Zachęciliście mnie do wstawienia 3 rozdziału o 4 dni wcześniej.
Bardzo dziękuję za tak miłe słowa z waszej strony. Ale ostrzegam, że 4
rozdziału nie wstawię wcześniej. Jest już napisany, ale obecnie się betuje.
beta: Tirea (kłaniam się i całuję rączki;])
3.
- Jak długo masz zamiar mnie tu jeszcze więzić? – zapytał spokojnie
Harry, gdy Tom przyszedł do niego. Leżał na łóżku, przeglądając wycinki z gazet.
Poprzedni wieczór gryfon spędził studiując materiały, listy i artykuły, które
dostał od Lorda. Dowiedział się z nich między innymi tego, że Dumbledore
przyjaźnił się z Grindelwaldem, którego zamknięto w Nurmengardzie po tym, jak Jasny
Pan go pokonał. Bynajmniej nie zrobił tego dla dobra ogółu. Chciał zapanować
nad światem razem z Grindelwaldem, lecz uznał, że nie odpowiada mu dzielenie
się władzą. Przez Dumbledore’a Syriusz trafił do Azkabanu. To on opowiedział
bajeczkę o domniemanej zdradzie jego ojca chrzestnego. I to przez niego rodzice
Neville’a leżeli teraz w Św. Mungu pozbawieni zmysłów. Znalazł w papierach
raport, opisujący wspomnienie Śmierciożercy, który przybył tam pod koniec
tortur Dumbledore’a na Longbottomach. Drops zrobił to, ponieważ dowiedzieli
się oni prawdy o dyrektorze i zmienili strony. Śmierciożercy o nazwisku
Yaxley udało się uratować małego Neville’a.
- Nie więżę cię, Harry – odpowiedział równie spokojnie Tom, uśmiechając się. Siedział na łóżku obok Harry’ego.
- To mnie wypuść.
- Nie mogę. Musisz tu zostać jeszcze co najmniej tydzień. Musisz
trzy razy dziennie zażywać eliksiry. Potem, jeśli będziesz chciał, odstawię cię
do Dumbledore’a.
- Nie powiedziałem, że chcę się znaleźć u Dumbledore’a –
powiedział obruszony, na co Tom uśmiechnął się. – Za trzy dni kończy się rok
szkolny.
- No to chyba dobrze.
- Nie będzie mnie na ceremonii.
- Trudno.
- Powiesz mi, jak to było z moimi rodzicami? – zapytał
zrezygnowany. Zdążył już zauważyć, że jeśli ten człowiek się na coś uprze, to
nic go nie przekona.
- Już ci powiedziałem.
- Chcę znać całą historię. Ze wszystkimi szczegółami – powiedział; nie zobaczywszy żadnej reakcji dodał – Proszę.
- No dobra. Więc, Jakiś rok przed twoimi narodzinami złożyłem
wizytę twoim rodzicom. Oni na początku byli przerażeni. Zaczęli rzucać we mnie
urokami. Rozbroiłem ich. Powiedziałem, że wysłuchają mnie, a potem odejdę i
jeśli nie będą chcieli, więcej się nie spotkamy. Oczywiście nie uwierzyli –
westchnął. – Powiedziałem im wszystko, co wiedziałem o Dumbledorze. Nie
uwierzyli. Kiedy pokazałem im kilka dowodów, byli oniemiali, potem przerażeni,
a na końcu zapytali, czy sobie z nich żartuję. – Uśmiechnął się. –
Powiedziałem, że nie i oddałem im różdżki. Oznajmiłem, że nie mam zamiaru ich
zabijać, chyba że w samoobronie. Twoja matka zapytała, czy wiem, jakie ma
plany Dumbledore. Odpowiedziałem, że domyślam się, że albo będzie chciał cię
zabić, albo mieć po swojej stronie. Wiesz, naprawdę wyglądali śmiesznie, kiedy
zzielenieli, po usłyszeniu tego. – Zachichotał. – Opowiadałem im całą
noc o swoich planach. I tej samej nocy oni się do mnie przyłączyli. Nie, nie
wypaliłem im mrocznego znaku na przedramionach – dodał, widząc niedowierzającą
minę Harry’ego. – Nie każdy Śmierciożerca ma tatuaż. Tylko ci, którzy chodzili
ze mną do szkoły, albo których lojalności nie jestem pewien. Kiedy miałem
siedemnaście lat, myślałem, że to zabawne i będzie wzbudzać szacunek. Pomyliłem
się. A raczej Dumbledore sprawił, że Mroczny Znak nie wzbudzał szacunku tylko
strach. – Westchnął głęboko i popatrzył na Harry’ego.
- Dlaczego Dumbledore ich zabił? Skoro nie mieli mrocznego znaku, nie miał dowodu, że są po twojej stronie – zapytał szybko Harry.
- Nie, nie miał. Ale twoi rodzice zaczęli odnosić się z dystansem
do Dropsa. Zauważył, że coś jest nie tak. Kiedy się urodziłeś, nie chcieli go do
ciebie dopuszczać. Wyczuł u nich strach, kiedy się do ciebie zbliżał. Zapewne
stwierdził, że nie musi cię mieć po swojej stronie. Jeśli zabiłby cię, kiedy
byłeś jeszcze niemowlęciem, przepowiednia nie spełniłaby się. Dałem twojej
matce medalion. Ja miałem bardzo podobny. W przypadku, gdy groziło jej
niebezpieczeństwo, mój stawał się gorący i świecił na czerwono. – Odetchnął
głęboko i przymknął na chwilę oczy. Po chwili kontynuował opowieść. – Tamtej
nocy, kiedy zginęli twoi rodzice, poczułem jak mój medalion robi się gorący.
Wziąłem ze sobą Severusa i aportowaliśmy się do Doliny Godryka – mówił coraz
ciszej. – Nie zdążyliśmy. Kiedy weszliśmy do domu, Dumbledore stał z różdżką
skierowaną na ciebie i kończył wypowiadać zaklęcie uśmiercające. Jedyne, co
zdążyłem zrobić, to skierować działanie klątwy na siebie. Ale z tym też się trochę
spóźniłem.
- Co? – zapytał Harry – Jak to się spóźniłeś? Przecież żyję.
- Tak, żyjesz. Ale gdybym zrobił to wcześniej, nie miałbyś teraz
blizny na czole, a między nami nie byłoby tego połączenia.
- A jakim cudem trafiłem do Dursleyów? - zapytał cicho Harry. Nie
mógł uwierzyć w to, co mówi Lord.
- Dumbledore cię im przekazał. Kiedy skierowałem na siebie zaklęcie
pozbawiłem się części mocy i ciała. Zresztą wiesz o tym. Dzięki temu urokowi i
poświęceniu twojej matki dostałeś tak jakby magiczną ochronę. Uniemożliwiła ona
Dumbledore’owi skrzywdzenie ciebie. Postanowił wytresować cię na swojego
pieska. Najwierniejszego. A że nie mógł cię skrzywdzić własnoręcznie, pozwolił
na to Dursleyom. Przy okazji zbudował sobie w twoich oczach wizerunek
dobrotliwego staruszka, robiącego wszystko, aby cię ochronić.
- Czyli ta bariera, o której on mi ciągle powtarzał, tak naprawdę
chroniła mnie przed nim, nie przed tobą. Mogłeś mnie zabić już na pierwszym
roku. – Nie mógł uwierzyć gryfon.
- Tak, Harry – szepnął Lord; wstał i podszedł do okna.
- Ile razy uratowałeś mi życie? – zapytał wolno.
- Raz w Dolinie Godryka, drugi na twoim pierwszym roku w Hogwarcie…
- Na moim pierwszym roku? – przerwał mu Harry.
- Pamiętasz Quirrella?
- Tak, to jak wtedy żyłeś było obrzydliwe. – Wzdrygnął się na
wspomnienie głowy Voldemorta, wyrastającej z czaszki nauczyciela.
- A pamiętasz przygodę z górskim trollem w łazience? – uśmiechnął
się tajemniczo Tom.
- Do czego zmierzasz? – zapytał ostrożnie Harry.
- Weasleyowi nie udało się wtedy rzucić zaklęcia lewitującego.
Harry westchnął i zaczął sobie przypominać wydarzenia ze swojego
pierwszego roku w Hogwarcie. Rzeczywiście, zdziwił się, że Ron wtedy rzucił
czar poprawnie. Tym bardziej że tydzień później miał problemy z powtórzeniem
tego na lekcji. – Ratowałeś mnie na każdym roku w Hogwarcie? – Westchnął.
- Nie. Za trzecim razem interweniowałem na twoim czwartym roku. Nie
pamiętasz tego. Nie miej mi za złe, że zmodyfikowałem ci pamięć. Bellatrix o
mały włos nie trafiła w ciebie avadą.
- Zmodyfikowałeś mi pamięć?! – wykrzyknął Harry – Jak mogłeś?!
– oburzył się, po czym dodał szeptem – Dlaczego?
- Tak naprawdę nie walczyliśmy wtedy. Moi Śmierciożercy trochę cię
poturbowali, ale nic poważnego ci się nie stało. Nie mogłem pozwolić, żeby
Dumbledore domyślił się, że kiedyś wszystko ci powiem. Byłbyś wtedy w
niebezpieczeństwie. Wszczepiłem ci „wspomnienie” naszego pojedynku, żeby nie
wzbudzać u niego podejrzeń.
Harry odetchnął. Nie wiedział, co powiedzieć. Zawdzięczał Tomowi
Riddle’owi życie; jeszcze do niedawna ufał człowiekowi, który zabił jego
rodziców. Żył w kłamstwie przez całe swoje życie. Nabrał powietrza i zapytał
ledwo słyszalnym głosem – Ile razy mnie jeszcze ratowałeś?
- Tylko raz. W Ministerstwie. Niecałe półtora tygodnia temu –
odpowiedział cicho. Odwrócił się od okna, podszedł do Harry’ego i usiadł na
łóżku.
Siedzieli, przez chwilę nie odzywając się. Harry był w szoku. Jak
Dumbledore mógł mu wmawiać te bajeczki o złym czarnoksiężniku, czyhającym na
jego życie? Jak mógł być na tyle głupi, aby w to wierzyć? Jaki potężny
czarodziej przejmowałby się przeciętnym nastolatkiem? Tom chciał uratować życie
jego rodziców. Tyle razy ratował jego samego. Tak naprawdę nigdy nie był jego
wrogiem.
- Czemu mówisz mi o tym dopiero teraz? – zapytał.
- Nie miałem możliwości porozmawiania z tobą, dopóki się nie
odrodziłem. A potem dyrektorek postarał się, żeby uniemożliwić mi jakikolwiek
kontakt z tobą. Ty myślałeś, że chcę cię zabić, więc gdy tylko proponował ci
dodatkową ochronę, zgadzałeś się.
- To dlatego wysłałeś mi wizję torturowanego Syriusza w Sali
Przepowiedni? – zapytał gniewnie gryfon.
- Nie. Miałem nadzieję, że twoja ciekawość da górę i odczytasz
przepowiednię. Wiedziałem, że Dumbledore przekazał ci już słowa fałszywej.
Śmierciożercy mieli się zająć tym, abyś jednak ją odczytał, a potem, bez
żadnych uszkodzeń na zdrowiu, wrócił do Hogwartu. Liczyłem, że po zakończeniu
roku szkolnego sam do mnie przyjdziesz. Oczywiście ci idioci musieli wszystko
spieprzyć.
- Mógłbyś mi pokazać swoje wspomnienie? – zapytał ostrożnie gryfon.
- Które?
- O Dolinie Godryka – szepnął.
Tom położył się na łóżku obok Harry’ego. Wyjął swoją różdżkę. –
Mogę ci przesyłać moje wspomnienia. Nie bój się. To nie będzie wizja. Tym razem
nie będzie bolało – zapewnił. Położył lewą dłoń na jego prawej i wypowiedział
zaklęcie – Prezenti Memoro.*
Zamknął oczy. Znalazł się w jakimś pokoju. Ściany były koloru
zgniłej zieleni, na podłodze leżał czarny dywan. Naprzeciwko niego tlił się
ogień w kominku. Pora była późna, za oknami było ciemno, a zegar wskazywał 1.30.
Po prawej stronie przy biurku siedział Tom Riddle, jednak wyglądający dużo starzej niż
obecnie. Przeglądał jakieś papiery i od czasu do czasu nanosił na nie swoje
notatki. Wyglądał na dość zmęczonego. Na szyi miał zawieszony bardzo ładny,
czarny, niewielki medalion. Odkładał kolejny plik papierów na już dość wysoki
stos, kiedy medalion zaczął świecić czerwoną poświatą. Tom szybko za niego
złapał i szepnął: Harry.
Szybko zerwał się ze swojego miejsca i pobiegł przez korytarz.
Wpadł do jakiegoś pokoju. W środku znajdował się Snape. – Severusie! Musisz mi
pomóc! – krzyknął Voldemort.
- Co się stało? – zaniepokoił się Mistrz Eliksirów.
- Harry. – Jedno słowo wystarczyło, aby Snape podszedł do Riddle’a
i razem z nim aportował się na jakąś uliczkę. Była to mała wioska. Raczej niewielu ludzi ją zamieszkiwało. Harry domyślił się, że znajdują się w Dolinie
Godryka. Tom i Severus zaczęli biec. Zatrzymali się tuż przed małym piętrowym
domem, kiedy Voldemort wysapał – Zostań tu. Gdyby coś poszło nie tak, utrzymuj
Dropsa w przekonaniu, że stoisz po jego stronie – rzucił i wszedł do domu.
Minął martwe ciało dorosłego mężczyzny z okularami. Przeszedł
przez korytarz i wszedł na górę po schodach. Skierował się do dziecięcego
pokoju. Zachowywał się najciszej, jak potrafił. Uchylił drzwi. Jego oczom
ukazała się postać Dumbledore’a celującego różdżką do małego, najwyżej rocznego
dziecka. Gryfon domyślił się, że była to jego postać. U stóp dyrektora leżała
martwa kobieta. Miała otwarte oczy koloru Avady. Dumbledore kończył wymawiać uśmiercające
zaklęcie, kiedy Tom również wycelował różdżką w chłopca i pospiesznie
wypowiedział: Mi prenas sur sin la ago hechizos.**
Zaklęcie, które już zdążyło się wydobyć z różdżki Dumbledore’a
odbiło się od dziecka i trafiło w Lorda. Z czoła dziecka zaczęła sączyć się
krew, a Czarny Pan upadł na ziemię z głuchym łoskotem.
- Myślałem, że jesteś mądrzejszy, Tom – powiedział Dumbledore, po
czym podszedł do płaczącego z przerażenia i bólu dziecka.
Tom nie był wstanie poruszyć chociażby palcem. Dyrektor Hogwartu
zabrał dziecko, przeszedł nad ciałem Lorda i zniknął. Wspomnienie zaczęło się
rozmazywać.
Harry otworzył oczy. Pojedyncza łza spływała po jego policzku.
Mocno ściskał dłoń Toma. Patrzył w sufit i nie mógł uwierzyć w to, co przed
chwilą zobaczył. Dumbledore był potworem. Takim, za jakiego miał Voldemorta.
Riddle pochylił się nad nim i wyszeptał, ocierając dłonią łzę na jego policzku – Nie płacz, Harry. – Potter obrócił głowę w jego stronę. Nie mógł nic z siebie
wydusić. Miał ściśnięte gardło. – Harry, on za to zapłaci.
- Chcę stać po twojej stronie – powiedział ledwo słyszalnym
głosem.
- Harry, nie wiesz jeszcze wszystkiego. Nie powinieneś teraz
podejmować decyzji – ostrzegł go Tom.
- On zabił moich rodziców – wyszeptał, a jego ciałem wstrząsnął
szloch. – Powiesz mi to, czego jeszcze nie wiem prawda? – zapytał, chociaż
spodziewał się, jaką usłyszy odpowiedź.
- Tak – odpowiedział krótko.
- W takim razie tyle, ile wiem w tym momencie, wystarczy mi do
podjęcia decyzji – wycedził, pociągając lekko nosem. – Jestem po twojej
stronie, Tom. Pomogę ci zniszczyć tego drania.
Voldemort westchnął i usiadł na krańcu łóżka. Postawa młodego
Pottera zaskoczyła go. – Harry, ja nie jestem całkowicie dobry – zaczął mówić
Tom. – Nie chcę niszczyć świata mugoli. W ogóle nie chcę zapanować nad żadnym
światem. Ale czasami torturuje, czasami zabijam moich wrogów.
- Tom – odezwał się niepewnie Harry – czy krzywdzisz niewinnych
ludzi? Takich, którzy stoją po stronie Dumbledore’a, ale nie są niczemu winni?
- Nie, Harry.
- W takim razie nic innego mnie nie obchodzi.
Riddle spojrzał na Harry’ego. Było mu żal tego chłopca. Cały jego
dotychczasowy świat, wszystkie przekonania legły w gruzach. Widział ból w jego
oczach.
- Chcesz jutro zjeść z nami śniadanie, czy wolisz zostać w pokoju?
- Z wami? – zapytał niepewnie.
- Ze mną i ze Śmierciożercami. – Uśmiechnął się Tom.
- Och. Ok. Mam już dosyć siedzenia w zamknięciu – odpowiedział
cicho.
- Powiem Kartofelkowi, żeby rano zaprowadził cię do jadalni.
***
Tom siedział przy biurku w swoim gabinecie, przeglądając jakieś
dokumenty. Naprzeciwko niego po drugiej stronie biurka siedział Severus Snape.
W ręku trzymał kieliszek do połowy napełniony czerwonym winem. Drugi, pusty
stał koło porozrzucanych przez Toma papierów. Było już bardzo późno. Dokładnie
godzinę temu Riddle wyszedł z komnaty Harry’ego, po tym jak upewnił się, że
gryfon zasnął. To co dziś zobaczył, wstrząsnęło nim bardziej, niż Tom mógłby
przypuszczać. Nie spodziewał się, że Harry, mimo że nie wie jeszcze
wszystkiego, po zobaczeniu jego wspomnienia od razu zadeklaruje mu swoje
poparcie.
- Zamierzasz mu powiedzieć? – odezwał się nagle Snape.
- Komu i o czym, Severusie? – zapytał beztrosko Lord.
- Harry’emu i dobrze wiesz o czym.
- Jeszcze nie jest na to gotowy – odpowiedział szybko.
- Nigdy nie będzie – powiedział twardo.
- To nie jest odpowiedni moment, Severusie – rzucił lekko
poirytowanym tonem.
Severus już się nie odezwał. Voldemort wiedział, że musi wyznać
Harry’emu całą prawdę, ale chciał, żeby te wakacje były jego najlepszymi. Nie
mógł dopuścić do tego, aby gryfon znów odczuł stratę czegoś. Powie mu, ale
dopiero kiedy Harry będzie wiedział, że może się czuć w tym miejscu jak w domu.
Koniec rozdziału 3.
*Prezenti Memoro – W tłumaczeniu dosłownym : ‘Przesyłać
wspomnienie’. Używając tego zaklęcia możemy ukazać swoje wspomnienie dowolnej
osobie. Ważny jest przy tym kontakt fizyczny, np. trzymanie się za ręce, lub
wzrokowy, ale ten drugi jest bardzo trudny do utrzymania, ze względu na
pojawiające się w umyśle wspomnienia.
** Mi prenas
sur sin la ago hechizos – W tłumaczeniu dosłownym : ‘Biorę na siebie działanie
zaklęcia’. Zaklęcie to powoduje, że rzucający je odczuwa i przyjmuje na
siebie całą moc i działanie dowolnego zaklęcia rzuconego na kogoś przez osobę
trzecią. Ważne jest, aby zaklęcie to rzucić w odpowiednim momencie, bowiem musi
trafić w ofiarę w tym samym momencie, co urok osoby atakującej. Jest to bardzo
trudna i stara magia, dlatego też niewielu ją zna, a jeszcze mniej stosuje.
(Zaklęcia mojego autorstwa, podane w języku esperanto.)
Chciałam zakończyć ten rozdział trochę tajemniczo, mam nadzieję,
że mi się udało. Czekam na wasze oceny.;]
Czekasz na oceny powiadasz? ;> 10/10 Mnie w zupełności zaciekawiła końcówka i niestety na odpowiedź muszę czekać zapewne do nie kolejnego rozdziału, ale następnych dalszych... Ogółem bardzo mi się podobało i wkręciłam się w całość:)Cieszę się, że miałam okazję przeczytać ten rozdział w tak krótkim czasie od dodania poprzedniego. Mam nadzieję, iż na początku tygodnia będę mogła odczytać rozdział IV :3
OdpowiedzUsuńZ notki na notkę opowiadanie jest coraz fajniejsze:) I te zagadki, już nie mogę się doczekać ich rozwiązania:) Pisz szybko:) Dużo weny i czasu
OdpowiedzUsuń10/0 trololo XD
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńrozdział świetny Harry dowiedział sie prawdy o swoich rodzicach i to wystarczyło aby powiedzieć, ze jest po jego stronie, ale ciekawe czego Tom mu jeszcze nie powiedział...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
A co ze wspomnieniem wywołanym przez Dementorów? Harry pamiętał piskliwy śmiech (Voldemorta) i głos (Voldemorta) trzykrotnie mówiący do Lily, żeby się odsunęła. Nie kupuję tego.
OdpowiedzUsuńHej,
OdpowiedzUsuńrozdział jest świetny Harry dowiedział sie prawdy o swoich rodzicach i to wystarczyło mu, aby stanąć po stronie Toma, ale ciekawe czego Tom mu jeszcze nie powiedział...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Hejo,
OdpowiedzUsuńboję się tej prawdy. Ale pod poprzednim rozdziałem widziałam pewien komentarz i... Czy ta prawda to to, że Voldemort jest ojcem Harry'ego?!
O.o
idę czytać dalej
Zuzik612
PS Te orzeszki są super ^^