Kochani, jestem niezmiernie przeszczęśliwa, że aż tyle osób
pozostawiło komentarz przy poprzednim rozdziale. Nawet nie wiecie, jaka to dla
mnie radocha. Dziękuję wszystkim i każdemu z osobna. Przepraszam, że nie
wymieniam każdego po kolei, ale mam jeszcze kilka informacji, no i zapewne
bardziej interesuje was rodział, niż moje ględzenie. W każdym razie chcę,
żebyście wiedzieli, że będę pamiętać o każdym, kto zostawił po sobie kilka
słów.
Teraz będzie troszkę mniej przyjmnie. Nie wiem, z jaką
częstotliwością uda mi się wstawiać notki od września. Niestety w tym roku
piszę maturę i chcę czy nie, muszę się chociaż troszeczkę pouczyć. Oczywiście,
kiedy tylko nadarzy się okazja będę pisać i ficka na pewno nie porzucę. Ale
może zdarzyć się tak, że notki przez dłuższy czas nie będzie. Za co z góry
przepraszam. Obiecuję, że będę wstawiać rozdziały tak często, jak będę mogła.
Rozdział 10 pojawi się za jakieś dwa tygodnie. Może wcześniej,
jeśli do końca tygodnia nie będę jakoś szczególnie zajęta, ale nic nie obiecuję.
A co do rozdzialu poniżej, to cóż... powiedzmy, że Harry troszkę
narozrabia, ale na konsekwencje jego wyczynów będziecie musieli jeszcze
poczekać.xd
Ach, jeszcze jedno. Może was zdziwić, że w pewnym momencie nikt
nie przyszedł do pokoju Harry'ego. Wyjaśnienie tej dziwnej sytuacji w następnym
rozdziale.
beta: Tirea i Apokalipsa (kłaniam się i całuję rączki;])
9.
- Z Hermioną wszystko w porządku, Harry. Jej rodzina jest
całkowicie bezpieczna – powiedział Tom chwilę po tym, jak Harry wpadł do jego
gabinetu wyglądając, jakby właśnie się obudził. – Może jednak pójdziesz się
przebrać? – zapytał. – To nieodpowiednia pora na chodzenie w piżamie. –
Uśmiechnął się.
- Jesteś pewien, że nic jej nie jest? – Nawiązał Harry do
poprzedniego tematu.
- Tak – odpowiedź zabrzmiała pewnie. – Poleciłem Śmierciożercom
niższego szczeblu stać na warcie blisko jej domu. – Na to oświadczenie Harry
odetchnął z ulgą i opadł na kanapę. Tom wstał ze swojego miejsca za biurkiem,
podszedł do gryfona i usiadł obok niego. – Powinieneś zjeść śniadanie.
- Może później – wymamrotał.
- Dobrze. Później, jak tylko się ubierzesz. – Wstał z kanapy,
podszedł do regału z książkami i wyjął opasłe, wyglądające na bardzo stare
tomisko. – A teraz marsz do pokoju. Chcę cię widzieć w kuchni za pięć minut –
powiedział głosem nie znoszącym sprzeciwu.
Harry wiedząc, że Tom i tak zaciągnie go do ‘królestwa skrzatów’
wyszedł nie wspominając już, że w ogóle nie jest głodny. Poszedł do swojego
pokoju i od razu skierował się do garderoby.
Ciekawiło go, jakie zaklęcia są rzucone na ubrania, bowiem w
rzeczywistości były one w różnych rozmiarach, ale dopasowywały się do
Harry’ego, gdy tylko ich dotknął. Żałował, że nie poznał go, jakiekolwiek ono
jest, już na pierwszym roku w Hogwarcie. Wtedy, owszem, chodziłby w
zniszczonych ciuchach, ale przynajmniej pasowałyby na niego. A tak, wyglądał,
jakby się owinął workiem. No, do czasu, aż znalazł się w Czarnym Dworze.
Zdecydował się (wziął, co było pod ręką) ubrać, zieloną koszulkę i
krótkie spodenki w kratę.
***
Po bardzo pożywnym śniadaniu Harry wyszedł na dwór i usiadł w
swoim ulubionym miejscu pod drzewem, nieopodal jeziora. Było ciepło,
przyjemnie. Dzięki Merlinowi, słońce nie prażyło tego dnia wszystkiego, co
napotkało na swojej drodze.
Humor poprawił mu się nieco podczas śniadania. Tom oznajmił mu
bowiem, że od następnego tygodnia zaczyna trening. No i dowiedział się, że
dzięki barierom chroniącym Dwór, może bez przeszkód czarować. Ale kiedy Riddle
powiedział mu, że oprócz obrony i zaklęć, będzie uczył się także eliksirów i
oklumencji, już nie był taki wesoły. W dodatku trenować mają go Snape i Malfoy. Gorzej być nie może…
Harry siedział, wygodnie oparty o pień drzewa i zastanawiał się,
jak Hermiona zareagowałaby, gdyby Tom w jakiś sposób ja tutaj ściągnął, a on
próbowałby jej wyjaśnić zaistniałą sytuację.
Stwierdził, że gryfonka najpewniej najpierw wysłuchałaby go, potem
powiedziała, że musi pomyśleć, ale jaką podjęłaby decyzję względem swoich rozmyślań,
to już nie miał pojęcia. Logicznym wydawało się, że dziewczyna stanie po
‘ciemnej’ stronie, skoro ‘jasna’ przyczyniała się do masowych mordów na
mugolach. Pytanie tylko, czy ona w to w ogóle uwierzy? Przecież równie
prawdopodobnym wydawało się, że uzna, iż Śmierciożercy wyprali Harry’emu
mózg. Co sam wziąłby za pewnik, gdyby był na jej miejscu. Ale z drugiej strony,
Hermiona różni się od niego. Zawsze podejmowała dobre decyzje. Może więc jest
szansa, że nie straci przyjaciółki przez zmianę stron.
Czy tak samo może liczyć na to, że nie straci Rona?
Był niemal pewien, że rudzielec nie będzie chciał go nawet
wysłuchać. Pewnie od razu
zacząłby rzucać we mnie klątwami –
pomyślał Harry, skubiąc źdźbło trawy. Zaczął zastanawiać się nad różnymi
możliwościami przebiegu rozmowy z Ronem. Może gdyby wyjaśnił mu wszystko
wystarczająco dobrze i zrozumiale i gdyby pokazał mu niepodważalne dowody,
Weasley nie zareagowałby tak gwałtownie, jak zawsze, kiedy tylko usłyszał choć
wzmiankę o Śmierciożercach i Voldemorcie, tylko zastanowiłby się najpierw nad
tym, czego się dowiedział.
Harry w to wątpił, ale chciał mieć chociaż cień nadziei, że jest
możliwość, by Ron nie zwrócił się przeciw niemu.
Zastanawiał się, czy rodzina Weasleyów w ogóle może wiedzieć, kim
tak naprawdę jest Dumbledore. Bo jeśli rodzice Rona wiedzą, to Ron na pewno ich
nie zostawi dla Harry’ego. Ale jeśli nie wiedzą, to czy będą chcieli podążyć za
Harrym, czy zostaną wierni Dumbledore’owi? Na to pytanie Harry nie znał
odpowiedzi, chociaż bardzo chciał.
- Często tu siedzisz? – Usłyszał pytanie dochodzące z prawej
strony. Momentalnie zwrócił w tamtą stronę twarz. Nie dalej jak trzy metry od
niego stał oparty o drzewo Regulus Black.
- Czasami – odpowiedział po chwili Potter. Black podszedł bliżej
i oparł się o drzewo, pod którym siedział gryfon.
- Tom zagroził mi torturami, jeśli nie będę dla ciebie miły –
powiedział mało poważnym głosem, patrząc na Harry’ego. Chłopak popatrzył na
niego i burknął
- W ogóle nie musisz się do mnie odzywać. – Spojrzał się na niego
wrogo. – Mam to gdzieś. – Gryfon miał nadzieję, że Regulus teraz odejdzie.
Niestety ten postanowił usiąść obok niego, przez co chłopak tylko zirytował się
jeszcze bardziej.
- Słyszałem, że chciałeś uratować mojego brata jedynie z garstką
przyjaciół.
- No i? – zapytał Harry, patrząc mężczyźnie prosto w oczy.
- Jesteś głupcem. – odpowiedział, a gryfon poczerwieniał z gniewu.
– Już pomijając to, że Syriusza nie było w Ministerstwie, to myślałeś, że banda
nastolatków pokona Voldemorta i Śmierciożerców?
- Syriusz jest moją rodziną – powiedział zjadliwym, gniewnym
głosem. – Poszedłbym po niego nawet ze świadomością, że umrę w ciągu kilku
sekund.
- Co nie zmienia faktu, że jesteś głupcem. – oznajmił lekkim
tonem. – Ale nie mogę zaprzeczyć temu, że twoja odwaga jest godna podziwu.
Mimo że Harry nadal czuł się urażony, ostatnie wypowiedziane przez
Regulusa zdanie sprawiło, że już nie patrzył na niego tak wrogo.
- Myślisz, że on wie? – zapytał szeptem.
- Że jesteś odważny? – Zaśmiał się mężczyzna.
- Że Dumbledore czyni zło. Dużo większe niż Tom. – Harry zamyślił
się.
- Potter. – Gryfon znów spojrzał na bruneta. – Posłuchaj mnie
teraz uważnie. – Westchnął. – Dobro i zło mają to samo oblicze, wszystko zależy
jedynie od momentu, w którym staną na drodze człowieka.* Rozumiesz?
- Nie bardzo.
- Spójrz na to tak. – powiedział odwracając się bardziej w stronę
chłopaka. – Jeśli ktoś zabija mugoli, bo uważa, że nie zasługują na życie, to
czyni dobro, czy zło?
- Zło – odpowiedział pewnie.
- A jeśli ktoś inny zabije tą osobę, która zabija mugoli, to też
czyni zło, czy dobro?
- Wydaje mi się, że… w jakiś sposób jest to dobre. – Tym razem
jego odpowiedź była niepewna.
- Tak – przytaknął mu Black. – Widzisz, Potter, to, czy czynimy
dobro, czy zło, częściej zależy od naszych intencji, niż od samych uczynków.
Rozumiesz już? – Harry pokiwał głową dając mu do zrozumienia, że tak, a Regulus
odetchnął głęboko.
- Więc myślisz, że Syriusz wie, co naprawdę robi Dumbledore, czy
nie?
- Jestem niemal pewien, że nie. Syriuszowi czasem brak rozumu.
Czasem nie zauważa rzeczy oczywistych. Ale ma zbyt czyste serce, by świadomie
stać po stronie człowieka pokroju Albusa Dumbledore’a. – To powiedziawszy,
Regulus westchnął, podniósł się z ziemi i odszedł w stronę Dworu. Harry patrzył
za nim przez chwilę i zastanawiał się, jak przekonać Toma do sprowadzenia
starszego Blacka do Posiadłości.
***
Kładąc się spać, Harry miał nadzieję, że dzisiejszej nocy
Dumbledore odpuści sobie znęcanie się nad nim. Wykąpał się, założył piżamę i
wskoczył o łóżka. Nawet nie wiedział, kiedy zasnął.
Jednak nie dane było mu spać spokojnie. Minęła północ, kiedy
wybudził się z krzykiem. Był roztrzęsiony i wściekły jednocześnie. Widział jak
Voldemort, albo Dumbledore–Voldemort, torturuje jakiegoś mężczyznę. Miał jednak
niejasne przeczucie, że tym razem był to Tom.
W wizji widział nagiego mężczyznę. Był on w naprawdę strasznym
stanie. Jego ciało było wręcz zmasakrowane, a jego krew zdobiła ściany i
podłogę. Harry nawet nie mógł powiedzieć, jakiego koloru były włosy tego
człowieka, bo całe były umazane czerwoną posoką. Tom rzucał na niego zaklęcia,
których gryfon nie znał. Ale to, jak po każdym z nich, ciało mężczyzny
zmieniało się, mówiło mu, że raczej nie są one przyjemne. Dziwił się, że ten człowiek
w ogóle jeszcze żyje. Jego ręce i nogi były powyginane niczym miedziane
druciki. Niemożliwym było znaleźć na jego ciele miejsce, które nie byłoby
przypalone, zranione, rozcięte, czy wycięte. Pod koniec wizji nie miał już
nawet siły krzyczeć. W ogóle nie wydawał z siebie żadnego dźwięku. Gryfonowi
przechodził po plecach zimny dreszcz na samo wspomnienie tego widoku. Nie mógł
uspokoić drżenia rąk.
Harry widział, jak Tom go torturuje, a za nim stali Śmierciożercy.
I teraz już wiedział, dlaczego miał przeczucie, że tym razem to nie
dyrektor. W niewielkiej odległości za Riddle’em stali Lucjusz, Snape, Bellatriks
i Regulus. Lucjusza i Bellatriks Dumbledore mógł mu podsunąć. Snape był
szpiegiem. Ale dyrektor nie wiedział, że Regulus żyje.
Skoro to był Tom, to na pewno ten człowiek jest w lochach Czarnego
Dworu. Muszę mu pomóc – pomyślał Harry. Jeszcze trochę i ten człowiek
umrze. On ma przecież dzieci. – Przypomniał
sobie fragment wizji. – To, że
jestem po stronie Toma nie znaczy, że będę stał z założonymi rękami, kiedy on
próbuje zakatować ojca trójki dzieci!
Powiedzenie, że Harry się zdenerwował, byłoby dużym
niedopowiedzeniem. A ja mu
uwierzyłem, kiedy powiedział, że zabija w ostateczności! Zerwał się z łóżka myśląc, jak ma
się dostać do lochów. Postanowił poczekać godzinę, żeby być pewnym, że kiedy
tam zejdzie, nikogo już nie będzie. Miał jednocześnie nadzieję, że kiedy w
końcu zacznie działać, mężczyzna będzie jeszcze żył.
Co on sobie wyobraża? – myślał. – I czym on się teraz różni od
Dumbledore’a? Jest zwykłym sadystą! Jeśli nie jest taki jak Drops, to niewiele
mu do tego brakuje. Aż dziwne, że się nie zbratali! – zaczął ironizować chodząc po pokoju
w kółko.
Chwilę później w głowie Harry’ego narodził się pomysł, aby pomóc
mężczyźnie i samemu również uciec. Skoro
Tom robi takie rzeczy, to nie będę stał po żadnej stronie. Wolę sam umrzeć, niż
przyczyniać się do śmierci innych. Do tego w takich męczarniach.
Wreszcie Harry ubrał się pospiesznie, wziął różdżkę i ostrożnie wymknął
się z pokoju. Nie wiedział dokładnie, którędy idzie się do lochów, więc stracił
dobre pół godziny na błądzeniu po rezydencji. W końcu, kiedy znalazł jedyne
schody prowadzące z parteru na dół, zszedł nimi, uważając by się nie potknąć.
Im niżej był, tym bardziej strome stawały się schody. W pewnym momencie do jego
nozdrzy wdarł się nieprzyjemny zapach stęchlizny i zgnilizny. Gryfon mimowolnie
wzdrygnął się. Zaczął odczuwać chłód podziemi.
Zszedł na sam dół. Było ciemno, więc szepnął Lumos, by oświetlić sobie drogę. Lochy
były ogromne. Czuł jak serce bije mu coraz szybciej. Miał nadzieję, że szybko
znajdzie skatowanego mężczyznę. No i oczywiście, że nikt go nie złapie.
Szedł powoli przed siebie. Nie miał pojęcia, jaki rozkład mają
lochy. Postanowił sprawdzać każdą celę po kolei w nadziei, że się nie zgubi.
Poszedł prosto, do końca korytarza, jednak nie odnajdując nigdzie więźnia,
wrócił i skręcił w pierwszy korytarz po prawej stronie. Błądził tak dobre pół
godziny, aż wreszcie znalazł odpowiednią celę.
Na podłodze, skuty łańcuchami leżał ten sam, nagi, skatowany
mężczyzna, którego widział w wizji. Kraty zablokowane były zaklęciem, jednak
nie było ono skomplikowane. Wystarczyło rzucić – Bombarda!** – odczekać, aż pył trochę opadnie i
wejście nie było już problemem. Martwił się jednak powstałym hukiem. Przeklął
się w duchu za nie pomyślenie o rzuceniu zaklęcia wyciszającego. Trudno. I tak już za późno – pomyślał.
Podszedł powoli do mężczyzny. Dopiero teraz zauważył, że leżał on
twarzą w dół. Powoli i jak najdelikatniej tylko mógł, obrócił go na plecy. Był
nie przytomny. Harry szepnął – Aquamenti.*** – i oblał go lekkim strumieniem.
Jednak nadal nie uzyskał żadnej reakcji. Powoli wpadając w panikę przeklął się
po raz drugi tej nocy za niepomyślenie o jakimkolwiek ubraniu dla mężczyzny.
Rozkuł go delikatnie, dzięki Merlinowi wystarczyła zwykła Alohomora*** i powrócił do prób przywrócenia
mężczyźnie przytomności. Klepał go po twarzy, wołał po cichu jednocześnie
modląc się, by wyrwać się stąd jak najszybciej.
Denerwował się coraz bardziej. Bo co, jeśli co jakiś czas ktoś tu
schodził i sprawdzał, czy wszystko jest ‘w porządku’? W końcu zabezpieczenia
nie były zbytnio imponujące. Chociaż zapewne bariery wokół Dworu wystarczyły,
by zapobiec nadejściu jakiejkolwiek pomocy. A tak skatowany człowiek nie byłby
w stanie się stąd wydostać, nawet gdyby cela pozostała otwarta.
Jego rozmyślania przerwał cichy jęk. Spojrzał szybko w dół, na
twarz więźnia i z ogromną ulgą zauważył, że ten powoli odzyskuje przytomność.
- Hej! Słyszysz mnie? – zapytał szybkim, nerwowym szeptem. W
odpowiedzi dostał tylko kolejny, bolesny jęk. – Słuchaj, postaram się pomóc ci
się stąd wydostać, ale do wyjścia jest kawałek drogi. – Czuł napływ adrenaliny.
Wiedział, że teraz zaczyna się ta trudniejsza część zadania. – Musisz wstać.
Chwilę potem chwycił mocno, a jednocześnie tak delikatnie, jak
tylko mógł, mężczyznę w pasie. Jego lewą rękę przerzucił sobie przez ramię i
spróbował się z nim podnieść z klęczek. Jednak jego próby spełzły na niczym.
- No dalej. – szepnął już całkowicie zdenerwowany. – Musimy się
wydostać.
Harry znów szarpnął się do góry. W tym samym momencie usłyszał za
sobą szelest. Zamarł, a zaraz później doszedł go bardzo znajomy, wściekły głos.
- Możesz mi powiedzieć, co, do kurwy nędzy, robisz?
Koniec rozdziału 9.
* Dobro i zło mają to samo oblicze, wszystko zależy jedynie od
momentu, w którym staną na drodze człowieka. – cytat Paulo Coelho
**Bombarda – zaklęcie autorstwa pani Rowling. Myślę, że nie muszę
wyjaśniać jego działania.
***Aquamenti – jak wyżej.
****Alohomora. – jak wyżej.
_______________
Taaak... Wiem, jestem wredna i znowu skończyłam w TAKIM momencie.
Przepraszam, ale to jest chyba silniejsze ode mnie. Postaram się w następnym
rozdziale zakończyć wątek. Zobaczymy co z tego wyjdzie...
Tak się zastanawiam, czy pobijecie liczbę komentarzy.xd
Poprzednio było 10.;)
Jak wam się podoba blog po przebudowie? Mam nadzieję, że w ogóle
zauważyliście zmiany...xd Jeśli uważacie, że powinnam coś zmienić, to czekam na
propozycje.;)
Tak, jesteś wredna (nieważne, że sama tak robię i czytelnicy chcą mnie zlinczować, ale to pomińmy).
OdpowiedzUsuńHarry, jak zwykle, pakuje się w kłopoty przez syndrom bohatera. Cały on. Ciekawe, kto go przyłapał. Stawiam na Toma albo Dracona. Albo Snape'a. Chyba, że był to Regulus xD Nie, Regulus chyba nie. Jakoś teraz mi on nie pasuje. Nie wiem, nie mam pojęcia, więc muszę czekać do 11 rozdziału.
Syriusz żyje? Pewnie o tym pisałaś, ale chyba mi to z głowy wyleciało (czytam za dużo opowiadań i dlatego czasami wszystko mi się miesza xD). Nie narzekam, bo Syriusza bardzo kocham ;D
Uhh... Też piszę maturę w tym roku, więc jesteśmy w tym razem.
Czekam na kolejną notkę i życzę dużo weny ;*
Tak, po przebudowie jest lepiej. ;)
OdpowiedzUsuńRozdział udany, chociaż nie za długi był. Dobrze, że z Hermioną i jej rodzicami wszystko w porządku. Stawiałam na to, że nic im nie będzie. Teraz zastanawiam się czy Ron i Hermiona stanął po stronie Harry'ego czy będą wiernie stać u boku Dumbledore'a. Mam nadzieję, że Hermi da się przekonać, a co do Rona to... z nim zawsze są takie problemy XD Więc już się przyzwyczaiłam do faktu, że raczej staje po przeciwnej stronie, albo przekonuje się, że źle zrobił dopiero po tym jak zdaje sobie sprawę z tego co stracił. A może teraz będzie inaczej? Może od razu, bez zastanowienia, stanie po stronie Harry'ego? Ehhh... ^^
Zastanawiająca też jest postać Regulusa. Jest taki... dziwny, ale podoba mi się. Ciekawe czy odegra jakąś większą rolę w tym opowiadaniu? Fajnie by było. ;)
Hmmm głupi Harry. Nie wie wszystkiego, a od razu się rwie do pomocy. Ciekawe co zrobi jak się dowie kim jest ten mężczyzna, którego tak się stara uratować. No i najważniejsze pytanie. Kto jest tą tajemniczą osobą, która przyłapała Pottera? Nie wiem, nie będę zgadywać bo możliwości jest dużo. Oczywiście obstawiam swojego faworyta i w następnym rozdziale przekonam się czy postawiłam dobrze XD
Poza tym jest mi niezmiernie miło zobaczyć swojego bloga w linkach. I nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę, że jest jednym z twoich ulubionych. To mnie naprawdę mocno podbudowało na duchu. ;*
Pozdrawiam i życzę ci dużo weny i czasu!
Mariposa
Wielbię Twoje opowiadanie <3! Podoba mi się Twój pomysł fabularny, Ci dobrzy są źli, a Ci źli dobrzy, ale jednak nie do końca. Nie mogę się doczekać na Twoje dalsze pomysły, jak to wszystko rozwiniesz, jak Harry wróci do szkoły, skoro teraz jest niby "porwany" no i oczywiście wątek miłosny *O*.
OdpowiedzUsuńWredne, ale zarazem bardzo sprytne kończenie rozdziału xd! W ten sposób wiesz, że zaciekawiony czytelnik na pewno wróci na twoje bloga prędzej czy później.
Nie mogę się doczekać następnego rozdziału, dlatego zostawiam gg jak napisałaś wyżej (4690911) i jeśli byłabyś tak dobra i powiadamiała mnie o następnych notkach, byłabym niezmiernie wdzięczna :3.
Też jestem w klasie maturalne więc łączę się z Tobą w bólu... Tak czy siak życzę dużo weny i wolnego czasu na pisanie ;3!
Znalazłam dzisiaj linka do Twojego opowiadania. Bardzo mi sie podoba i nie mogę doczekać się co bedzie dalej! Juz pomijając fakt, że bestialsko przerwałaś w takim momencie!
OdpowiedzUsuńznakomity rozdział...jak zwykle z resztą :)) pomijając fakt że nie lubię Regulusa to czekam ze zniecierpliwieniem na następny rozdział :D Pozdrawiam gorąco ciebie i twoje bety i życze tego co zwykle :))
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńciekawe kim jest ten człowiek i czyżby sam Tom się zjawił, w zasadzie mnie zastanawia dlaczego Harry miał ta wizje...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Łooo *-* Ale zajebiaszcze to jest ^•^
OdpowiedzUsuńHej,
OdpowiedzUsuńrozdział swietny, ciekawi mnie kim jest ten człowiek i czyżby sam Riddle się tutaj zjawił, w zasadzie zastanawia mnie czemu Harry miał te wszystkie wizje...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga