UWAGA!

1. Ten blog jest o miłości męsko-męskiej Jeśli nie tolerujesz takiej tematyki, opuść tę stronę i nie zostawiaj komentarzy.
2. To jest blog, nie strona z ogłoszeniami. Jeśli chcesz zareklamować swojego bloga, napisz o tym w "Spamowniku". Spam pod postami będzie usuwany!
3. Proszę, aby w komentarzach były zawarte oceny tego jak piszę, a nie o czym piszę. Proszę również o uzasadnianie swojej krytyki. Co wam się podoba, co nie i dlaczego. Będę wiedzieć dzięki temu nad czym powinnam popracować.
4. Na blogu obowiązuje kultura i etyka wypowiedzi. Komentarze uznane za obraźliwe będą usuwane! Jeśli jesteś czemuś przeciwny(-a) możesz o tym napisać, ale wyraź swoje zdanie w kulturalny sposób.
5. Postacie i świat został stworzony przez panią J. K. Rowling. To jest jedynie moja wizja historii przedstawionej przez J. K. R. Ja nie uzyskuję żadnych korzyści materialnych z opowiadania.
6. W opowiadaniu pojawiać się będą sceny seksu i tortur (+18).
7. Jeśli masz do mnie jakieś pytania lub uwagi, wyślij mi wiadomość na e-mail: seya@onet.pl napisz komentarz w "Pytania i odpowiedzi".
8. Proszę, by nie kopiować opowiadania i nie umieszczać go na stronach typu chomikuj.pl, forach literackich lub innych stronach internetowych bez mojej zgody.
9. Proszę nie zamieszczać komentarzy o treści "Kiedy next?", "Kiedy rozdział?" itp, ponieważ i tak będą one niezwłocznie przeze mnie usuwane.

LUDZIE! PRZECZYTAJCIE PUNKT 2. REGULAMINU! WYRAŹNIE JEST PODANE, GDZIE NALEŻY ZAMIESZCZAĆ OGŁOSZENIA! POD KAŻDYM INNYM POSTEM OGŁOSZENIA BĘDĄ USUWANE W TRYBIE NATYCHMIASTOWYM!!!

MOI DRODZY, NAGRODA LIEBSTER AWARD JEST PRZEZNACZONA DLA NOWYCH BLOGÓW, KTÓRE MAJĄ POTENCJAŁ, ALE BRAK IM CZYTELNIKÓW. MÓJ BLOG NIE ZALICZA SIĘ DO TEJ KATEGORII, PROSZĘ ZATEM O NIENOMINOWANIE TEGO BLOGA DO LIEBSTER AWARD.

Z uwagi na nieustannie pojawiające się komentarze typu "Kiedy next?" dodałam nowy punkt do regulaminu. Mam już dosyć pisania próśb o nieumieszczanie takich komentarzy. A szczerze mówiąc, skoro ktoś już pisze komentarz, to mógłby zrobić ten wysiłek i napisać kilka słów o rozdziale, zamiast zamieszczać samo, skądinąd nieuprzejme, "Kiedy next?".

!!!NAPRAWDĘ NIE WIEM, ILE RAZY MUSZĘ NAPISAĆ O TYM SAMYM, ŻEBY DO NIEKTÓRYCH OSÓB TO DOTARŁO. PISANIE POD POSTAMI KOMENTARZY, KTÓRE W ŻADEN SPOSÓB DO POSTÓW SIĘ NIE ODNOSZĄ, SAMO W SOBIE JEST TROCHĘ NIEGRZECZNE, ALE PYTANIE O INNE BLOGI JEST JUŻ ZWYCZAJNIE BEZCZELNE, TYM BARDZIEJ ŻE STWORZYŁAM NA TAKIE TEMATY STOSOWNE PODSTRONY: "SPAMOWNIK" I "PYTANIA I ODPOWIEDZI". POWTARZAM KOLEJNY RAZ: TAKIE KOMENTARZE BĘDĄ USUWANE, WIĘC Z ŁASKI SWOJEJ KORZYSTAJCIE Z TEGO, CO WAM OFERUJĘ, ZAMIAST ROBIĆ Z CAŁEGO MOJEGO BLOGA STRONĘ Z OGŁOSZENIAMI.!!!

Moi Drodzy! Mam problem z komunikatorem GG, w związku z czym nie mogłam wysłać niektórym z Was powiadomień. Jeśli chcecie nadal otrzymywać powiadomienia, to proszę, zostawcie swoje adresy e-mail.:)

Powiadomienia.

Jeśli ktoś chciałby być powiadamiany o nowych notkach, niech wspomni o tym w komentarzu i zostawi swój adres e-mail.

wtorek, 3 lipca 2012

Taka wakacyjna wpadka.

Z okazji rozpoczęcia wakacji pragnę podarować wam prezent. Oto przed wami miniaturka dotycząca wakacyjnej przygody Harry'ego. Jest to tekst jednorazowy. Nie dotyczy on opowiadania 'Nie taki Riddle straszny, jak go malują', więc nie musicie go czytać, jeśli nie chcecie.

Z góry chciałam uprzedzić, że działania Riddla w tekście celowo są niewyjaśnione. Niech puszczą wam wodze fantazji i sami  spróbujcie odgadnąć, czym kierowane są działania Sami Wiecie Kogo.

W miniaturce jest fragment opisujący seks, jednak dla tych, którzy nie chcą go czytać, zazanczyłam go innym kolorem.

Zapraszam do czytania.

beta: tirea (kłaniam się i całuję rączki;])



Harry Potter miał wiele na głowie. Ciągle ktoś, chciał czegoś od niego. Wszyscy liczyli na jego pomoc. Oczekiwali, że wyzwoli ich świat spod jarzma Śmierciożerców i Voldemorta. Że będzie ich wielkim bohaterem, cholernym Złotym Chłopcem.
Wszystko to sprawiało, że młody gryfon żył pod presją, a jego życie było jednym wielkim stresem. Na domiar złego ślizgoni stali się jeszcze większymi kretynami, od kiedy ich cudowny Czarny Pan od siedmiu boleści się odrodził. Głupi, stary Lordi Voldi. Jakim trzeba być idiotą, żeby nawet nie potrafić umrzeć tak, jak należy. – pomyślał i zaraz zaśmiał się uświadamiając sobie, że Voldemort zapewne myśli tak samo o nim.
Jednak było w jego życiu coś, co sprawiało, że budził się rano z uśmiechem na twarzy. Takie jego osobiste światełko w tunelu. Cho Chang. Niewiasta jakich mało. Piękna, urocza, zabawna, wysportowana, czarująca i taka, że Harry ślinił się gdy tylko o niej myślał.
Jednak, mimo że ta jedyna w swoim rodzaju krukonka była jego światełkiem, kiedy wokół gasły latarnie, była też przyczyną wielu problemów. A raczej był nim ten głupek, Cedrik Diggory.
Harry nie potrafił zrozumieć, co ona w nim widziała. Dlaczego nie widziała świata poza tym napakowanym przystojniakiem, kiedy to on, Harry, wygrał Turniej Trójmagiczny. To przecież mnie powinna wielbić. Pomyślał ponuro gryfon. To ja wygrałem. Mając jedynie czternaście lat. Wszyscy mnie kochają, chcą mnie poznać, a ona? Ona tylko siedzi i pisze te liściki… i wysyła mu… a on łaskawie, jeśli nie jest zajęty innymi panienkami, odpisuje jej…
Tak, Cho prawie cały rok nie widziała się z Cedrikiem, ale mimo to nie zwracała uwagi na Harry'ego. A Cedrik, który jest obecnie szukającym Armat z Chudley, chełpi się za każdym razem, że ma coś, czego pragnie Złoty Chłopiec.
Ludzie nawet teraz, 2 lata po turnieju, pytają go, jak udało mu się pokonać troje, dużo starszych przeciwników. Na co Harry tylko uśmiecha się tajemniczo i odpowiada: To zasługa moich wrodzonych zdolności, talentu i sprytu. A czarodziejski świat po każdej takiej odpowiedzi wielbi go jeszcze bardziej. Ale nie Cho. Ona żyje teraz w świecie, w którym istnieje tylko Cedrik Diggory. To doprowadzało Harry’ego do szaleństwa.
Tak więc Cho była jednocześnie światełkiem, jak i kolejnym powodem frustracji Harry’ego.
Złoty Chłopiec Gryffindoru stał właśnie pod prysznicem, próbując uspokoić skołatane nerwy, kiedy chwilę wcześniej po raz kolejny spotkał krukonkę samą na korytarzu, a ona po raz kolejny przekazała mu pozdrowienia od Cedrika i poinformowała, że jej ukochany podczas ostatniego meczu z Harpiami znów złapał znicz.
Co, jak zwykle, doprowadziło Harry’ego do stanu, w którym niemal przeklął Cho. A teraz, jak zwykle, stał pod strumieniem wody i wyobrażał sobie, że jego ukochana zrywa z tym bałwanem i wyznaje jemu, Harry’emu, dozgonną miłość i wierność. Następnie proponuje przypieczętowanie ich miłości w razie, gdyby ktoś chciał ich rozdzielić. Tak więc Harry stał pod prysznicem i pocierał mocno ręką swojego penisa wyobrażając sobie piękne, wysportowane ciało Cho Chang.
Czuł, że za chwilę dojdzie, kiedy poczuł w swojej głowie czyjąś obecność. Było to dla niego dość dziwne, trochę straszne nawet. Jednak, kiedy usłyszał znienawidzony głos, przestał się obawiać, a najzwyczajniej w świecie się wkurzył.
-Proszę, proszę. Potter, jesteś taką ofermą, że nie potrafisz zapewnić sobie zabawki do łóżka? To takie żałosne, że musisz zaspokajać się ręką. Ja na twoim miejscu zabiłbym się.
-Voldemort! Wypierdalaj z mojej głowy. – warknął w myślach wściekły Harry.
-Z szacunkiem do starszych, Potter. – usłyszał znów wyniosły, szyderczy głos.
-Powiedziałem, że masz wypierdalać. Przysięgam, że przy najbliższej okazji zatłukę cię!
Usłyszał jeszcze złowieszczy śmiech swojego wroga i poczuł jak obca świadomość go opuszcza.
Westchnął ciężko i wyszedł spod prysznica. Jego penis zupełnie nie nadawał się do kontynuacji fantazji Harry’ego.
***
Tydzień przed zakończeniem roku szkolnego Harry miał wrażenie, że jego życie zaczyna być normalne, na tyle, na ile to możliwe. Dał sobie spokój z Cho, kiedy dotarło do niego, że jest ona nic nie wartą, pustą lalą.
A dotarło to do niego, kiedy skradał się korytarzem w pelerynie niewidce (używał jej, kiedy nie miał ochoty patrzeć na śliniące się w jego stronę dziewczyny) na wieżę astronomiczną. Zwykle nie było tam nikogo, więc Harry chętnie spędzał tam czas, kiedy chciał pobyć chwilę sam. W połowie drogi, zauważył, że Cho i jej przyjaciółka Marietta rozmawiają przy oknie. Jako że gryfon miał okazję pogapić się na ukochaną z ukrycia, bez konsekwencji, podszedł bliżej. Do jego uszu zaczął dobiegać głos Chang. I wtedy w życiu Harry’ego nastąpił przełom. Otóż Złoty Chłopiec usłyszał dokładnie taki fragment rozmowy:
-Och, Marietto, Cedric niesamowicie całuje. – rozmarzyła się Cho.
-Myślałam, że marzysz o Potterze.
-No bo marzę. On jest popularniejszy, bogatszy, lepiej gra w quidditcha, każdy czarodziej go zna. Och, byłoby mi z nim cudownie! Wszyscy wielbiliby mnie za to, że jestem jego dziewczyną. Szkoda, że Sama-Wiesz-Kto chce go zabić i pewnie to zrobi. A przez to ja również byłabym w niebezpieczeństwie. Co, jeśli wsadziłby mnie do jakiegoś obrzydliwego lochu i zniszczyłyby mi się włosy i paznokcie? Wyglądałabym jak Granger! Gdyby nie to, już dawno podłożyłabym mu eliksir miłosny.
W taki oto sposób do Chłopca-Który-Przeżył dotarło, że Cho nie jest tak cudowna, jak wydawać by się mogło.
Porzucił swoje mało imponujące plany odbicia Cedricowi Cho Chang. Ludzie go wielbili. Zaliczył już wszystkie egzaminy. Nauczył się wiele na dodatkowych lekcjach z Dumbledor’em. Nawet w oklumencji zrobił postępy. Wydawałoby się, że wszystko jest niemal idealne.
Tak myślał o swoim życiu Harry do dnia, w którym Voldemort znów dał o sobie znać, równo tydzień przed zakończeniem roku szkolnego.
Gryfon siedział w szatni i czyścił swoją miotłę. Nucił sobie cicho pod nosem jakąś skoczną melodię. Zastanawiał się też nad tym, czy Ron i Hermiona wreszcie zostaną parą. Miłość bucha z nich, jak eliksir z kociołka Nevilla. – pomyślał Harry i zaraz zaśmiał się z tego swoistego porównania. Uśmiech nie znikał z jego twarzy, dopóki nie poczuł w swojej głowie obcej obecności.
-Powiedziałem, Voldemort, że masz wypierdalać. – zdenerwował się Harry. – Zapomniałem dodać, żebyś nie wracał!
-Przestań się burzyć. Naprawdę, twój głos w mojej głowie nie jest niczym przyjemnym. – Odparł, jak zwykle, szyderczo Czarny Pan.
-I vice versa, ty gadzia jaszczurko! – krzyknął Harry.
-Przestań się wydzierać, Złoty Chłopcze. – gryfon warknął usłyszawszy przydomek. – Severus miał jednak rację, nie grzeszysz inteligencją. (chodzi o wyrażenie ‘gadzia jaszczurka’; dop. Aut.)– powiedział nad wyraz spokojnie Lord. – Chciałem cię tylko powiadomić, że mam dla ciebie niespodziankę. Otrzymasz ją dokładnie za tydzień.
-Powiedziałem, spieprzaj z mojej głowy, dziadzie jeden! – wybuchnął Harry i w tym samym momencie poczuł, jak niechciana obecność znika z jego umysłu.
I na cholerę mi ta oklumencja, skoro on i tak może wejść do mojej głowy, kiedy chce!? – pomyślał wściekły gryfon.
***
Harry właśnie wysiadał z Ekspresu Hogwart na stacji Kings Cross ciągnąc za sobą kufer i klatkę z Hedwigą, kiedy znów poczuł w swojej głowie obcą obecność. Od razu wiedział do kogo ta ‘obecność’ należy. A już miałem nadzieję, że się odchrzanił. –pomyślał.
-Och, nie mój drogi, Harry, nie ‘odchrzaniłem’ się. – usłyszał zaraz gryfon. Harry pomyślałby, że Voldemort wypowiedział to bardzo czule, gdyby nie był to Voldemort. – Ostrzegałem, że mam dla ciebie niespodziankę, pamiętasz? – zapytał znów tym dziwnym tonem.
-W dupie mam twoje niespodzianki. – warknął brunet.
-Tak, tak, oczywiście. W każdym razie idź przed siebie i nie odwracaj się. – usłyszawszy to, Harry od razu się odwrócił, co było oczywiście ogromnym błędem. Za nim stał Czarny Pan. A raczej Tom Marvolo Riddle, jako że jakimś cudem wyglądał jak jego 20-letnie wcielenie.
Harry był w takim szoku, że zamiast wyciągnąć różdżkę i rzucić w niego zaklęciem, zamiast zacząć krzyczeć, żeby ludzie uciekali, bo oto zjawił się Voldemort, zamiast zacząć choćby uciekać, po prostu stał i bezczelnie się gapił na Czarnego Pana z otwartymi ustami.
-Mówiłem, żebyś się nie odwracał… Harry. (‘Harry” było hasłem aktywującym świstoklik; dop. Aut.)– to usłyszawszy gryfon poczuł szarpnięcie w okolicy pępka, a chwilę później wylądował w jakimś ogrodzie. To otrzeźwiło jego umysł. Puścił trzymany do tej pory kufer i klatkę z Hedwigą i sięgnął po różdżkę szybko kierując ją w stronę Riddle’a.
-Powiedziałem, że cię zatłukę. – wypluł Harry.
-Ta, jasne. Drętwota. – rzucił od niechcenia Czarny Pan, a Harry osunął się na ziemię.
***
Leżał na czymś miękkim. Było mu przyjemnie ciepło. Wokół unosił się słodki zapach. Poruszył się lekko i poczuł, jak po jego ciele przesuwa się delikatny materiał, którym był przykryty. Uchylił lekko oczy. Chciał je przetrzeć ręką, ale gdy próbował nią ruszyć, ze zdziwieniem stwierdził, że jest do czegoś przywiązana. Tak samo jak druga. Otworzył oczy i zamrugał kilka razy, by lepiej widzieć, co na niewiele się zdało, bo nie miał okularów. Widział jedynie srebrno-zielone plamy. W niektórych miejscach były widoczne ciemno-brązowe plamy.
Nagle poczuł czyjąś obecność po swojej lewej stronie. Ktoś poruszył się. Chwilę później zostały mu delikatnie nałożone okulary. Teraz widział wszystko wyraźnie. Był w bardzo ładnym, eleganckim pokoju. Ściany były na przemian zielone i srebrne, natomiast brązowe plamy okazały się meblami. Leżał na ogromnym łóżku z zieloną, satynową pościelą, a nad głową miał baldachim w zielono-srebrne pasy.
Harry odwrócił głowę, żeby zobaczyć, kto jest obok niego. I w tym momencie wspomnienia zaczęły wracać. Voldemort wreszcie go dopadł. I co teraz może zrobić? Ma związane ręce. I to dosłownie. Dobrze chociaż, że ten stary dziad postanowił go więzić w ciepłym łóżku. Cholera! –pomyślał nagle Harry- Dlaczego on trzyma mnie w łóżku?! Czyżby…? Nie… On chyba nie zamierza… A jeśli…?
-Chcesz mnie zgwałcić? – zapytał zachrypniętym głosem. Voldemort uśmiechnął się…. dziwnie. To nie był kpiący uśmiech. Ani ironiczny.
-Nie. – powiedział, po czym podstawił mu szklankę z wodą do ust. Trudno, jeśli w tym jest trucizna, to przynajmniej w chwili śmierci nie będzie mi się chciało pić. –pomyślał i z ochotą wypił pół szklanki. – Zamierzam ci pokazać co tracisz, nie zapraszając nikogo do swojego łóżka. – odpowiedział Lord odstawiając szklankę na szafkę nocną.
Harry’emu natychmiast przyspieszył puls. Czyli zamierza mnie zgwałcić. –pomyślał, a chwilę później poczuł delikatne pocałunki na policzku.
Lord, a raczej Tom, głaskał dłonią jego drugi policzek, by po chwili przenieść ją na szyję, a potem na goły tors Harry’ego, który zdał sobie sprawę z tego, że zasłania go jedynie zielona narzuta.
-Przestań. – szepnął desperacko. Powieki miał mocno zaciśnięte. Jednak nie powiedział tego dlatego, że pocałunki nie podobały mu się. Wręcz przeciwnie. Bardzo mu się podobały, wywoływały podniecenie, co było dla niego nienaturalne. Merlinie, przecież to VOLDEMORT! – jęknął w myślach. Uchylił powieki i zobaczył, jak Tom wpatruje się w niego z rozbawieniem.
-I co cię tak śmieszy? – wysyczał. – Wypuść mnie!
-Och, wypuszczę cię. Jak tylko doprowadzę twoje ciało do ekstazy. – to powiedziawszy pocałował go w usta. Harry próbował się wyrwać, co było oczywiście niemożliwe, jako że miał ręce przywiązane do kolumienek łóżka.
Tom delikatnie przejechał językiem po wargach gryfona, co wywołało u niego ciche westchnięcie rozkoszy. Zaraz potem Harry przeklął się w myślach za taką reakcję, co wywołało chichot u Czarnego Pana. To natomiast wywołało szok w Złotym Chłopcu, bowiem ten nie przypuszczał, że Sami Wiecie Kto potrafi chichotać
-Podoba ci się to, co robię. To widać. Nie broń się, słodki Harry. – szepnął Riddle.
Znów zaatakował usta gryfona. Polizał jego wargę próbując go zachęcić do włączenia się w zabawę. Harry rozchylił lekko usta chcąc nawrzeszczeć na Lorda, żeby przestał, jednak ten to wykorzystał i wsunął swój język w usta bruneta. Zaczął go delikatnie całować z sekundy na sekundę pogłębiając pocałunek.
Harry w końcu poddał się, kiedy dalsze przekonywanie samego siebie, że to, co robi Riddle, nie podoba mu się, wydało mu się bez sensu.
Tom, zachęcony reakcją gryfona, zaczął błądzić dłońmi po jego tułowiu. Jedną ręką pieścił lekko sutki Pottera, a druga wędrowała coraz niżej. Harry wygiął się pod jego dotykiem i cicho zajęczał. Tom zjechał ustami na jego szyję. Delikatnie possał ją zostawiając niewielkie zaczerwienienie.
Jego ręce wędrowały coraz niżej wzdłuż ciała Harry’ego, a usta znajdowały się już na lewym sutku. Polizał go, po czym dmuchnął chłodnym powietrzem wywołując dreszcze przyjemności na całym ciele bruneta. Lewą dłonią gładził wnętrze uda gryfona, a prawą masował biodro. Penis Potter’a był nabrzmiały, ogromny, aż prosił się o uwagę. Jednak Tom postanowił spróbować na chłopaku swoich seksualnych tortur, dlatego też całkowicie ignorował męskość jęczącego nastolatka.
Zjechał ustami do pępka, a potem jeszcze niżej. Chciał polizać ciało Harry’ego przy samym członku, ale natrafił na owłosienie, którego szczerze nienawidził.
-Nie mogłeś się ogolić, Potter? –usłyszał w swojej głowie Harry niski i bardzo namiętny, jak mu się teraz wydawało, głos Toma.
-Zamknij się i nie przestawaj mnie lizać, do cholery! – warknął gryfon.
Lord zaśmiał się i zlitował na chłopakiem. Polizał lekko całego penisa, od nasady do główki, którą possał delikatnie. To oczywiście spowodowało, że Harry jęknął głośnie i poruszył biodrami chcąc więcej. Riddle zaśmiał się lekko, ale przytrzymał jego biodra, a ustami otoczył twardego penisa. Harry łapał spazmatycznie powietrze i co chwila powtarzał, jakie jest wspaniałe to, co robi Czarny Pan.
Harry otworzył oczy nie wiedząc nawet, kiedy je zamknął i zerknął w dół swojego ciała. To co ujrzał podnieciło go jeszcze bardziej. Voldemort leżał między jego nogami nagi –Kiedy on się zdążył rozebrać?- i bezwstydnie zabawiał się jego penisem.
Nagle zaprzestał tą jakże cudowną zabawę i podciągnął się do góry. Mocno pocałował swojego niewolnika w usta. Kiedy wreszcie pozwolił mu zaczerpnąć powietrza, zapytał – To jak, Potter? Chcesz, żebym cię przeleciał, czy nie? – zapytał patrząc mu prosto w oczy.
Harry po chwili milczenia odpowiedział- Zastanawiam się, czemu jeszcze tego nie zrobiłeś.
Ta odpowiedź wyraźnie zadowoliła Czarnego Pana, który zaraz machnął ręką koło węzłów na nadgarstkach gryfona i uwolnił jego ręce. Brunet natychmiast przyciągnął do siebie Riddle’a, oplótł go nogami w pasie, ręce zarzucił na szyję i głęboko, namiętnie pocałował. Nawet nie wiedział, kiedy ręka Toma znalazła się na jego pośladkach. Na początku lekko je ściskała, masowała. Potem Marvolo zaczął drażnić jego wejście. Wsunął jeden palec, na co Harry niemalże zakwilił.
-Zawsze na początku trochę boli. – uspokoił go Czarny Pan, po czym pocałował, by odwrócić jego uwagę od bólu. Chwilę później dodał drugi palec. Wsuwał je i wysuwał powoli, co chwila lekko zginając. Od czasu do czasu zahaczał o prostatę chłopaka, w rezultacie czego Harry zaczął krzyczeć z rozkoszy.
W końcu wyjął palce. Machnął ręką nad swoim twardym i ogromnym penisem mrucząc zaklęcie nawilżające i naparł na wejście gryfona. Wsunął bardzo powili całego penisa i westchnął z przyjemności. Harry odczuwał lekki ból, ale po zastanowieniu stwierdził, że uczucie było nawet przyjemne.
Tom odczekał chwilę, aż Harry przyzwyczai się do ‘wtargnięcia’ i zaczął się lekko poruszać w przód i w tył wzdychając co jakiś czas z przyjemności. Pokój wypełnił się odgłosami rozkoszy. Marvolo z chwili na chwilę poruszał się coraz szybciej, a Harry w pewnym momencie zaczął wychodzić mu naprzeciw chcąc poczuć go głębiej.
Kiedy Riddle poczuł, że oboje, on i Harry, zbliżają się do końca owinął palce wokół penisa gryfona i zaczął poruszać ręką w górę i w dół, co jakiś czas kciukiem zataczając kółko na główce penisa chłopka. Lord wyraźnie usłyszał słowa wypływające z ust nastolatka: Mocniej! Szybciej! Spełnił prośby i po chwili poczuł, jak wejście Harry’ego zaciska się na jego przyrodzeniu. Gryfon krzyknął głośno, wbił mu paznokcie w plecy, a jego sperma oblała całą jego rękę. Kilka kropel nasienia wylądowało na brzuchu jednego, jak i drugiego. Tom czując zaciskanie się mięśni na penisie i widząc dochodzącego chłopaka sam również osiągnął szczyt wydając z siebie przeciągły jęk.
Następnego dnia, kiedy Harry się obudził poczuł nieprzyjemne pieczenie w odbycie. I znów, tak jak wczoraj, zalały go wspomnienia. Na Merlina, straciłem dziewictwo z Voldemortem. –Jęknął w myślach zażenowany. Szybko się zerwał, okrył leżącym w dole łóżka kocem i postanowił uciec. Wtedy zmaterializował się przed nim skrzat. Postawił przed nim kufer i klatkę z Hedwigą, a do rąk wcisnął mu jego własne ubranie i różdżkę.
-Pan kazał to dać paniczowi, gdy tylko panicz się obudzi. – zaskrzeczał i tak samo nagle zniknął.
Harry szybko zaczął się ubierać. Zakładał spodnie, kiedy usłyszał zaspany głos – Nie zostaniesz na śniadaniu? – usłyszał sympatyczny ton, co go bardzo zdziwiło.
-Nie myśl sobie, że jak dałeś mi chwilę rozkoszy, to zaraz się do ciebie przyłączę i zostanę twoim pieskiem na posyłki. – warknął i założył koszulkę.
-Wcale tak nie myślę. – odpowiedział, a uśmiech nie znikał z jego twarzy.
-I tak zatłukę cię przy najbliższej okazji. – zagroził.
-Teraz jest najbliższa okazja. – rzekł Riddle przeciągając się i przypadkowo odsłaniając część swojej męskości.
-Przy następnej najbliższej okazji. – znów zagroził patrząc cielęcym wzrokiem na ciało ‘wroga’. Chwilę później, gdy był już w pełni ubrany, wziął resztę swoich rzeczy i opuścił rezydencję Czarnego Pana.
***
W ostatnim tygodniu sierpnia Lord Voldemort siedział na swym tronie i słuchał żałosnych tłumaczeń Śmierciożerów z niewykonanej misji. Właśnie miał zamiar rzucić Cruciatusa na Dołochowa, kiedy do Sali Tronowej wpadł jakiś chłopak. Przebiegł przez wszystkich Śmierciożerów i zatrzymał się tuz przed samym Lordem patrząc na niego wilkiem.
-Potter. – powiedział zdumiony Riddle. – Zamierzasz jednak stanąć w moich szeregach? – zapytał drwiąco.
-Ty skończony kretynie. Ty Draniu! Popieprzony, rozpieszczony, samolubny, głupi, stary dupku!!! – krzyczał Harry. Śmierciożercy stali zszokowani. Czekali, aż ich Pan rzuci Avadę na miotającego się gryfona. – Ty jaszczurko, paskudny gadzie, pierdolony erotomanie!!!
-Może wreszcie powiesz, o co ci chodzi? – zapytał znudzony Lord. To będzie takie przyjemne torturować cię za każde wypowiedziane słowo. –pomyślał.
-O co mi chodzi?! Jestem w ciąży! Z tobą! Wiesz, taka wakacyjna wpadka! – zakpił Harry nadal rzucając wzrokiem błyskawice.
Usłyszawszy to Tom zbladł, Bellatriks zemdlała, Dołochow odetchnął z ulgą, bo może Lord zapomni o karze, Snape zaczął się opętańczo śmiać, Lucjusz wykrzywił twarz w grymasie obrzydzenia, no bo jak ktoś może mieć dziecko z Potter’em, a reszta Śmierciożerców stała zszokowana i patrzyła się na teraz już zielonego i fioletowego na zmianę Lorda Voldemorta, który za siedem miesięcy zostanie tatusiem!

26 komentarzy:

  1. Hahahha. Uśmiałam się, to było boskie, naprawdę.
    Ale nie obrażę się jak nie długo pojawił by się nowy rozdział, ja wiem obowiązki, życie i w ogóle.
    Ale jak tak codziennie wieczorem wchodzę i sprawdzam czy nowy rozdział jest i jak się pojawi to japa się ucieszy.:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Toż to komedia! Uśmiałam się za wszystkie czasy. :D To było świetne. ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. O boże . ! Geniusz . Uśmiałam się jak głupia . ; D

    OdpowiedzUsuń
  4. Młahahahahahahahahahahahah!Ja nie mogę.Hahahahah! Ten one shot jest genialny!Popłakałam się ze śmiechu i spadłam z krzesła (ała).Ja pierdziu, po prostu bomba! Świetne!Po prostu cudo.

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo zabawna notka. Zastanawiam się co by odpowiedział Lord gdy miną by mu szok.

    OdpowiedzUsuń
  6. Bajer ^^ hihihihi zleciałam na same dno piekła ze śmiechu... aż stary Lucek sie zdziwił jak tam trafiłam ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. O ja nie moge.Musze sie ogarnac(...)Okej uspokoilam sie i moge cos napisac.To jest fenomenalne.Dawno sie tak nie usmialam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Wpadka! Brehtałam się jak nie wiem co, końcówka mnie rozwaliła normalnie XD!

    OdpowiedzUsuń
  9. Hahaha... Och boże <3. O mało co, a bym spadła z łóżka. Końcówka miniaturki po prostu mnie rozwaliła. Aż boli mnie brzuch ze śmiechu. Kocham Twoją miniaturkę. Gratuluję świetnego pomysłu.
    Hehe... Wakacyjna wpadka... I reakcja Toma i Belli <3

    OdpowiedzUsuń
  10. To faceci mogą zajść w ciążę? Jeszcze z innymi facetami? Lol. Uśmiałam się. W opowiadaniu wykryłam mały błąd. Nie, nie chodzi o faceta w ciąży. Chodzi o Severusa Snape'a ŚMIEJĄCEGO SIĘ. Tak, to jest dziwne. Bardzo.

    OdpowiedzUsuń
  11. buhahahaha naprawdę chciałabym wiedzieć co było dalej no ale trudno uhahałam się przy tym jak głupia

    OdpowiedzUsuń
  12. Popłakałam się ze śmiechu... ha ha nie mogę... błagam napisz dalszą część.

    OdpowiedzUsuń
  13. A opiszesz wychowywanie dziecka?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, raczej nie zamierzam. Może jakieś początki zaraz po narodzinach, ale to się jeszcze zobaczy.;)

      Usuń
  14. Można liczyć na c.d. ??
    Ewa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, można liczyć, już o tym pisałam w spisie miniaturek w odpowiedzi na jeden z komentarzy.;)

      Usuń
  15. Podoba mi się jak piszesz, ale facet w ciąży to idiotyzm. Jestem zażenowana.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jezuu, ta ciąża jest tylko dla śmiechu. -,-
      J D'arck

      Usuń
  16. HahahahahahahahahahahahaHAHAHAHA!!!!!!! Ja nie mogę haha!!!! Wyobrarzma to sobie xD .Jedyna w swoim rodzaju Dominikamaja.

    OdpowiedzUsuń
  17. jezu ... myślałam że udusze się ze śmiechu . to było. genialne

    OdpowiedzUsuń
  18. Ciekawa i zabawna miniaturka ;D można się nieźle uśmiać.
    + rzucił mi się w oczy jeden błąd, "Dołohow" a nie Dołochow". Sądzę, że chciałabyś o tym wiedzieć.
    Zaczęłam również czytać główne opowiadanie twojego bloga, podoba mi się twój styl i pomysły także weny, weny i jeszcze raz weny.
    Kedavra

    OdpowiedzUsuń
  19. Świetne, jeszcze nigdy żaden shot tak mnie nie rozwalił xD Naprawdę masz talent i proszę pisz dalej.♥

    OdpowiedzUsuń
  20. Hahahahahaha!!!!!! Voldek będzie tatkiem!!! Tatkiem-Voldziem, dla ścisłości!! Nie no, nie mogę... To jest po prostu świetne!!! A i jeszcze te reakcje Śmierciożerców!!! Pfft...bhahahahahahahahahaahhhaahahahaha!!!!!!!!!!! Super notka, z tego co wiem jednak napisałaś jej dalszą część, więc czym prędzej muszę ją przeczytać.. hahaha... ooooo~ ... ufff. Dobra, już mi lepiej.
    Genialne to było po prostu.

    OdpowiedzUsuń
  21. Hej,
    uśmiałam się do łez.... pięknie, o tak Voldemort tatusiem,  bardzo uroczo, a Harry wpadł na to zebranie jak burza...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  22. No nieźle ja w sumie chciałabym nexta tej miniaturki
    Ps.super opowiadanie

    OdpowiedzUsuń