~ Rina
przeczytałam raz tekst, komentarze do niego, przeczytałam drugi raz dwie części... I nie jestem zachwycona. Jak dla mnie to było takie głupie. Niestety w negatywnym znaczeniu. O ile pierwsza część była w porządku to żałuje, że to przeczytałam - zepsuło mi całośc. Nie rozumiem co w tym zabawnego jest. No, ale każdy ma inne poczucie humoru i jak widac jestem tu wyjątkiem...
OdpowiedzUsuńDlatego idę się schować i oczekiwać na kontynuacje głównego opka.
Weny życzę Ci.
Hahaha siędzę i kwiczę normalnie kocham to xD ale mam takie pytanko (prawdopodobnie głupie) czyj jest ten blond włosy syn? Luca i Voldiego? 0_o
OdpowiedzUsuńNieee... no jak Voldiego...? Przecież Voldi jest zawsze na górze, więc nie mógłby zajść w ciążę, a gdyby to Lucjusz był z nim w ciąży, to raczej by przed nim nie uciekał. Syn, w domyśle, jest Harry'ego i Lucjusza.:)
Usuńzmyliło mnie to że chłopiec też nie miał nosa xD
UsuńNo tak... dlatego ostrzegałam, by nie doszukiwać się sensu xd
UsuńBrak nosa i włosów według mnie w ogóle nie ma sensu. Przecież Lord Voldemort jak jeszcze był Tomem Riddle'm miał nos i włosy więc genetyczne to nie jest. A może to Harry ma jakieś wybrakowane geny, że mu się rodzą dzieci bez nosów i włosów.
Usuńoooo! Odpowiedziałaś powyżej! ;) w takim razie wykorzystam okazję i tym razem ja się spytam, a mianowicie: jak tam plany z kolejnym rozdziałem? :)
OdpowiedzUsuńEeeeech... Do końca sesji poprawkowej planów nie ma... Pojawi się coś pod koniec września;)
Usuńżyczę powodzenia na sesji :) i czekam niecierpliwie na kolejny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy jestem bardziej zszokowana, czy rozbawiona - ale na pewno zainteresowana ;D Czekam na następną notkę ;)
OdpowiedzUsuńAwww Xd bez nosa ;D Kocham twoje opowiadania ^^ czekam na next :)
OdpowiedzUsuń~Riddle
hej wrzesień się już kończy, jak tam rozdział :) Mam nadzieję, że już niedługo coś dodasz.
OdpowiedzUsuńP.S. mam nadzieję, że sesja poszła dobrze :) Pozdrawiam i życzę weny.
Nie mogę się doczekać następnej notki z serii!
OdpowiedzUsuńWenus życzę!!!!
Hej, kiedy kolejny rozdział? Przeczytałam całe opowiadanie i nie mogę sie doczekać kolejnego rozdziału //~Julie
OdpowiedzUsuńKiedy będą nowe rozdziały?
OdpowiedzUsuńOJEJUOJEJUOJEJUOJEJUOJEJU kocham i pozdrawiam z podłogi <3
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że niedługo pojawi się notka. Moje serce krwawi juz od ok. 2 miesięcy z powodu braku notki ;c
Weny życzę :*
~Zielona
Hahahaha genialne, w życiu się tak nie uśmiałam. XD
OdpowiedzUsuńPodziwiam za pomysłowość! <3
hej kiedy nowy rozdział
OdpowiedzUsuńjuż tak długo nic nie dodajesz że zastanawiam się czy przypadkiem nie porzuciłaś tego opowiadania.
Mam nadzieję że jednak nie
Pozdrawiam A
Buahahahahahahhahahaahahahaha...!!! Ja... zaraz... nie wyrobię..!! Bwahahahahahahahahhahaahaha...!!!!!! Genialne!!! Po prostu niesamowicie genialne!!! Ale za to biedne sa te dzieci.. Tak bez nosów.. A córka jeszcze bez włosów.. ! Biedaczki...
OdpowiedzUsuń;D
,,Nieee... no jak Voldiego...? Przecież Voldi jest zawsze na górze, więc nie mógłby zajść w ciążę, a gdyby to Lucjusz był z nim w ciąży, to raczej by przed nim nie uciekał. Syn, w domyśle, jest Harry'ego i Lucjusza.:)''
OdpowiedzUsuńA durny Voldy myśli, że się doczekał dziedzica ale się dał zrobić w konia Harr'emu i Lucjuszowi.
Hej,
OdpowiedzUsuńo tak uśmiałam się, tekst naprawdę wspaniały, jak tylko przypomnę sobie jakiś fragment to znów zaczynam się śmiać, blond włosy syn ciekawe...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia